23.03 - 23.07 - 22.11
Rozdział 43. O tych, co spóźniają się na Służbę Bożą lub na posiłek
1 W porze Bożego Oficjum skoro tylko odezwie się sygnał, trzeba pozostawić wszystko, co mamy w rękach, i biec jak najśpieszniej, 2 z powagą jednak, aby nie rozpraszać innych. 3 Nic nie może być ważniejsze od Służby Bożej.
4 Jeśliby ktoś przyszedł na nocne Wigilie dopiero po Chwała Ojcu psalmu 94, który dlatego właśnie poleciliśmy śpiewać powoli i przeciągając go jak najdłużej, niech nie zajmuje swego miejsca w chórze, 5 lecz stanie na miejscu ostatnim albo tym, jakie opat dla takich opieszałych wyznaczy, aby widział go i sam opat i wszyscy mnisi. 6 A po zakończeniu Służby Bożej odprawi pokutę przez publiczne zadośćuczynienie. 7 Postanowiliśmy zaś, aby spóźniający się stawali na końcu lub na osobnym miejscu w nadziei, że gdy będą przez wszystkich widziani, przynajmniej ze wstydu się poprawią. 8 Gdyby bowiem pozostali na zewnątrz oratorium, niejeden by się zapewne na nowo położył i zasnął, albo usiadł sobie na zewnątrz i czas ten przegadał, dając w ten sposób okazję Złemu. 9 Powinni raczej wejść, aby nie stracić wszystkiego, a na przyszłość się poprawić.
10 W czasie godzin dziennych kto by nie przyszedł na Służbę Bożą po wersecie i po Chwała Ojcu psalmu, który jako pierwszy odmawiany jest po wersecie, ten zgodnie z wyżej podanym przepisem, niech stanie na końcu 11 i nie ośmiela się przyłączyć do chóru śpiewających braci, póki nie zadośćuczyni [za spóźnienie], chyba że opat wybaczając udzieli mu na to zezwolenia. 12 Ale i w tym przypadku winny musi za swój błąd zadośćuczynić.
W pierwszym akapicie mamy połączenie dwóch zasad wyłożonych już w pierwszej części Reguły: zasady posłuszeństwa („skoro tylko odezwie się sygnał, trzeba pozostawić wszystko…”) – z zasadą prymatu liturgicznej Służby Bożej: „Nic nie może być przełożone nad Dzieło Boże”. Nie wystarczy uznanie tego drugiego, żeby „nie spóźniać się”, gdy wspólnota ma się modlić – trzeba mieć jeszcze zmysł posłuszeństwa, dzięki któremu „biegnie się jak najspieszniej” na znak przychodzący spoza mnie, a nie z moich własnych chwilowych chęci czy niechęci.
Szybkie i punktualne przybycie na miejsce, gdzie nasza społeczność włączy się (!) w Dzieło Boże, jest więc operacją duchową, ćwiczeniem duchowym, a nie tylko niezbędną czynnością regulaminową. Powaga – gravitas – o której Reguła wspomina, też jest nie jakimś szczególnym sposobem przemieszczania się (np. drobnymi kroczkami?), lecz sposobem bycia ukształtowanym przez rozumienie, że służba Boża zaczyna się już od momentu zmierzania na miejsce modlitwy, w przygotowaniu.
Co jednak zrobić, jeśli ktoś się spóźni? Święty Ojciec Benedykt myśli z ojcowskim realizmem: powinien równocześnie zapewnić całej familii ochronę przed rozbijaniem skupienia w rozpoczętej modlitwie; powinien oczywiście chronić godność Dzieła Bożego, do którego wspólnota już przystąpiła; i powinien – last but not least! – zadbać o spóźnialskiego.
Najpierw więc proste rozstrzygnięcie: kiedy następuje spóźnienie? To ciekawe, że Reguła nie twierdzi, że spóźniony jest każdy kto przyjdzie do chóru po samym „starcie” modlitw (np. po Deus in adiutorium). Owszem, zakłada się, że ci, którzy mają uczestniczyć, przyjdą razem do chóru, zwołani dzwonem (oczywiście na niektóre godziny mnisi wejdą „w porządku”, procesjonalnie, a na inne – mniejsze godziny – po prostu schodzą się z różnych stron). Jednak – oto znowu słynny realizm organizacyjny Reguły – chociaż modlitwę trzeba zacząć dokładnie w wyznaczonym czasie (nie czekając np. aż zejdą się spóźnieni), jednak zakłada się, że sam początek modlitwy jest jeszcze czasem, gdy zwyczajnie można dołączyć, przychodząc na swoje miejsce w chórze. Reguła przewiduje więc – chyba wbrew naszym wymaganiom „punktualności” – że pierwszy Psalm jest jeszcze czasem na to dochodzenie, jeśli ktoś nie zdąży na start (czytamy nawet, o Psalmie 94 z początku Jutrzni, że z tego powodu ma być odmawiany „z ociąganiem i powoli”!). I dopiero po takim pierwszym Psalmie mnisi w chórze – mówię o swoich obserwacjach – „ścieśniają” się w chórze, ewentualnie zajmując miejsce nieobecnych.
Spóźnionym jest więc ktoś kto nie tylko nie przyszedł na start, ale i nie dotarł w trakcie pierwszego Psalmu. I wówczas rzecz staje się poważna: nie należy próbować się przeciskać na swoje miejsce (które pewnie jest już zajęte), lecz pokornie stanąć niejako z boku (choć w klasztorze będzie to z zasady nadal miejsce w stallach). Zgodnie z literą i duchem Reguły przewiduje się u spóźnialskiego pewne gesty pokuty – i potrzebę rekoncyliacji. Najprostszą pokutą jest już samo stanie poza swoim miejscem (chociaż może to dla niektórych będzie za mało…), zaś rekoncyliacja odbywa się zwykle poprzez prosty gest uniżenia spóźnionego i przebaczenia opata.
Jeśli zdamy sobie sprawę z tego – o czym przypominam raz po raz – że nie chodzi tu jedynie o drugorzędne kwestie regulaminowe, lecz o powagę życia – wówczas będziemy chcieli przenieść coś z tej „instrukcji” Reguły do życia poza murami klasztoru. Może bez sztucznego kalkowania przepisów zakonnych do życia rodzinnego – lecz z uchwyceniem zasad i roztropnych rozwiązań.
PM
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.