Niedawne informacje, wedle których Kościół w Niemczech forsował wprowadzenie automatycznego pobierania podatku kościelnego z kont wiernych, potwierdzają jedynie przekonanie, że Kościół niemiecki i jego działania są niebezpieczne dla Kościoła powszechnego. Wciąż bardzo bogaty i nastawiony przede wszystkim na bogacenie się równocześnie posiada liczne wpływy w episkopacie światowym, które nie są już zasługą siły wiary, czy świetnej teologii. Wpływy te raczej wynikają z zasobności portfela, którego zawartość stała się celem samym w sobie.
Na czym polega niebezpieczeństwo? Przede wszystkim na degradacji wiary przy równoczesnym zachowaniu dużej siły finansowej, mającej, przynajmniej do pewnego stopnia, zdolność kształtowania Kościoła na świecie według fałszywych pryncypiów – czyli oderwanej od ortodoksji i wierności doktrynie. Wiara, czy też doktryna, mniej lub bardziej świadomie staje się jedynie elementem rozgrywki o zachowanie stanu materialnego. Taki stan rzeczy oznacza postępujące zeświecczenie instytucji religijnej.
Decyzja o usprawnieniu przez państwo ściągalności podatku kościelnego mieści się w logice działania korporacji, a nie wspólnoty, w której kwestie finansowe opierają się przede wszystkim na relacji zaufania i służby – i tak normalne jest, by wierni utrzymywali hierarchię, jednak nie poprzez przymus państwowy.
Postulaty wychodzące z niemieckiego episkopatu, by zmienić nauczanie – dogmatycznie, jak to niedawno zauważył Prefekt Kongregacji Nauki Wiary – dotyczące małżeństwa i Eucharystii (propozycja Kaspera i Marxa), więcej wydają się mieć wspólnego ze światową optymalizacją działania w celu utrzymania klienteli niż z wiarą.
Masowa reakcja przynależących do Kościoła (trudno chyba mówić o wiernych) polegająca na występowaniu z Kościoła pokazała, że nawet w kategoriach świeckich tego typu praktyki podejmowane przez organizację kościelną wywołują zdegustowanie. A to przecież tylko kolejny krok – już sama zasada, wedle której płacenie państwu podatku na Kościół i faktyczne funkcjonowanie podatkowego credo (jesteś w Kościele, jeśli płacisz podatek) – jest pomysłem i zjawiskiem patologicznym.
Dla wszystkich wierzących byłoby prawdopodobnie dużo lepiej, by Kościół w Niemczech stał się biedniejszy. Czy mógłby się nawrócić? Pewnie by mógł, ale musiałby zmienić logikę działania, zacząć głosić nauczanie Kościoła zamiast świata.
Jest jeszcze druga sprawa – wydaje się, że w kwestii rozwiązań finansowych niemiecki przykład zbyt oddziałuje na umysły w Kościele polskim. Polski Kościół powinien sobie odpowiedzieć na pytanie, czy też chce być tylko zarządcą masy upadłościowej, czy wspólnotą wiary.
Tomasz Rowiński
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.