Z kapitularza
2020.03.23 10:34

Kto zaś na posiłek nie przyszedłby. Czytanie Reguły (dzień osiemdziesiąty trzeci)

23. marca 23. lipca 22. listopada

Kto zaś na posiłek nie przyszedłby przed wersetem tak, aby wszyscy mogli odmówić wspólnie werset i modlitwę i razem do stołu usiąść, kto by więc nie przyszedł przez lekceważenie lub z własnej winy, do dwóch razy otrzyma tylko naganę. Gdyby się nie poprawił, należy zabronić mu udziału we wspólnym posiłku. Będzie jadł sam, pozbawiony towarzystwa wszystkich braci, nie dostanie też swojej porcji wina, aż się poprawi i za swój błąd zadośćuczyni. Podobnej karze podlega ten, kto nie byłby obecny przy wersecie, odmawianym po posiłku. Niechaj nikt się nie waży jeść coś lub pić przed wyznaczoną porą posiłku albo po niej. Jeśli natomiast przełożony ofiaruje coś jakiemuś bratu, a ten odmówi przyjęcia, to w chwili, gdy zapragnie tego, czego odmówił, czy czegokolwiek innego, nic w ogóle nie dostanie, póki w sposób stosowny nie naprawi swego błędu.

Liturgia refektarza jest święta. Rubryki, które nią rządzą, strzegą jej eucharystycznego charakteru, aby każdego dnia w klasztorze wypełniały się właściwie słowa św. Pawła: „Czy tedy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko czyńcie ku chwale Boga” (1Kor 10,31). Wszyscy powinni przyjść do refektarza bez opóźnienia, tak, by zdążyć na werset i modlitwę i wszyscy, mówi święty Benedykt, mają razem zasiąść przy stole. Mnich benedyktyński nigdy nie przychodzi „sobie coś przekąsić”, nigdy nie je w odłączeniu od wspólnoty. Wchodzi w liturgiczny ład refektarza, pozostając w nim przed posiłkiem, w jego trakcie i po nim, i pilnując, by włączać się w działania całej wspólnoty. Kto pogardza liturgią wspólnego stołu, musi zostać od niej oddzielony, a nawet pozbawiony swojej porcji wina (co dla człowieka z kultury śródziemnomorskiej było dotkliwą karą), by się opamiętał.

Autor Reguły nie pozwala mnichom brać jedzenia i picia przed wyznaczonym czasem lub po jego zakończeniu. Po co ten zakaz? Święty chce, by jedzenie i picie miało zawsze wymiar społeczny. Jeśli pozwala się na jedzenie czy picie między posiłkami, to tylko ze względu na ludzką słabość. Takie ustępstwo powinno być przyjęte z pokorą i wdzięcznością, tak samo jak i inne. Mnich, który chce jeść i pić na własnych zasadach, w czasie, który jemu odpowiada, pielęgnuje w sobie swego rodzaju indywidualizm i oddziela się od wspólnoty, odzierając tym samym posiłki z ich sakramentalnego i eucharystycznego znaczenia. Nic nie jest bardziej sprzeczne z etosem benedyktyńskim niż moda na jedzenie typu fast food, która zapanowała teraz w każdej kulturze.

Gdy przyjrzymy się historii reform monastycyzmu, odkryjemy, że jedną z pierwszych zmian wprowadzanych w celu przywrócenia żywotności i dyscypliny zakonnej był powrót do wspólnych posiłków i liturgii, która je uświęca. Zaś jedną z nawracających oznak monastycznej dekadencji jest tendencja do indywidualizacji menu, tak by dogodzić gustom każdego oraz tendencja do dostosowywania czasu posiłków do apetytu i chęci pojedynczych osób, co w rezultacie kończy się donoszeniem jedzenia do cel. Nie mam tu na myśli troski o tych, którym siły nie dopisują - chorych trzeba traktować jak samego Chrystusa - ale o powolnym i zgubnym odchodzeniu od życia wspólnotowego. Po Służbie Bożej, Ofierze Mszy Świętej i codziennej kapitule, nic skuteczniej nie uświęca i nie wyraża apostolskiego charakteru życia zakonnego niż wspólne posiłki.

Co dzień także przebywali jednomyślnie w świątyni, i łamiąc chleb po domach, pożywali pokarm z radością i w prostocie serca, chwaląc Boga, i mając łaskę u wszystkiego ludu. Pan zaś co dzień pomnażał liczbę tych, co mieli być zbawieni (Dz 2,46-47).

W praktyce jest zawsze zgoda na to, by posilić się w porze drugiego śniadania czy podwieczorku. Trzeba wtedy oderwać się od pracy, zrobić przed jedzeniem i piciem znak krzyża i zaraz po posiłku wrócić do przerwanego zajęcia. Nie wolno oddawać się rozmowom czy opóźniać powrotu do pracy. Jest też pozwolenie, by napić się czegoś zimnego czy ciepłego w różnych porach w ciągu dnia, ale nawet w tym musi być przestrzegany umiar. Popijanie herbaty czy kawy nigdy nie może stać się pretekstem do opóźniania pracy czy skracania przeznaczonego na nią czasu.

Święty Benedykt kończy rozdział, przestrzegając przed duchową pychą. Zawsze znajdą się tacy, których będzie kusiło, by postawić się w roli odmawiającego sobie wszystkiego ascety, który nie chce skorzystać z ustępstw na rzecz ludzkiej słabości, odróżniając się w tym od innych. Święty Benedykt demaskuje pragnienie samowystarczalności i arogancję leżące u podłoża takiego zachowania. Mnich benedyktyński ma przyjmować wszystko, co dobre z wdzięcznością w sercu.

Zawsze się weselcie; bez przerwy się módlcie. Za wszystko dzięki czyńcie, bo taka jest wola boża w Chrystusie Jezusie względem was wszystkich (1Tes 5,16-18).

Mark Kirby OSB

tłum. Natalia Łajszczak

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----


Dom Mark Daniel Kirby OSB

(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.