Felietony
2022.04.21 12:12

Królowie Podziemi

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy. 

 

Niedługo po inwazji na Ukrainę prezydent Rosji, w etapie straszenia bronią nuklearną, powiedział rzecz ogromnie charakterystyczną dla napędzającego go sposobu myślenia: "po co nam świat bez Rosji?" Co prawda nie jestem zwolennikiem eksploatowanego dziś aż do przesady przypinania Putinowi wąsików Hitlera, ale słowa byłego kagiebisty zaraz zrymowały mi się ze znaną refleksją wodza Niemiec z ostatnich miesięcy II wojny światowej - że jeśli Niemcy jednak nie zbudują Tysiącletniej Rzeszy, to widocznie nie zasługują na istnienie. Było to wyznanie, które najlepiej odsłania u rzekomego nacjonalisty Hitlera jego brak miłości do swojej ojczyzny i narodu niemieckiego. Ideologia nazistowska łudziła i złudziła niejednego pozorami nacjonalizmu i patriotyzmu - lecz tak naprawdę była nie polityką, a pseudo-religią, gotową składać pogańską ofiarę z dóbr realnych na rzecz swojego ideału. Nietrudno w tym, co mówił Hitler, wyczuć naśladowanie - zapewne nieświadome - absolutyzmu teologicznego ze znanej dewizy augustyńskiej: pereat mundus, fiat iustitia (niech zginie świat, byle stała się sprawiedliwość): niech zginą Niemcy, skoro nie zbudują wyśnionego ziemskiego raju politycznego nordyków.

Dewiza augustyńska sama w sobie, jako mądrość teologiczna, jest prawdziwa i ryzykowna (i zawsze powinna być balansowana bardziej źródłowym, ewangelicznym: "Bóg nie chce śmierci grzesznika..." i "nie przyszedł świata potępić"). Ale przeniesiona zbyt dosłownie, jeden do jednego na teren polityki - staje się zawsze zasadą pogańskich ideologii masowych zabójstw i samobójstw, które okazują się imperatywem w obliczu zbyt skromnych realizacji ideałów. 

Tak właśnie jest i z przypomnianą na początku refleksją Putina. Być może to, iż nie mamy do czynienia z prawdziwym nacjonalistą czy patriotą, jest tu ukryte głębiej niż w dość wyraźnie widocznym nihilizmie twórcy III Rzeszy. Wynika to zresztą z dopełniającej się na sposób puzzli natury ideologii macierzystych obu stanowisk: w hitleryzmie "naród wybrany" istniał na sposób zafałszowanej kopii Starego Testamentu - i to właśnie wobec tegoż germanskiego Izraela, depczącego wciąż nie dość skutecznie Kanaanitów wygłaszał swe dogłębne rozczarowanie Hitler-Mojżesz/Jozue; ale Putin, obecny przywódca wielkorusów, wciąż naznaczony jest kursami komunistycznego uniwersalizmu, będącego społeczną karykaturą Ewangelii i św. Pawła - dlatego jego refleksja, choć tak manifestacyjnie "nacjonalistyczna", musi być uniwersalna, globalna. "Po co nam świat bez Rosji" - to w istocie westchnienie kogoś kto myśli w kategoriach zbawienia lub potępienia uniwersum, dzięki istnieniu ruskiego miru. Nic dziwnego, że bez Rosji Putina świat nie ma sensu - więc nie musi już istnieć, nie ma już swojego duchowego centrum.

Ale nie musimy sięgać tak głęboko. Zatrzymajmy się na bliższej i prostszej obserwacji: jest właściwością powierzchownych ideologów to, że własne sny kochają bardziej niż rzeczywistość, o której i dla której rzekomo śnią. Dlatego niespełniona wielkość aryjskich Niemiec oznacza, że zasługują one na anihilację. I dlatego ewentualna klęska projektu "russkowo mira" (bo przecież nie śmierć Rosji jako takiej) powinna skutkować nieszczęściem wszystkich, zdruzgotaniem świata.

Nie kocha własnego narodu ten, kto gotów jest sprowadzić nań samobójstwo dlatego że przegrywa pewien projekt "wywyższenia" owego narodu. To jasne. Ale także: nie kocha własnego narodu ten, kto nie pojmuje wartości życia innych - i  uznaje, że jego własna klęska powinna być przekleństwem dla wszystkich, także dla zupełnie niezaangażowanych. 

Dodajmy na boku, że ta sama ideologiczno-gnostyczna niewrażliwość na rzeczywiste dobra stworzonego świata może wyrysować nam nawet "ewangelię" lepszą od Ewangelii, której uczy od wieków Kościół. Będzie to oczywiście "ewangelia" zmierzająca do ogłaszania bezsensu nie dość czystego świata, chaosu, w którym "wszyscy są winni" - a nie do próby jego zbawiania po kawałku, przez filtrowanie owego chaosu według zasad.

Wszystko to prowadzi do wniosku, że przynajmniej od wieku XX uczestniczymy - na środku polu zmagań - w swoistej satanizacji wielkich projektów historii zbawienia, mesjanizmu: w diabolicznej wersji Starego Testamentu (w której zresztą Żydzi stali się głównymi ofiarami) i w demonicznej wersji nowotestamentalnej misji wyzwolenia świata. Ta ostatnia miała w wersji sowieckiej uwolnić ludzkość od źródeł zbawienia nadprzyrodzonego. W wersji opisanej przez Putina oznacza zaś: jeśli ja mam odejść, to razem ze mną pójdziecie do piekła. Podpisano: Pluton, władca Podziemi.

Paweł Milcarek

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.