Lech Wałęsa w latach 1970 - 1976 był tajnym i świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie “Bolek”. Pisał donosy na kolegów, inkasował przy okazji pieniądze. Nie były to sumy astronomiczne, ale ważące w budżecie robotniczej, stopniowo coraz bardziej wielodzietnej rodziny.
Ze współpracy się wywikłał. Czy współpraca ta miała wpływ na jego postawę w latach osiemdziesiątych? To musi pozostać przedmiotem spekulacji. Twardych dowodów nie ma.
Jako prezydent używał podległych sobie służb by prawdę o współpracy z SB ukryć.
Patrząc na paroksyzmy wściekłości dziennikarzy i polityków, którzy przez tyle lat odmawiali przyjęcia faktów do wiadomości - można tylko spokojnie o prawdzie przypominać.
Nie warto natomiast odpowiadać paroksyzmem na paroksyzm.
Warto, szczególnie sytuując się na prawej stronie sceny politycznej, przypomnieć sobie inne fakty, inną część prawdy o Lechu Wałęsie.
Lech Wałęsa storpedował koncepcję kierownictwa Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (czyli przede wszystkim Bronisława Geremka) by solidarnościowi parlamentarzyści byli lojalną opozycją wobec rządów oświeconych komunistów. Doprowadził do powstania koalicji OKP - ZSL - SD i wyboru pierwszego, niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego.
Następnie, rzucając hasło przyspieszenia, doprowadził do odejścia Wojciecha Jaruzelskiego z urzędu prezydenta, swojej własnej elekcji w wyborach powszechnych, co w konsekwencji doprowadziło do złamania monopolu kontroli Bronisława Geremka nad solidarnościowymi parlamentarzystami, powstania normalnych partii politycznych (w tym rownież partii chrześcijańskiej prawicy) i wreszcie pierwszych, wolnych wyborów do Sejmu.
Nie wiadomo, kiedy w Polsce doczekalibyśmy się normalnej, wielopartyjnej demokracji gdyby nie ówczesne działania Lecha Wałęsy.
Wreszcie jego postawa wobec ustawy aborcyjnej przegłosowanej przez postkomunistyczny Sejm II kadencji - nie tylko ją zawetował, ale zapowiedział, że nie podpisze jej nawet w przypadku odrzucenia jego weta, ryzykując tym postawienie przed Trybunałem Stanu. To był jego szczytowy moment jako polityka chrześcijańskiego.
Lech Wałęsa jest nie pierwszym w dziejach bohaterem i mężem stanu z potężnym cieniem w życiorysie.
Michał Barcikowski