7. marca 7. lipca 6. listopada
Rozdział 30. Jak należy karać młodszych chłopców
Każdy wiek i stopień rozeznania wymaga właściwego traktowania. Dlatego też ilekroć popełnią jakiś błąd chłopcy, ludzie bardzo młodzi, lub tacy, którzy nie mogą w pełni zrozumieć, jak ciężką karą jest ekskomunika, trzeba ich karcić surowym postem albo dotkliwą chłostą, aby się poprawili.
Łatwo potraktować ten rozdział Reguły jako przestarzały. Nie ma w końcu w klasztorze pueri oblati i nikt nie ma zamiaru przywracać tej starej tradycji. Jednak w każdym klasztorze znajdą się ludzie, którzy w ten czy inny sposób pozostają niedojrzali. Bracia naznaczeni traumą z dzieciństwa zawsze będą się pojawiać. Zawsze będzie można spotkać mnichów, którzy zmagają się z niedojrzałością emocjonalną, ze skutkami braku miłości w dzieciństwie czy też z następstwami dorastania w rodzinie dysfunkcyjnej. Pozwolę sobie przytoczyć kilka przykładów:
Rodzice brata Makarego rozwiedli się, gdy miał siedem lat. Był świadkiem rozwoju dramatu, nie do końca rozumiejąc, co się dzieje. Czuł się rozdarty i całkowicie bezradny. Trzydzieści lat później brat Makary nadal czuje się rozdarty i nie umie zapuścić korzeni w jednym miejscu. Gdy jest tutaj, chce być tam. A gdy jest tam, chce być tutaj. Nigdzie nie ma wrażenia, że jest u siebie. Dorosły brat Makary jest niespokojny, niestały, a jednocześnie zdolny przystosowywać się do różnych sytuacji. Próbował w życiu wielu rzeczy, ale w niczym nie wytrwał dłużej. Brat Makary potrzebuje stabilności, mądrego kierownictwa duchowego i wiernej przyjaźni.
Brat Winok został wysłany do katolickiej szkoły z internatem w wieku dwunastu lat. Chociaż był odważnym chłopcem, nie był emocjonalnie gotowy, by opuścić dom i rodzinę. Nieświadomie na poziomie emocji pozostał dwunastolatkiem, jednocześnie wybijając się na wielu innych polach. Jakaś część brata Winoka obawia się wypłynąć na nieznane i burzliwe wody wieku młodzieńczego i wczesnych lat dorosłości. Dorosły brat Winok jest lojalny, odpowiedzialny i dobrze zorganizowany. Jednocześnie pada ofiarą lęków i chorobliwej introspekcji. Brat Winok potrzebuje kogoś, komu zwierzy się ze skrytych lęków i myśli, które go dręczą.
Brat Filoksenos był w wieku lat pięciu ofiarą przemocy o charakterze seksualnym. Wydarzenie to utrzymane było w tajemnicy, ale pozostawiło po sobie strach, by sekret się nie wydał. Mały Filokenos czuł się brudny i zawstydzony. Doświadczenie przemocy tak na niego wpłynęło, że nawet czterdzieści lat później gdzieś w głębi duszy jest nadal pięcioletnim chłopcem, czekającym, aż ktoś go uwolni od skutków tego, co się stało i złoszczącym się, że pozwolono, by coś takiego się wydarzyło. Brat Filoksenos od dzieciństwa starał się maskować skutki tego, co wycierpiał, kreując samego siebie tak, by zyskać uznanie innych i skryć wstydliwy sekret. Jednak gdzieś w środku mały, pięcioletni chłopiec nadal czeka na mamę i tatę, w nadziei, że rozwiążą jego problem i będą go chronić. Dorosły brat Filoksenos jest wrażliwy na krytykę, ale także myślący i obrotny. Brat Filoksenos potrzebuje silnego wsparcia i bycia docenionym.
Brat Savio w wieku siedmiu lat zachorował na gorączkę reumatyczną. Matka i ojciec, oboje pracujący na utrzymanie rodziny, nie kryli przerażenia. Małego Savio doglądała babcia i dwie samotne ciotki. Przez prawie rok nie pozwolono mu wstawać z łóżka Wszędzie go noszono i nie pozwalano na jakąkolwiek aktywność fizyczną. Nie mógł chodzić do szkoły, ani przyjąć pierwszej Komunii Świętej z innymi dziećmi w klasie. Jego światem stała się telewizja. Miły nauczyciel przychodził do niego trzy razy w tygodniu. Savio wyrósł na słabowitego młodzieńca. Często brakowało mu sił i w rezultacie nie mógł uczestniczyć w zabawach sportowych czy innych aktywnościach grupowych. Savio pięknie grał na pianinie i został organistą. Dorosły brat Savio mimowolnie unika działania we wspólnocie. W duchu tęskni za opiekuńczą bliskością babci i ciotek. Gdzieś w głębi nadal czuje się nieswojo w grupie męskich rówieśników, choć już tyle lat przebywa w klasztorze. Brat Savio musi koniecznie przestrzegać wspólnego planu dnia i powinien być zachęcany do pełnego udziału w życiu wspólnoty.
Ojciec brata Brunona był alkoholikiem. Całymi dniami nie było go w domu, a nawet gdy się pojawiał, emocjonalnie był dla syna niedostępny. Mały Brunon nauczył się radzić sobie sam i najlepiej czuł się wtedy, gdy miał wszystko pod kontrolą. Nadal ma silną potrzebę kontrolowania siebie, innych i otoczenia. Często ma poczucie, że sprawy wymykają mu się spod kontroli, a wtedy cierpi i wpada w gniew. Za każdym razem, gdy czuje się zawiedziony przez opata, przeżywa na nowo zawód, jaki spotkał go ze strony rodzonego ojca. Dorosły brat Brunon jest drobiazgowy, dobrze zorganizowany i krytyczny wobec tych, którzy nie spełniają jego standardów. Gdy czuje się rozczarowany, wybucha gniewem. Brat Brunon musi pozbyć się potrzeby kontrolowania wszystkiego i zaakceptować, że inni ludzie nie zawsze będą spełniać jego oczekiwania.
Ojciec brata Kyle'a był dobrym opiekunem rodziny, ale najważniejszą rzeczą w jego życiu była praca. Kyle'owi i jego rodzeństwu poświęcał bardzo mało czasu, ale nawet wtedy zdawał się być bardziej skupiony na pracy niż na relacji z żoną i dziećmi. Opiekę nad dziećmi pozostawił Nancy, matce Kyle'a. Nancy z kolei miała żal, że musi się sama zajmować dziećmi, dyscyplinować je i nagradzać. Kochała je, ale jednocześnie irytowało ją, że zajmują każdą chwilę jej życia. Czując się opuszczona przez męża, wymagała od dzieci uwagi, której brakowało jej ze strony ich ojca. Kyle czuł się przygnieciony i skonsternowany wymaganiami, które mu stawiano. Na długo przed okresem dojrzewania nauczył się wycofywać do swojego wewnętrznego świata, gdy tylko czuł się zalękniony, zagrożony czy zmieszany. Nikt w domu tego nie zauważał ani nie wydawał się tym przejmować. Brat Kyle nadal wycofuje się, gdy czuje się czymś przygnieciony, przestraszony, zagrożony czy zmieszany. Dorosły brat Kyle reaguje ze skrajną nadwrażliwością na krytykę i często czuje się zagrożony. Brakuje mu samodyscypliny. Brat Kyle wymaga więcej uwagi niż inni. Trzeba pilnować, w jaki sposób wykorzystuje swój czas.
Bracia Makary, Winok, Filoksenos, Savio, Brunon i Kyle to pewne typy chłopców, które można znaleźć w każdym klasztorze. Chyba każdy z nas może się z nimi jakoś identyfikować. Jak mamy się z nimi obchodzić? Musimy zdobyć ich zaufanie, dawać im wyzwania i stawiać im granice, wiedząc, jak mówi święty Benedykt, że „każdy wiek i stopień rozeznania wymaga właściwego traktowania”.
Czy należy braci takich jak Makary, Winok, Filoksenos, Savio, Brunon i Kyle przyjmować do klasztoru? Czy nie powinni być odesłani nim złożą śluby? Czy do klasztoru powinno się przyjmować ludzi, którzy odbiegają od standardowego wzoru powołania? A co z ludźmi, których rozwój jest jakoś opóźniony? Jeśli wykluczymy z klasztoru wszystkie takie jednostki, może okazać się, że zabraknie nam wielu utalentowanych i zdolnych ludzi. Będziemy też ubożsi o ludzi obdarzonych dużym wyczuciem, empatią i zdolnością współczucia. Łaska naprawia i udoskonala naturę, ale czyni to poprzez lata, czasem przez całe życie człowieka. Ufajmy zatem łasce i bądźmy cierpliwi.
Nie ma wątpliwości, że opat i mistrz nowicjatu muszą wykazać się mądrością w ocenie kandydatów. Niektórych patologii nie da się pogodzić z życiem monastycznym. Jednak z drugiej strony nie wolno oczekiwać od kandydatów doskonałości i odrzucać dosłownie każdego, kto jest jakoś poraniony, połamany, ma jakieś deficyty czy nosi na sobie piętno odciśnięte przez grzeszny świat.
„Ażebym zaś nie wynosił się dla wielkości objawień, dany mi jest bodziec ciała mego, anioł szatana, który by mnie policzkował. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby ode mnie odstąpił. I rzekł mi: wystarczy ci łaska moja, gdyż moc w słabości się doskonali. Chętnie więc będę się chlubił ze słabości moich, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa. Dlatego mam upodobanie w słabościach moich, w potwarzach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem gdy słaby jestem, wtedy jestem silny (2 Kor 12,7-10).
Czasem jakiś przyjaźnie nastawiony do powołania monastycznego psycholog może pomóc bratu zidentyfikować to, co go ogranicza i nawet pomóc mu zacząć pozbywać się tych więzów. Można zdiagnozować zaburzenia poznawcze i skutecznie zmienić czyjś sposób myślenia. Jednak są i takie sytuacje, w których i sto lat terapii nie odniosłoby pożądanego skutku. Sytuacje, w których trzeba przyznać, że żadna dawka ludzkiego starania nie zrekompensuje istniejących braków. Tak jest w przypadkach upośledzonego rozwoju, na który nie ma lekarstwa. Opat, który opiekuje się synami w Chrystusie, zawsze powierza ich Jemu i mocy Jego łaski. Czy łaska może budować na zniekształconej i wadliwej naturze? Tak, łaska, działająca poprzez sakramenty, w modlitwie i przez ludzkie pełne współczucia starania, może z czasem skutecznie wypełnić pęknięcia i szczeliny w najbardziej zniszczonej ludzkiej naturze. Nawet chłopcy klasztorni mogą zostać świętymi.
Mark Kirby OSB
tłum. Natalia Łajszczak
(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.