Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Tekst powstał 15 grudnia 2022 roku, ale nie został wtedy opublikowany.
Projekt ustawy mającej powołać do życia komisję weryfikacyjną ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce, musi budzić co najmniej mieszane uczucia. Owszem, Rosja dała rządzącym naszym państwem pretekst do działań - w czasach pokoju - trudnych do wyobrażenia i często są to działania potrzebne, a nawet konieczne dla bezpieczeństwa Polski. Z pewnością należy do nich bardzo dynamiczna obecnie odbudowa potencjału armii. Jednak powołanie komisji, której członkowie - wybierani w kluczu politycznym - otrzymają bardzo szerokie uprawnienia i możliwość działania niczym ABW w połączeniu z policją i prokuraturą, powoduje niepokój. Ba, wydarzenie to powinno włączyć alarmowe światło nie tylko w środowiskach opozycyjnych, ale i u wszystkich tych, którzy rozumieją, że niekontrolowany rozrost władzy państwa nad obywatelami, a także - co może jest nawet ważniejsze - nad sferą publiczną, na dłuższą metę, prawie na pewno okaże się szkodliwy dla bezpieczeństwa każdego z nas.
Skąd w ogóle PiS wziął taki pomysł? Tu partia rządząca wykazała się nie pierwszy już raz politycznym sprytem i wyczuciem. Wykorzystany został postulat jaki zgłosił w październiku 2022 roku szef PO Donald Tusk. “Wzywam do powołania sejmowej komisji śledczej po to, żeby nikt w Polsce nie mógł snuć domysłów, że tak naprawdę władza PiS-u została zamontowana przez rosyjskie służby, a dzisiaj takie domysły są uprawnione” - mówił wtedy lider Platformy Obywatelskiej. Problem w tym, że skuteczność komisji śledczych nie jest znacząca i od dawna ich działanie należy traktować bardziej jako polityczny PR niż proces dochodzenia do prawdy. Właściwie należałoby powiedzieć, że tylko jedna komisja w historii, ta w dotycząca afery Rywina, rzeczywiście odniosła pewien sukces.
Składająca się z dziewięciu posłów komisja weryfikacyjna ma mieć bardzo szerokie uprawnienia pozwalające dość arbitralnie, z pominięciem drogi sądowej, stosować środki zaradcze wobec tych, którzy zostaną wskazani, jako podejrzani o uleganie wpływom rosyjskim. Działania komisji mają dotyczyć przede wszystkim funkcjonariuszy publicznych, a także wyższej kadry kierowniczej spółek. Jednak treść projektu została tak sformułowana, że nie stawia przeszkód, by weryfikacji podlegały właściwie dowolne osoby czy grupy społeczne, np. dziennikarze. Komisja - jeśli ustawa wejdzie w życie - będzie mogła choćby na dziesięć lat cofnąć certyfikaty bezpieczeństwa, które dziś są wydawane przez szefa ABW. Będzie mogła też zakazać pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi, co właściwie sprowadza się do wykluczenia wskazanej osoby z możliwości pełnienia funkcji publicznych w ogóle. To jeszcze nie wszystko, możliwe ma być także odebranie wskazanej osobie pozwolenia na broń, także na dziesięć lat, jak również obciążenie jej grzywną wysokości 20 tys. złotych za niestawienie się przed komisją za pierwszym razem i 50 tys. złotych w kolejnych przypadkach. Komisja mogłaby też wnioskować do policji o zabezpieczenie danych teleinformatycznych, a do prokuratury o przeszukanie domu i przechwycenie dokumentów. Wprawdzie decyzje komisji mogą być według projektu zaskarżane do sądu administracyjnego, jednak każdy kto ma świadomość w jakim tempie działają sądy, może się domyślić, że za pomocą swoich działań komisja bez trudności będzie mogła zniszczyć - przynajmniej na jakiś czas - wizerunek danej osoby publicznej lub funkcjonariusza. Zresztą być może najważniejsza w tym projekcie jest potencjalna możliwość sparaliżowania działalności przeciwników politycznych w kluczowych okresach kampanii wyborczej.
“Katalog spraw, którymi ma zajmować się komisja jest tak szeroki, że może dotyczyć każdego funkcjonariusza publicznego. Podejrzanym może być każdy, a rosyjskim wpływem wszystko. Polowanie może objąć nie tylko urzędników. Celem komisji będzie obrzucenie błotem wszystkich, których się da” - mówił o sprawie 13 grudnia poseł Lewicy Wiesław Szczepański i trudno się z nim nie zgodzić. Tymczasem poseł PiS Piotr Kaleta uważa, że “powołanie komisji jest absolutną koniecznością”. “Oczyszczenie naszego kraju z agentów i różnej maści kreatur to zadanie oczywiste. Komisja powinna w jak najszybszym tempie zabrać się do pracy. Materia, liczba wątków jest ogromna” - przekonywał reprezentujący PiS poseł Piotr Kaleta.
Choć komisja weryfikacyjna ma zbadać sprawy z lat 2007-2022 to nie tylko w szeregach opozycji da się usłyszeć szmery zaniepokojenia. Na pierwszy rzut oka trudno się spodziewać by zdominowana przez posłów PiS komisja skupiła się na ludziach z własnego środowiska politycznego. Można jednak wyobrazić sobie także sytuację, w której Jarosław Kaczyński uzna, że komisję da się wykorzystać do oczyszczenia własnych szeregów z ludzi niewygodnych. Komisja weryfikacyjna ds. badania rosyjskich wpływów wygląda zatem jak kolejny krok w kierunku budowania w Polsce państwa stanu wyjątkowego, którego jedyną regułą jest wola polityczna liderów partii rządzącej. Jest to opcja gorsza nawet od klasycznego etatyzmu, który zachowuje elementy przewidywalności.
Na ciekawy wątek całej sprawy zwrócił uwagę poseł Marek Biernacki z Koalicji Polskiej, który w przeszłości pełnił funkcję koordynatora służb specjalnych a dziś pracuje w komisji ds. specsłużb. “Jeśli rząd PiS miał wątpliwości, czy jakiś urzędnik pod wpływem rosyjskim działał na szkodę interesów Polski, to przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego mógł polecić to zbadać. Przecież premierem do ds. bezpieczeństwa był Jarosław Kaczyński, ministrem koordynatorem służb jest Mariusz Kamiński, działa ABW. To służby w razie zastrzeżeń powinny sprawę prześwietlić i ewentualnie zawiadomić prokuraturę” - mówił Biernacki. Sugestia posła KP jest taka, że projekt ustawy stanowi swego rodzaju wotum nieufności jakie PiS wyraża wobec polskich służb. Czy tak jest w rzeczywistości, nie wiadomo, być może chodzi o zwiększenie bezpośredniej kontroli nad procesami politycznymi. Ostatecznie nie da się bezpośrednio sterować równocześnie ABW, policją i prokuraturą jak będzie się dało to robić z komisją. Jeśli tak jest rzeczywiście, byłby to sygnał, że pomysł PiS może mieć niecne politycznie podłoże i że nie chodzi w nim wcale o bezpieczeństwo Polski.
Komisja, jeśli ustawa wejdzie w życie i zostanie ona uformowana, o sprawach tego wymagających ma informować prokuraturę. Data publikacji pierwszego raportu została wyznaczona na 17 września 2023 roku. Czy ktokolwiek może się spodziewać, że politycy obozu rządzącego pozwolą, by jego treść przeszła bez echa niemal w przededniu wyborów parlamentarnych? Przecież na jesieni będą się ważyły losy trzeciej kadencji centroprawicy u władzy. Pozostaje jednak pytanie czy w związku z tym, że politycy w Polsce nieustannie oskarżają się o prorosyjskość, ustalenia komisji na kimkolwiek zrobią wrażenie? Chyba, że materiały są już zgromadzone i rzeczywiście zawierają jakieś konkrety, a jedynie czekają na pretekst oraz moment do odpalenia. Wtedy taka komisja weryfikacyjna rzeczywiście może okazać się znakomitym narzędziem dla obozu rządzącego do wywarcia wpływu na wynik wyborów. Tyle tylko, że oficjalnie nie o to przecież chodzi…
Trzeba przyznać, że Jarosław Kaczyński - przynajmniej tak się dziś zdaje - znów ograł swoich oponentów. Nie dość, że jest bardzo blisko zaprogramowania skutecznego narzędzia służącego do prowadzenia przedwyborczej rozgrywki, to jeszcze wprowadził opozycyjne elity w stan konfuzji. Opozycja musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy zamierza zbojkotować komisję, gdy ona powstanie, a zatem oddać w ręce PiS pełną kontrolę nad przebiegiem jej prac, czy może jednak powinna delegować tam swoich ludzi, co zwiększyłoby transparentność działań, ale jednocześnie stanowiłoby legitymizację organu. Opozycja wciąż działająca w schemacie “opozycji totalnej”, powtarzająca, że jest opozycją partii demokratycznych, tak jakby PiS partią demokratyczna nie był, szybko zamyka sobie możliwość elastycznego reagowania na zręczne posunięcia PiS i zastawiane przez tę partię antyopozycyjne pułapki.
Dobrze ramy tych dylematów zarysowuje choćby wypowiedź posła PSL Jacka Protasiewicza, który uderzył w tony w zasadzie wykluczające udział opozycji w pracach komisji. Gdyby tę opinię traktować całkowicie poważnie. “Ta komisja jest niekonstytucyjna i bezprawna. Organem administracji rządowej próbuje się zastąpić niezależny sąd. Gdyby rzeczywiście przez ostatnie siedem lat były powody do ścigania kogokolwiek, to by to robiono, bo prokuratorem jest Zbigniew Ziobro” - mówił Protasiewicz. Pozostaje pytanie jak dalece w zwiększaniu kontroli politycznej nad sferą publiczną mogą posunąć się liderzy PiS. Czy przed komisję będą ciągani “tylko” politycy opozycji czy może nastąpi jakaś rozprawa z częścią mediów? Dziś trudno na to odpowiedzieć, jednak bez wątpienia trzeba brać pod uwagę każdą ewentualność. A skoro tak, to znaczy, że być może życie publiczne w Polsce znalazło się rzeczywiście w niebezpiecznym momencie. Byłoby znacznie lepiej, gdyby politycy PiS bardziej skupiali się na rzeczywistym rozbrajaniu rosyjskiego zagrożenia, zamiast tworzeniem na bazie tych zagrożeniu lewarów do wewnętrznych rozgrywek.
Warto odnotować, że Sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych zarekomendowała 13 grudnia 2022, w stosunku 20 głosów przeciw 17 odrzucenie projektu ustawy o komisji weryfikacyjnej ds. badania rosyjskich wpływów. O dalszych losach projektu zadecyduje jednak parlament, gdzie PiS ma wystarczającą przewagę.
Tomasz Rowiński
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.