Komentarze
2010.04.13 22:22

Litości!

Piekło nizin powraca szybciej niż myślałem. Teraz przypominam sobie jego fakturę: nie jest ulane z jednej materii - jest utkane z rozmaitej głupoty, z kakofonii szaleństw rozmaitych i sprzecznych.  Kluje się wtedy, gdy raptus jednych znajdzie echo w małostkowości drugich; gdy histeria egzagerantów spotka się z kpiną podleców. Jak w "Trans-Atlantyku": to piekło potrzebuje szaleńczego spięcia się Polaków, wzajemnego poranienia zakrzywionymi kańczugami.

 

W tym piekle słowo "Wawel" zastępuje niebo zbawionych, zaś "Powązki" przemieniają się w dolinę odepchniętych. Dobro i chwała zostały potłuczone na kawałki, spokój żałoby potargany.

 

Nawet przez moment nie wychylę się z tego mojego smutku z żadnym racjonalnym argumentowaniem "za" czy "przeciw" (choć już czuję powiew tego narodowego "rozstąpienia: "jest pan za czy przeciw?"). Już za późno: na argumenty - bo nie mają szans przy namiętnościach, na rady - bo decyzje podjęto.

 

Ale powiem po prostu, czego mi żal... Żal mi grobu w warszawskiej Archikatedrze, gdzie spocząłby warszawianin, dziedzic Żoliborza i Powstania Warszawskiego, prezydent Warszawy, najwybitniejszy Prezydent RP po 1989.

 

(pm)


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.

Komentarze

Paweł Drakus, : Powinni na Wawelu chować wg zasług, podobnie jak na Powązkach. Przy czym nie zapominajmy, że Wawel to tylko Katedra (stosunkowo niewielka powierzchnia dla pochówków), a Powązki to niemal regularny cmentarz, niemal komunalny... Więc: czy nie przesadziłeś trochę z tym "niebem zbawionych" i piekłem czyli "doliną odepchniętych"? (2010.04.14 17:13)