Polemiki
2022.05.17 21:45

Krótko o krytyce wobec Papieża

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Milcz zawsze, gdy czujesz, że zaczyna w tobie narastać oburzenie. — Milcz nawet wtedy, gdy twój gniew jest jak najbardziej uzasadniony. — Bo mimo swojej dyskrecji, w takich chwilach zawsze powiesz więcej, niż byś sobie życzył.

Święty Josemaria Escriva, Droga, nr 656.

 

Milczenie jest złotem

Katolik przez całe swoje życie musi zmagać się z problemem zachowania umiaru m.in. w mowie. Powstaje zasadnicze pytanie: jak człowiek, wezwany do życia wśród ludzi i nawiązywania z nimi relacji oraz dawania świadectwa wiary, ma jednocześnie zachować milczenie, które uchroni go od próżności, pychy i zbyt szybkiego osądu? Przede wszystkim nie zapominając o modlitwie, która nie tylko nie powinna nosić znamion gadatliwości, ale i wymaga ciszy, w której można usłyszeć, jak Pan do nas mówi: “Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm, 3, 8). Gdy mówimy, narażamy siebie i innych na wszelkie uchybienia, które mogą zaistnieć w grzeszniku. Każdy z nas dobrze wie, jak paskudni być potrafimy. Św. Josemaria Escriva pisał: “Nie dopuszczaj o nikim złej myśli, chociażby jego słowa i czyny stanowiły do tego rozsądną podstawę”. Ten święty dobrze zdawał sobie sprawę, że więcej oszczędzimy sobie wstydu dzięki milczeniu, niż uczynimy dobra naszą niedoskonałą mową. W końcu św. Escriva również twierdził, że “Milczenia nigdy nie będziesz żałował. Mówienia — często”. A przecież nie ma nic tak zwyczajnego dla ludzkiego życia niż mówienie. Jakoś musimy opisywać świat wokół nas i odnosić się do cudzych myśli, aby nie wpaść w postmodernistyczny pluralizm idei, w którym tak naprawdę nie ma znaczenia, kto co ma do powiedzenia. Na grzech niepotrzebnego gadulstwa narażeni są wszyscy: zarówno laikat, jak i duchowni. Szczególnie osoba Papieża Franciszka przedstawia problem pewnego rodzaju wielomówstwa połączonego z brakiem umiejętności prostego przekazywania myśli. Jego Świątobliwość mówi dużo i niezrozumiale, a sztab zaufanych ludzi skupia swoją energię, aby przetłumaczyć zaszyfrowane przekazy z wypowiedzi papieskich. Naturalną konsekwencją jest, że wielu ludzi chętnie i krytycznie komentuje myśli papieża nie zdając sobie sprawy, że wpadają w podobną pułapkę braku wstrzemięźliwości w mowie.

Niezrozumiała postawa

Ostatnie miesiące nie są łaskawe dla Jego Świątobliwości Franciszka, choć mało kto zaprzeczy, że Papież sam jest sobie winien. Zarówno liberalni, jak i konserwatywni komentatorzy raczej jednogłośnie wyrażają zdziwienie i dezaprobatę wobec milczenia bądź ogólnikowych wypowiedzi w sprawie wojny pomiędzy Ukrainą i Rosją. Niewątpliwie istnieje wiele sytuacji, które trzeba rozważać ze spokojem, aby nie sformułować pochopnych myśli, jednak nie z takim przypadkiem mamy tu do czynienia. Franciszek nie potrafi, z powodów dla mnie zupełnie niezrozumiałych, zarówno potępić atakującej Rosji, jak i podkreślić nieustannego wsparcia modlitewnego dla Ukrainy, która bohatersko walczy w obronie własnej przyszłości. Jednocześnie nie należy zapominać, że taka modlitwa też należy się Rosji, bowiem miłość chrześcijańska, mająca swe źródło w miłości do Jezusa Chrystusa, nie może być wybiórcza. Niemniej Papież powinien jasno wyrazić sprzeciw wobec agresora oraz uznanie i współczucie dla broniącego się, choćby miał w tym geście zachować stosowną dozą dyplomacji.

Jak krytykować papieża

Jego Świątobliwość od początku pontyfikatu był krytykowany przez część katolików za swoje wypowiedzi i działania, jednak zdaje się, że nigdy ta krytyka nie była tak jednogłośna, jak to ma dziś miejsce. Z tym większą ciekawością przeczytałem tekst Jacka Borkowicza o możliwości krytykowania papieża, w którym autor broni prawa do krytyki głowy Kościoła. Autor odnosi się też polemicznie do „pięciu warunków”  sformułowanych przez jezuitę Thomasa Reesa, które należy zdaniem tego jezuity spełnić podejmując dyskusję z Papieżem, aby sumienie krytykującego mogło pozostać czyste. 

Zasady o. Reese’a są następujące:

  1. Należy unikać epitetów względem papieża.
  2. Oprócz krytyki należy też szukać pozytywów w działaniach Ojca Świętego
  3. Przed krytyką należy sprawdzić nauczanie papieża dotyczące krytykowanej wypowiedzi
  4. Należy unikać krytyki pod wpływem emocji.
  5. Należy unikać krytyki, jeżeli nie bylibyśmy w stanie tak samo krytykować ojca, bądź innej osoby, którą się kocha.

Nie do końca zgadzam się z punktem pierwszy i mam poważne zastrzeżenia do punktu piątego, bowiem przy zastosowaniu odpowiedniego języka krytyka ojca, jak i innych osób o podobnym statusie, może być właściwa. Jednak zaskoczyło mnie, że Jacek Borkowicz na podstawie powyższej listy warunków przypisuje amerykańskiemu jezuicie klerykalizm i nadmierne ograniczanie możliwości krytyki papieża. Polski publicysta widzi w powyższych warunkach dobrej krytyki ograniczenie wolności, choć nie do końca precyzuje czym ta wolność jest. Wydaje mi się, że najlepszą definicję wolności podał Papież Jan Paweł II w encyklice “Veritatis Splendor”, w której powołując się na św. Augustyna Papież tak definiuje wolność: “Kto więc żyje ‘według ciała’, odczuwa prawo Boże jako ciężar, więcej - jako zaprzeczenie, a w każdym razie ograniczenie swojej wolności. Kto zaś ożywiany miłością ‘postępuje według ducha’ (por. Ga 5, 16) i pragnie służyć innym, znajduje w prawie Bożym pierwszą i niezastąpioną drogę czynnego okazywania miłości, dobrowolnie wybranej i przeżywanej. 

Wolność „od”, czy „do” czegoś

Z powyższego wynika jasno, że nieraz to, co pozornie zdaje się mnie ograniczać, sprawia, że jestem prawdziwie wolny. Przykazania Boże nie krępują mnie, tylko pozwalają mi uchować się przed zniewoleniem. Zabijanie, obmowa czy cudzołóstwo są rezultatem pewnego rodzaju przymuszenia wynikającego z błędnego osądu rozumu, uczuć, czy zbyt słabej woli. Jestem głęboko przekonany, że właśnie z tej perspektywy należy patrzeć na listę warunków o. Reese’a, jak i na każde nasze działanie. Nie jest problemem krytyka Papieża, lecz sposób jej realizacji. Dlatego też warunki przedstawione przez jezuitę, choć z pewnymi zastrzeżeniami, powinny być stosowane nie tylko podczas publicznego wyrażania zastrzeżeń, co do działań papieża, ale też podczas uwag wobec kogokolwiek innego. 

Narzucenie pewnych ram naszemu zachowaniu, szczególnie krytycznych ocen innych osób, nie jest ograniczeniem wolności, lecz właśnie jej realizacją. Kto choć trochę zasmakował rozmów z katolikami w Internecie, ten wie, że nie trzeba długo czekać, aby linia została przekroczona. Klawiatura nie osądza i chętnie przyjmie każdą twórczość, dlatego uszczypliwość i złośliwość można odnaleźć w dyskusjach zarówno o sposobie pieczenia ciasta, jak i w tematach kanoniczno-liturgicznych. Nie ma takiego zagadnienia, przy którym nie można by zasmakować „wygranej” w internetowej dyskusji. Jednak te „zwycięstwa” nie są przecież realizacją miłości Chrystusowej. Spojrzenie na nasze własne katolickie działania w mediach społecznościowych prowokują pytanie: czy kogokolwiek jeszcze zajmuje sprawa świętości? Czy to tylko abstrakcyjny postulat, o którym miło się mówi podczas rozmów przy obiedzie, ale nikt go nie bierze na poważnie? Czy umiarkowanie i milczenie wyglądają dobrze tylko w traktatach teologicznych, ale nie da się ich zastosować w praktyce? I w końcu “Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18, 8), biorąc pod uwagę, że “Nie każdy, który Mi mówi: ‘Panie, Panie!’, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”. (Mt 7, 21)

Jeśli chcemy traktować naszą relację z Bogiem poważnie, musimy zacząć traktować poważnie naszą codzienność. Wszystko w myśl “Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie”. (Łk 16, 10) Dyskutujmy z ideami, krytykujmy szkodliwe zachowania, ale, tak jak przy każdej innej czynności, tak i przy tej nie odkładajmy na bok reguł życia wynikających z naszej wiary.

Stanisław Artymowski

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Stanisław Artymowski

(1989) z zawodu programista, magister teologii, miłośnik dogmatyki i św. Tomasza. Twórca Vademecum Liturgicznego. Mieszka w Warszawie wraz z żoną i synkiem.