5 stycznia 6 maja 5 września
Dlatego też Pan powiada w Ewangelii: Każdego, kto tych słów moich słucha i wypełnia, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony (Mt 7,24—25). Aby wszystko doprowadzić do końca, Pan oczekuje, że będziemy codziennie odpowiadać czynami na te Jego święte napomnienia. A chcąc, byśmy zdążyli poprawić się z grzechów, przedłuża nam dni tego życia zgodnie ze słowami Apostoła: Czyż nie wiesz, że dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia? (Rz 2,4). Łaskawy bowiem Pan mówi: Nie chcę śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył (Ez 33,11)”.
Wczorajszy fragment Prologu kończył się słowami świętego Pawła: „Z łaski Bożej jestem tym, czym jestem (1 Kor 15,10), a kiedy indziej znowu: Kto się chlubi, niech się w Panu chlubi” (2 Kor 10,17). Dzisiejsza część Prologu zaczyna się od słów: „Każdego, kto tych słów moich słucha i wypełnia, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale” (Mt 7,24). Święty Benedykt chce, by jego mnisi całkowicie oparli się na łasce. Chce, by wzięli do serca słowa Jezusa skierowane do świętego Pawła i na nich budowali: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem doskonali się w słabości” (2 Kor 12,9).
Gdy patrzę na moje własne życie, gdy wspominam historię klasztoru od mojego przybycia do Irlandii na początku roku 2012, muszę stwierdzić, że wszystko to wydarzyło się dzięki łasce, albo inaczej, że to, co tu się dzieje, udaowadnia każdego dnia, że łaska Chrystusa jest w pełni wystarczająca i że Jego potęga objawia się tam, gdzie widać naszą słabość.
Doświadczenie słabości zawsze jest dla człowieka zaproszeniem, by uciekł się do Chrystusa. Gdy zaś jesteśmy zbyt słabi, by biec do Niego, czy też by iść, czy nawet czołgać się ku Niemu, trzeba nam tylko zawołać Go po imieniu, a On przybiegnie do nas, zwracając się do nas tak, jak do niewidomego żebraka, Bartymeusza: Quid tibi vis faciam? „Co chcesz, abym ci uczynił?” (Mk 10,51). Za każdym razem, gdy z ufnością stajemy przed Panem, nie kryjąc naszej słabości, ale przeciwnie, przyznając się do niej i okazując ją, Pan mówi do nas: Quid tibi vis faciam?
Quid tibi vis faciam? Słowa te w pewien sposób podsumowują wszystko, co Nasz Pan mówi do nas, którzy przychodzimy, jak określił to święty Tomasz z Akwinu: „jak chorzy do lekarza życia, jak nieczyści do źródła miłosierdzia, jak ślepi do światła wiecznej jasności, jak ubodzy i nędzni do Pana nieba i ziemi”. Błogosławiony opat Kolumba Marmion, tłumaczył, że cała budowla benedyktyńska jest zbudowana na zaufaniu Chrystusowi: na ufności w Jego łaskę, Jego cnoty, Jego dobroć i Jego miłosierdzie.
Wystarczy w to uwierzyć, a wówczas niezależnie od ciężaru naszych grzechów z przeszłości, niezależnie od obecnych pokus, niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, każdy z nas będzie niczym „człowiek roztropny, który dom swój zbudował na skale” (Mt 7,24). Trzeba być gotowym na powodzie, wiatry, deszcze i burze. Wszystkie te przeciwności pojawiają się z woli Boga lub są przez niego dopuszczone ze względu na większe dobro. Po powodzi ziemia jest bardziej żyzna. Po wichrach powietrze jest czystsze. Po deszczach przyroda rozkwita. Po burzach nadchodzi spokój.
Prawidłowe zrozumienie znaczenia przeciwności w życiu chrześcijanina jest kluczowe dla benedyktyńskiej cnoty stałości. Człowiek niestały, ten, który nie wybudował domu na skale, jaką jest Chrystus, jest zagubiony, zaniepokojony i przygnębiony, gdy trudności stają mu drodze. Rozumuje w ten sposób: „Skoro muszę znosić takie próby, takie burze, taką ciemność; skoro czuję się taki rozbity, a pokusy atakują mnie z każdej strony, musi to oznaczać, że powinienem zwinąć mój dobytek, przenieść się w inne miejsce i zbudować dom na nowo”. Pokusa, by zrezygnować ze stałości, jest bardzo typowa. Są tacy ludzie, a wśród nich nawet potencjalni mnisi, którzy napotykając przeciwności, stale przenoszą się z miejsca w miejsce, nigdy nie budując na skale, a jedynie na płytkim fundamencie. Ludzie ci nie rozumieją, czym są pokusy przeciw cnocie i ślubom stałości. A są one w istocie wyrazem braku zaufania Bogu.
Święty Benedykt kreśli obraz, który mocno zapada w pamięć. Mówi, że zawoławszy do nas, Pan czeka na odpowiedź. Czeka nie na słowa, ale na uczynki. „Nie każdy, kto mówi do Mnie: «Panie! Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego” (Mt 7,21). Piękna i tajemnicza to rzecz: obraz Boga czekającego na nas. Wyobraźmy to sobie: Bóg zniża się do tego, by czekać na człowieka! Tajemnice tę możemy dostrzec w realnej obecności Pana w tabernakulum; obecności Boga, który w ukryciu i milczeniu czeka na człowieka.
Ten czas oczekiwania dany jest nam, byśmy się nawrócili. „Nie rozumiesz, że Boża łagodność prowadzi cię do nawrócenia?” (Rz 2,4). Czekanie nie oznacza pobłażliwej tolerancji dla grzechu. To tajemnica Boga, który, odezwawszy się, pokornie i cierpliwie czeka, by Jego stworzenie, Jego syn, Jego ukochane dziecko dało Mu odpowiedź.
Mark Kirby OSB
tłum. Natalia Łajszczak
(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.