Komentarze
2019.01.29 13:21

Katolickość jest warunkiem polskiego istnienia i sprawiedliwości

Artykuł jest fragmentem książki Tomasz Rowińskiego "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych". Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec w serii Biblioteka Christianitas. Można ją kupić w wersji papieroweje-booka.

 

Można więc sądzić, że wydarzenia, co do których żywiliśmy nadzieję, że staną się – przez swój formalnie polski, religijny i (w przypadku żałoby po katastrofie przynajmniej potencjalnie) katolicki charakter – iskrą przemiany naszych dziejów najnowszych, zadziałały w praktyce jedynie jako wentyl uwalniający społeczne emocje, zmniejszający stan napięcia. Czas odchodzenia św. Jana Pawła II i żałoby po jego śmierci czy wstrząsające doświadczenie śmierci pasażerów rządowego tupolewa 10 kwietnia 2010 r. – dzięki takim kulminacjom społecznych uczuć niezadowolenie i wzrastająca frustracja z powodu barier, które napotykały w Polsce życie katolickie i rozwój społeczny, nie stawały się impulsem, który pomógłby sformułować skuteczne politycznie postulaty zmiany.

Podejrzenie istnienia dynamiki wentylu to tylko intelektualna hipoteza, jednak uważam ją za bliską prawdzie próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego pielgrzymki do Polski św. Jana Pawła II w latach 1979 i 1991 miały charakter rzeczywistego zmagania o zintegrowanie polskości w jej narodowym i państwowym bycie? I dalej: dlaczego były wołaniem o właściwy kształt Polski, a równocześnie dlaczego polska religijność w III RP nie stała się fundamentem silnej pozytywnej propozycji społecznej i politycznej? Przynajmniej tak silnej, jak by być mogła? Zabrakło propozycji, która przeciwstawiłaby się skutecznie liberalnej dominacji i utrwalaniu zdezintegrowanego (gospodarczo, politycznie, religijnie) modelu państwa. W przedziwny sposób religia została wykluczona lub uwikłana w partykularyzmy polityczne traktujące ją jedynie jako żywioł, który można wykorzystać do bieżącej akcji modernizacyjnej i/lub tożsamościowej w zakresie organizacji i wzmożenia emocji życia publicznego. Katolickość stała się głównie środkiem dla innych celów. Tymczasem w rzeczywistości jest ona warunkiem polskiego istnienia i sprawiedliwości.

W spojrzeniu Kościoła hierarchicznego na dynamikę społeczną nie bez znaczenia był opisany już wirus socjologizmu. Sprawiał on, że angażowano siły nie tam, gdzie były one najbardziej potrzebne. Nie pogłębiono na przykład formacji społecznej i świadomości politycznej. W konsekwencji zaangażowani świeccy katolicy trafiali do ugrupowań politycznych, do których trafiać nie powinni, a równocześnie nie przestawali sądzić, że nie ma w tym nic niewłaściwego. Co więcej, trwali w przekonaniu, że teraz jest to właściwy model katolickiej aktywności publicznej. Ci bardziej świadomi pozostawali (i to bez właściwego prowadzenia czy wsparcia biskupów) na marginesie polityki lub zawierali niechciane sojusze polityczne, skazując się na łaskę i niełaskę większych sojuszników, licząc jednocześnie, że uda się coś dla Polski zrobić w tych niewygodnych dla sobie konstelacjach. Mimo tak znaczącej marginalizacji zyskiwali oni możliwość reprezentowania polityki katolickiej przynajmniej w debacie publicznej. Mówili też o sprawach, które dotyczą Całości Polski, a które bez nich byłyby całkowicie (lub prawie całkowicie) przemilczane.

Wycofanie się Kościoła i katolików z politycznej, czy choć metapolitycznej (w przypadku duchownych), reprezentacji aktualności katolickiej nauki społecznej i polskiej „reguły życia”, jako naszego głosu suwerennego od ideologii, pozwoliło na znaczne uprzedmiotowienie polskiego chrześcijaństwa. Oznacza ono w praktyce, że zatracono zdolność widzenia chrześcijaństwa jako powszechnej polskiej tradycji, choć przecież jednocześnie nie przestało nią być. Dla jednych włączenie Polski w chrześcijaństwo zachodnie okazało się tylko sposobem, by razem z europejskim politycznym centrum wkroczyć w epokę zupełnie nowych praw człowieka, czyli czegoś, co bywa obecnie przeżywane jako prawdziwe zachodnie wartości. Jak wiadomo, nie mają one już prawie nic wspólnego z chrześcijaństwem. Co więcej, są zwrócone swoim ostrzem ideologicznym przeciw chrześcijaństwu. Dla innych stanowiło okazję do proliferacji zupełnie innych wartości, mianowicie takich jak patriotyzm, silniejsza władza, poczucie bezpieczeństwa – także symbolicznego. Stało się łatwym kanałem dostępu do katolickiego elektoratu. Chrzest Polski i jego konsekwencje zostały wciągnięte (prawdopodobnie nie przez wszystkich uczestników politycznych zmagań w sposób cyniczny) w pogańską grę walki o władzę, pomiędzy opcją Polski „do wymiany”, tradycją nawiązań, a rewanżem, między zuchwałością antyludzkiej cywilizacji nowoczesności i oblężoną twierdzą tożsamościowej rewolucji suwerenistycznej. Jak w wieku XVIII stanęły naprzeciw siebie proeuropejska partia saska i jakobini od Konstytucji 3 maja. Trudno dziś powiedzieć, czy ta rewolucja w czymś ówczesnej Polsce pomogła, czy może raczej przez gwałtowność i lekceważenie Całości ojczyzny, jakie miały miejsce w procesie uchwalania, Polskę dobiła.

Tak więc w roku 1966 Polacy żyli w państwie komunistycznym, a zarazem (nawiązując do czasów właściwego Milenium i Wielkiej Nowenny) w Polsce katolickiej. Dziś mamy państwo z grubsza liberalne i postchrześcijańskie oraz Polskę wciąż jeszcze katolicką, którą się jednak korumpuje, a chrześcijaństwo jest traktowane jako narzędzie politycznego wpływu. Tymczasem powinno ono być źródłem zasad i publicznej racjonalności. Ten stan rzeczy osłabia też Polskę katolicką i stawia pod znakiem zapytania przyszłość polskiej Całości.

Postulaty cywilizacji chrześcijańskiej, do których należą naturalne, suwerenne cele narodowe, ale i rozwój społeczny (nie mówiąc o uznaniu nadprzyrodzoności) znalazły się na marginesie razem z orientującym je wymaganiem dbałości o Całość narodowego i państwowego bytu, o każdego obywatela.

Z perspektywy wyznawanej wiary i interesu społecznego na marginesie znalazła się większość Polaków, choć w nadmiarze politycznych, religijnych i quasi-religijnych emocji, tożsamości i mitów nie rozpoznała tego braku reprezentacji. Nie może być reprezentantem ten, kto radykalnie dzieli wspólnotę – nie tylko przez swoją retorykę polityczną – ale przez zasadę działania. Poza uznaniem katolickości w Polsce istnieje tylko podział. Nie chodzi jednak o ideologiczną nominalność, ale o dbałość obejmującą Całość: zarówno sprawiedliwość społeczną w sensie postulowanym częściej przez ideową lewicę, a realizowaną w dużej mierze przez PiS, jak i wykluczenie segregacji ze względu na moment życia, w którym dany człowiek się znajduje. W tym sensie centrale polityczne III RP nieustannie bronią się przed stosowaniem zasad katolickich będących zadaną nam formą długiej teraźniejszości i długiego trwania Polski. Formą będącą nie tylko samą odpowiedzialnością, ale i regułą jej aplikacji, która wynika z powołania chrzcielnego, z konkretnej tradycji życia, jako reakcji na rozkładową dynamikę każdej ideo­logii. Także ideologii polskich dwóch partii marginalizujących polską cywilizację chrześcijańską, jak i jej powołanie do realizacji sprawiedliwości. Wszystko to dzieje się w imię rywalizacji modernizacyjnej w ich opozycyjnych odsłonach. Ona to właśnie toczy moralno-polityczny radykalizm partii postsolidarnościowych.

Tomasz Rowiński

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas

 


Tomasz Rowiński

(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.