Ostatnio na łamach „Osservatore Romano” autorka krótkiego artykułu wstępnego, siostra Catherine Aubin, dominikanka, zadała pytanie: dlaczego kobiety nie miałyby „głosić kazań wobec wszystkich w trakcie celebracji”? W zamyśle autorki było to pytanie retoryczne, w istocie zaproponowała ona, by – wobec braku ewangelicznego zakazu – uznać możliwość takiego kobiecego głoszenia wewnątrz liturgii.
Mimo mojego osobistego długu wdzięczności względem wielu kobiet świętych i mądrych, ten pomysł wydaje mi się nietrafiony. Po pierwsze dlatego że homilię powinien głosić liturgii ten, kto przewodniczy liturgii lub któryś z celebransów: ku temu zmierza od dziesięcioleci wysiłek odnowy liturgicznej, i w imię tego nieraz krytykowana była praktyka, zgodnie z którą np. na wszystkich Mszach homilię głosi jeden i ten sam kaznodzieja, mimo że odprawiają różni. Zatem od dziesięcioleci tłumaczy się nam, że homilia to nie jest jakakolwiek konferencja, lecz część liturgii, a więc powinna należeć do tego, kto przewodniczy celebracji.
Po drugie: nawet jeśli nie zawsze zachowuje się lub nawet da się zachować z pożytkiem wiernych tę rozsądną zasadę oddawania homilii temu, kto aktualnie celebruje, to prawo Kościoła pilnuje, by homilię głosił jedynie ten, kto z racji święceń może celebracjom przewodniczyć i proklamować w ich trakcie ewangelię. To jest więc pewne minimum, którego wymaga prawo kanoniczne: homilię może głosić jedynie ktoś posiadający sakrament święceń.
Jak widać, w tych przeszkodach dla postulatu siostry Aubin w ogóle nie chodzi o płeć – lecz o naturę liturgii i powiązanie głoszenia homilii z proklamowaniem ewangelii. Niezdolność do głoszenia homilii dotyczy wszystkich nas świeckich, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. W przypadku kobiet dochodzi do tego fakt, że Kościół po dogłębnym namyśle uznał, że nie ma władzy udzielania im święceń.
Echem wypowiedzi z „Osservatore Romano” są u nas głosy, że głoszenie kazań przez kobiety dałoby nam wszystkim „kobiece spojrzenie” na Ewangelię. Jasne, że tak – a przecież takie spojrzenie w wydaniu jakiejś kobiety pobożnej, wykształconej może być naprawdę potrzebne i budujące. Zresztą Kościołowi potrzebne są w ogóle głosy wyrażające różne doświadczenia i stany. To jednak nie znaczy, że należy przydzielać homilie liturgiczne według wielowartościowego parytetu, na zmianę. Te różne ważne głosy mogą przecież i dzisiaj zabrzmieć w kościele, choć nie jako homilia i najlepiej poza liturgią. A wewnątrz liturgii niech naucza ten, kogo Kościół posłał do przewodniczenia i proklamowania Ewangelii.
Paweł Milcarek
Komentarze Pawła Milcarka ukazują się na łamach Przewodnika Katolickiego.
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.