Na początku czerwca telewizja EWTN wyemitowała wywiad przeprowadzony przez Raymonda Arroyo z kard. Walterem Kasperem. Wywiad dotyczył w głównej mierze problematyki „synodalnej” i propozycji kard. Kaspera dotyczącej zmian w obrębie praktyki niedopuszczania do Komunii sakramentalnej osób rozwiedzionych żyjących w ponownych związkach. Zasadniczo można odnieść wrażenie, że Kardynał, nie wycofując się ze swojego stanowiska, stara się kłaść silniej niż do tej pory nacisk na jego „hipotetyczność”, nie na chęć jego forsowania, ale raczej wywołania dyskusji. Nawet odnośnie głośnego na cały świat „poparcia”, jakiego miał mu udzielić Papież Franciszek, teraz precyzuje, że dotyczyło ono samego wywołania debaty, a nie tego konkretnego rozwiązania, które zaproponował. Być może, wobec zauważanej przez niektórych watykanistów, a datującej się od zakończenia październikowej sesji Synodu, rezygnacji Ojca Świętego z wypowiedzi, które mogą sugerować, iż patronuje on optyce „kasperiańskiej”, sam jej główny protagonista poczuł, że musi nieco przełożyć akcenty.
Nie licząc tej delikatnej zmiany, pod względem kwestii sensu stricto synodalnych, wywiad nie mówi specjalnie nic nowego. Zawiera jednak jedno ciekawe miejsce, w którym kard. Kasper, podobnie jak robił to w innych wywiadach na krótko przed ostatnim Synodem, daje upust złości i żalowi w stosunku do swoich kolegów-kardynałów, którzy poddali jego propozycje miażdżącej krytyce i zapowiedzieli obronę tradycyjnej praktyki Kościoła w czasie zbliżających się obrad zwyczajnej sesji Synodu. Mówi w nim: „Zachowałem milczenie przez ostatni miesiąc, ponieważ powiedziałem papieżowi: ‘Ojcze Święty, nie wejdę w publiczny spór, w polemikę z innymi kardynałami’. To nie służy dobru Kościoła i jest mi bardzo, bardzo przykro, że ci kardynałowie wcześniej ze mną nie porozmawiali. Nigdy ze mną nie rozmawiali. Jest to niezgodne z Pismem Świętym: Ewangelia według św. Mateusza 18. Najpierw musisz przyjść i porozmawiać, a potem powiedzieć Kościołowi, a nie mówić mass mediom”.
Pozostawiam na boku kwestię rozumienia „dobra Kościoła” i pytanie, czy unikanie ewentualnego publicznego sporu nie ma w tle braku poważnych teologicznych argumentów w arsenale kard. Kaspera, którymi jednak dysponują jego oponenci. Moją uwagę zwróciło jednak wykorzystanie przez niego fragmentu Ewangelii o procedurze „braterskiego napomnienia”. Jest to tekst często używany w charakterze erystycznego „korka” albo rodzaju wytrycha, dzięki któremu można stosunkowo łatwo ustawić adwersarza w niekorzystnym świetle, jako kogoś, kto zachowuje się nieewangelicznie (czego idealny przykład mamy w powyższej wypowiedzi). Jednocześnie wydaje się, że częstotliwość jego stosowania w taki sposób jest wprost proporcjonalna do jego niewłaściwego interpretowania, a dokładniej do pominięcia istotnych elementów litery tekstu. W rzeczywistości bowiem tekst ten nie pasuje do sytuacji, przy okazji których jest wykorzystywany. Dotyczy to m.in. właśnie sytuacji okołosynodalnej kontrowersji w ramach kolegium kardynalskiego.
Mt 18,15 mówi: "Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy" (Ἐὰν δὲ ἁμαρτήσῃ εἰς σὲ ὁ ἀδελφός σου, ὕπαγε καὶ ἔλεγξον αὐτὸν μεταξὺ σοῦ καὶ αὐτοῦ μόνου·). Zwracam uwagę na frazę "przeciw tobie" (εἰς σὲ). Co prawda bibliści mają wątpliwości co do jej autentyczności, gdyż pomija ją część ważnych źródeł, niemniej wątpliwości nie implikują odrzucenia, czego zresztą ostatecznie edytorzy wydań krytycznych Nowego Testamentu nie robią. Jeśli porównać go z częściowo paralelnym miejscem w Łk 17,3-4, wyraźnie będzie widać, że chodzi tu o grzech w ramach relacji osobowych. (Notabene, nawet jeśli przyjąć, że jest to nieautentyczna interpolacja, cały ten fragment raczej mało nadaje się do obrony optyki, która dąży do rozcieńczenia skandalicznej kategorii grzechu.) Jak to się ma do sytuacji kiedy jeden z kardynałów najpierw wygłasza wiadome tezy na konsystorzu, następnie wydaje je w formie książkowej, po czym szeroko opowiada o nich w mediach? Nie wiem na ile kard. Kasper zdawał sobie sprawę z tego, że przywołując Mt 18, sam określa swoją działalność jako grzech. Natomiast jest pewne, że odwoływanie się do tego tekstu w charakterze kryterium pozwalającego pokazać krytykę jego stanowiska ze strony innych kardynałów, jako zachowanie nieewangeliczne, jest co najmniej chybione. Kto bowiem ma pójść i porozmawiać w cztery oczy? Kto tu jest sensu stricto "przedmiotem" grzechu? Ci, którzy wierzą, że tradycyjne ujęcie nauczania Kościoła jest wyrazem Bożej woli i z niepokojem przewidują, że wypowiedzi kard. Kaspera i jemu podobnych mogą popchnąć niestałych do odstępstwa? Czy ci, którzy tego odstępstwa mogą dokonać/dokonują? I jacy "dwaj lub trzej świadkowie", skoro odbiorców przesłania Kardynała można pewnie liczyć na miliony? I do kogo udać się ze skargą na kogo? Pytania mnożą się jakby nie słyszały nigdy o odpowiedzialnym rodzicielstwie. Krótko mówiąc, wystarczy moment logicznej refleksji, aby uświadomić sobie, że stosowanie odwołania do "braterskiego upomnienia" w tego rodzaju sytuacjach jest po prostu absurdalne.
Właśnie w kontekście tej absurdalności pojawia się nieco inne zagadnienie. Kardynał Kasper mógł użyć nawiązania do Mt 18 w ferworze rozmowy w sposób bezrefleksyjny. Ale jednocześnie można się zastanawiać czy nie ma to głębszego podłoża, to znaczy, czy nie wypływa to z jakiegoś zatracenia przez niego poczucia, że wygłaszanie przez kogoś o jego pozycji pewnych tez nie kwalifikuje się do indywidualnie rozumianego "zgrzeszenia przeciwko tobie"? Innymi słowy, czy zarzut do innych kardynałów, że nie przyszli najpierw porozmawiać, nie ujawnia sposobu myślenia, któremu obce jest poczucie odpowiedzialności za wywoływanie zjawisk i procesów zbiorowych? Który jest skłonny przyznać, że coś jest z jego opiniami nie tak dopiero wówczas, kiedy ktoś poczuł się jego opinią zraniony czy dotknięty? Kardynałowie poczuli się tak i zamiast przyjść i wyjaśnić rzecz w cztery oczy rozpoczęli antykasperową kampanię. Oczywiście nie mam żadnej możliwości zweryfikowania tego domysłu, jeśli jednak jest słuszny, świadczyłoby to o niebotycznym wręcz oderwaniu od rzeczywistości i zabłąkaniu w subiektywnym świecie idei. Paradoksalnym, wziąwszy pod uwagę jak dużą rolę pełni w spojrzeniu kard. Kaspera „rzeczywistość”.
Tomasz Dekert
Wywiad z kard. Walterem Kasperem.
(1979), mąż, ojciec, z wykształcenia religioznawca, z zawodu wykładowca, członek redakcji "Christianitas", współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.