Tomasz Rowiński: List dwudziestu pięciu dominikanów wypominający sygnatariuszom “listu zwykłych księży” poparcie proaborcyjnych manifestacji, został nazwany “oszczerstwem”. W czasie długiej dyskusji w mediach społecznościowych stanęłaś stanowczo w obronie tego listu. Dlaczego?
Justyna Melonowska: Ponieważ uważam, że dłużej już pod imię "katolicyzmu" nie można podciągać wszystkiego, co kto obejmuje swoją autodeklaracją. List “zwykłych księży” jest w tej kwestii dwuznaczny właśnie w taki sposób jak napisali to dominikanie, a liberalni katolicy nie chcą tego zauważać.
TR: Nie wydaje się by liberalni katolicy chcieli słuchać argumentów, jednak wciąż angażujesz się w te spory.
JM: To jest zawsze kwestia tego, jak rozumiemy swoją powinność wobec innych, w tym wobec współbraci, a w tym konkretnym przypadku nie tylko wobec naszych oponentów, ale i tych, których oni formują, wychowują i prowadzą. Widzę w tych dyskusjach przede wszystkim cenną zachętę do pewnej spójności intelektualno-behawioralnej skierowaną wobec całego tego środowiska.
TR: Czy nie lepiej byłoby dyskusję prowadzić w tekstach wobec tej formacji polemicznych?
JM: To inny rodzaj zaangażowania. Jest różnica między bitwą a potyczką. Zresztą formacja jako taka mi nie odpowie, formacja ma swych przedstawicieli, rzeczników, działaczy i ideologów, którym zadajemy pytania, których rozliczamy i o których rozmawiamy.
TR: Co sądzisz o formacji liberalnych katolików?
JM: Formacja liberalna czy progresywna nie interesuje mnie sama w sobie, ale jej oddziaływanie na dusze ludzkie już tak. W tym mnogie deformacje katolicyzmu, jakie krzewi - osobliwie plemienne i uwolnione od wszelkiego korzenia Tradycji, a przecież - o dziwo - zwące się ortodoksją.
TR: Może taki mają pomysł na ortodoksję, która jednocześnie będzie otwarta?
JM: Nazwałabym to raczej "Cosmopolitan catholicism", jak wiadomo hasło tego magazynu lajfstajlowego brzmi "have it all". Któż by się oparł tej... pokusie?
TR: Bądźmy konkretni. Naprawdę uważasz ich za liberałów? Możesz uczciwie powiedzieć, że nie posługujesz się powierzchowną opinią nie opartą na lekturze?
JM: Otóż jako autorzy nie interesują mnie oni w najmniejszym stopniu, o czym przekonałam się właśnie po lekturze szeregu ich tekstów czytanych z czystą intencją.
TR: Zatem?
JM: Interesuje mnie ich rola jako animatorów i liderów formacji, do której należą czasopisma, portale i inne aktywności. Interesuje mnie komu udzielają tam głosu. Często jest to głos bardzo zdecydowany i zajmujący klarowne pozycje ideologiczne. Owszem nieraz wyraźny i ciekawy.
TR: Jednak nie to ma dla Ciebie znaczenie.
JM: Znacząca i ważna jest ich rola jako kolporterów idei. Rola kogoś, kto głosu udziela, kto tworzy "panel", kto kanalizuje.
TR: A co z tym liberalizmem?
JM: Co do słowa "liberalizm", którego używam na opis postawy akcentującej negatywny wymiar wolności, to formacja liberalnych katolików jest rzeczywiście nieco skomplikowana... Na przykład w stosunku do praw. Trudno powiedzieć jak ustosunkowują się do twierdzenia, że prawa mają moc ograniczania zła? Nie wiadomo czy proponują wolność "od" czy "do"? Ale tu rozstrzyga nie piśmiennictwo, ale właśnie działania "formacji".
TR: Rozumiem, że chodzi Ci o to, że w sprawie postulatu “lex Adamowicz” środowiska liberalnego katolicyzmu poparły rozwiązanie prawne w imię ograniczania zła, a prawnego ograniczenia aborcji już nie poparły. Może po prostu nie znasz bardziej szczegółowych rozstrzygnięć jakie zapadły w tym środowisku, może nie znasz tej formacji?
JM: Proszę nie żartuj, że nie znam tej formacji... Znam nie tylko od strony publikacji, ale też - na przykład - organizacji zamkniętych spotkań zdominowanych przez osoby odrzucające nauczanie Kościoła i osobliwie nie chcące go zgłębiać. Na jednym z takich spotkań głos po stronie nauki katolickiej zabierała, zresztą bardzo twardo, tylko jedna osoba, pewien kapłan.
TR: A Ty?
JM: Ja wówczas byłam na złej drodze, ślepa jak kret.
TR: To był “zwykły ksiądz”?
JM: Zwykły, czy niezwykły - nie wiem. Z pewnością obeznany, wykształcony, stanowczy... wierny.
TR: A czy środowisko, o którym mówimy nie jest wierne, katolickie, nie jest - Twoim zdaniem - w Kościele?
JM: Wracamy do tego co mówiłam na początku. Pilnym wydaje mi się, by doprecyzować pojęcie "katolika" i "bycia w Kościele". Zdają mi się dziś te określenia nazbyt pojemne. Pojęcia nie mogą być definiowane jedynie przez auto-deklarację oraz przez odrzucenie, bądź rewizję zastanego, ugruntowanego znaczenia. "Credo" formacji katolicyzmu liberalnego moich wątpliwości nie rozwiewa, jako że - prawdopodobieństwo graniczy tu z pewnością - pojęcia w nim zawarte nie będą przez nich interpretowane w zgodzie z Tradycją i trwałym nauczaniem Ojców, Doktorów etc.
TR: Jakiś przykład?
JM: Np. sprawa miłosierdzia, dialogu ekumenicznego i międzyreligijnego. Będą też różnice w rozumieniu sakramentów. Świadczy o tym cała działalność frakcji liberalnej i lewicowej w Kościele.
TR: Czyli będziesz dalej z nimi dyskutować?
JM: Działaczy, propagatorów i obrońców idei przepytywać można i należy - zwłaszcza, że głosząc, biorą odpowiedzialność za formowanie lub deformowanie sumień i "rozeznań". Intencją - mówię we własnym imieniu - byłoby zatem uchronienie tak osoby głoszącej, jak i wspólnoty wiernych przed błędnym rozeznaniem, a w konsekwencji zwiedzeniem.
TR: Ale czy to nie przesadna… brutalność?
JM: Łagodność, ranienie, niszczenie są to wszystko odczucia, które zależą od "nerw" odbiorcy. Trudno w poważnej dyskusji tworzyć równocześnie system zabezpieczeń emocjonalnych. Może jednak dla symetrii liberałowie mogliby się zastanowić nad ranieniem, obcesowością, uczciwością i łagodnością wobec tych, którzy Kościoła nie zmieniają "krzykiem".
TR: Naprawdę uważasz, że dylematy katolickich liberałów są fałszywe?
JM: Wszystkie sprawy wiary są nad wyraz proste i wynikają z określonego posłuchu dawanego Magisterium. Na przykład uznawanie X za złego papieża, nie musi oznaczać nieuznawania go za papieża, zaangażowanie w zmaganie o kulturę, w sprawiedliwą walkę nie znosi obowiązku pomocy innowiercy i obcemu. To jest naprawdę starannie wyłożone w dwutysiącletniej Tradycji. Kościoła nie trzeba wymyślać od nowa. Jeśli ta wiedza nie jest powszechna, to może i dlatego, że nobliwe wydawnictwa katolickie miast wydawać Ojców i Doktorów oraz komentarze do nich, zajmują się publikowaniem swoich ulubionych księży - zwykłych niezwykłych. Osobnym problemem jest niezwykła sentymentalizacja, trywializacja i "odrozumnienie" Ewangelii oraz katolicyzmu, forsowane przez opcję na rzecz "otwartości".
TR: A co w tej sytuacji z listem “zwykłych księży”?
JM: Ze "sprzeczności" zawartych w liście “zwykłych księży” całkowicie istotna była tylko jedna.
TR: Która?
JM: Ta pomiędzy byciem katolikiem a wspieraniem działań proaborcyjnych. Sądzę, że wielu wiernych Kościoła byłoby też wdzięcznymi, gdyby im wyjaśnić, czy prawa w końcu mają, czy też nie mają mocy ograniczania zła. Można się poważnie pogubić w tej liberalnej dialektyce.
TR: Czy na jakieś pytania otrzymujesz odpowiedź od liberalnych katolików?
JM: Właściwie na żadne, choć okazji jest sporo. A dopytuję stale o to samo. Czy poza autodeklaracją można jakoś odróżnić katolika od niekatolika? Czy wszystko, co się katolicyzmem mieni jest nim w istocie? Czy trzeba spełniać jakieś warunki brzegowe w uznawaniu doktryny, dyscypliny, czy też nie? O, i o tym bym podyskutowała, ale nie ma jak i z kim.
Rozmawiał Tomasz Rowiński
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
-----
Justyna Melonowska (1976), doktor filozofii. Absolwentka Prywatnego Żeńskiego Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Urszulanek we Wrocławiu (1991-1995), wychowanka siostry Iwony Dudzińskiej. Adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Autorka książek i artykułów naukowych, m.in. „Osob(n)a: kobieta a personalizm Karola Wojtyły - Jana Pawła II. Doktryna i rewizja” (Difin 2016), „Ordo amoris, amor ordinis. Emancypacja w konserwatyzmie” (APS 2018), „Pisma machabejskie. Religia i walka” (Fundacja im. Augusta hr. Cieszkowskiego, 2020), „Pisma jakubowe. Religia i walka” (Fundacja im. Augusta hr. Cieszkowskiego, 2023). Jej zainteresowania badawcze dotyczą hermeneutyki filozoficznej, rozumienia tradycji i ortodoksji religijnej oraz piękna i estetyki liturgii. Uczestniczka licznych debat publicznych. Od 2020 roku felietonistka czasopisma „Filozofuj!”, w którym prowadzi własną rubrykę „Potęga niesmaku”. Od 2017 roku autorka w „Christianitas. Pismo na rzecz ortodoksji”, od 2023 roku członkini redakcji tegoż. W latach 2021-2023 prowadząca autorską audycję literacko - filozoficzną „Do dzieła!” w TVP Kultura. Audycja była nominowana do nagrody III Festiwalu Kultury Narodowej „Pamięć i Tożsamość” w kategoriach „Publicystyka kulturalno - historyczna” i „Romantyzm”. W 2020 komentatorka w programie kulturalnym „Tego się nie wytnie” w TVP Kultura, mającym na celu upowszechnianie kultury i sztuki współczesnej. Od 2023 roku jurorka Nagrody Identitas, autorka warsztatu z zaawansowanych metod hermeneutyki biblijnej przeprowadzonego dla nominowanych na arktycznej wyspie Uløya, redaktorka i współautorka tomiku poetyckiego „Bo to minęła już zima. Głosy z wyspy Uløya” (Pewne Wydawnictwo, 2024). Żona, matka dwójki dzieci.