5. marca 5. lipca 4. listopada
Rozdział 28. O tych, którzy nie chcą się poprawić mimo częstych napomnień
Jeśliby jakiś brat, często z powodu jakiegokolwiek błędu ganiony, a nawet ekskomunikowany, nie chciał się poprawić, powinien otrzymać surowszą karę, to znaczy, należy go jeszcze wychłostać. Gdyby zaś wówczas się nie poprawił, a w dodatku, co nie daj Boże, uniesiony pychą, próbował jeszcze bronić słuszności swoich czynów, opat musi postąpić jak mądry lekarz: jeśli zastosował środki łagodzące, balsam napomnień, lekarstwo Pisma Świętego, wreszcie nawet rozpalone żelazo ekskomuniki i chłosty, i mimo to jeśli widzi, że wszystkie jego starania nie odnoszą żadnego skutku, ucieknie się wtedy do środka najpotężniejszego i wspólnie z wszystkimi braćmi będzie modlić się za błądzącego, aby Pan, który wszystko może, zwrócił zdrowie choremu bratu. Jeśli jednak i to go nie uleczy, wówczas już opat sięgnie po miecz i odetnie tak, jak mówi to Apostoł: Usuńcie złego spośród was (1 Kor 5,13), a na innym miejscu: Jeśli niewierny chce odejść, niech odejdzie (1 Kor 7,15), aby jedna chora owca nie zaraziła całej trzody.
Ton wypowiedzi świętego Benedykta wskazuje, że autor Reguły znał takie sytuacje z doświadczenia. Wszędzie, nawet w murach klasztoru, można znaleźć chrześcijan, którzy opierają się łasce nawrócenia. Człowiek łatwo może polubić swój grzech. Pobłażanie sobie jawi się jako sposób na uczynienie ciężkiego życia bardziej znośnym. Wmawiamy sobie, że nie możemy się zmienić, choć tak naprawdę po prostu nie chcemy zmiany. Przyzwyczajamy się do grzechów na tej samej zasadzie, jak przyzwyczajamy się do pary wygodnych kapci.
Niech Bóg broni, by w życiu klasztornym grzech tak się rozgościł, że mnich przestanie dostrzegać, że występki, do których przywykł, odsuwają go od Boga i prowadzą ku potępieniu. Winny, zaślepiony pychą, może nawet zacząć racjonalizować swoje przywiązanie do grzechu. Dlatego opat jest zobowiązany interweniować, nim przypadkowe wykroczenia zaczną pojawiać się systematycznie i staną się wadami, których już nie jest łatwo pozbyć się z życia danej osoby i z życia wspólnoty. Święty Benedykt podaje pięć środków zaradczych, które opat ma zastosować jeden po drugim w takiej sytuacji. Są one następujące:
1) Środki łagodzące i balsam napomnień. Użyłby tego każdy mądry lekarz. Niektóre wady są jedynie próbą uleczenia emocjonalnego bólu, który trawi człowieka. Powtarzany grzech prowadzi do stanu zapalnego duszy. Jakich środków łagodzących ma użyć opat? Dobrego słowa, które otwiera serce, słów światła i nadziei, wreszcie słów mocnych, które pobudzą wolę i pchną ją we właściwym kierunku. Bardzo często kilka szczerych, głębokich rozmów wystarczy, by człowiek otworzył się na łaskę i spróbował zacząć wszystko od nowa.
2) Lekarstwo Pisma Świętego. Słowo Boga to silne lekarstwo, które skutecznie odkaża i oczyszcza. Opat powinien zlecić zbłąkanemu bratu, by czytał niektóre fragmenty Pisma Świętego (szczególnie te, które czytane są podczas Mszy i Oficjum), powtarzał je i modlił się nad nimi, póki nie zaowocuje to wewnętrznym nawróceniem. Niektóre rodzaje grzechu biorą się z zaniedbywania albo wręcz porzucenia lectio divina.
3) Ekskomunika. Ekskomunikowany brat jest wyłączony z chóru i wspólnych posiłków. Dzięki temu ma czas, by się zastanowić i pobyć sam na sam ze sobą. Ekskomunika to szansa, by wejść na pustynię. „Przeto oto ja przynęcę ją i zawiodę ją na puszczę, i będę mówił do serca jej” (Os 2,14). Czas spędzony w samotności może przynieść zbawienne owoce.
4) Kara cielesna. Święty Benedykt nie wzbrania się przed użyciem kary fizycznej. Wie, że człowiek składa się z ciała i duszy. Pamiętajmy, że kara chłosty była w wielu szkołach stosowana aż do lat 60. XX wieku, a w niektórych miejscach nawet i później. Oczywiście nie ma mowy, by przywrócić takie praktyki współcześnie. Chodzi przede wszystkim o to, by ciało człowieka zaangażować w proces nawrócenia, aby grzesznik łatwiej poddał się łagodnemu i potężnemu działaniu łaski. Chociaż nie stosuje się już chłosty, zbawienna bywa jakaś forma umartwienia ciała w trudzie nawrócenia. Może to być po prostu pozbawienie brata jego porcji wina (kara często spotykana, szczególnie we Włoszech) czy wysłanie go do pielenia zarośniętych ścieżek w ogródku.
5) Modlitwa opata i wszystkich braci. Może zaskakiwać, że Święty Benedykt zostawia to lekarstwo na koniec. Autor Reguły ma tu na myśli nie prywatną modlitwę w intencji błądzącego, ale pełną mobilizację całej wspólnoty, by wstawiała się za chorym bratem do wszechmogącego Boga. W czasach świętego Benedykta taka modlitwa mogła przybierać publiczny, quasi liturgiczny charakter. Dzisiaj opat może zalecić całej wspólnocie, by włączyła się nowennę za mnicha, który boryka się z chorobą duszy lub zebrać wszystkich na wspólną modlitwę, na której prosić będą z wiarą o jego uzdrowienie. Pan powiedział przecież: „Jeszcze powiadam wam, że jeśli dwaj z was zgodzą się na ziemi co do jakiej rzeczy, o którą poproszą, stanie się im od Ojca mego, który jest w niebiosach. Albowiem gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tam ja jestem w pośrodku nich” (Mt 18,19-20).
6) Oddzielenie. Gdy wszystkie inne środki zostały wykorzystane, opat może zostać zmuszony ratować rodzinę monastyczną, zrywając więzy łączące ją z chorym bratem. Jest oczywiste, że należy się do tego uciekać w ostateczności. Mnich zatwardziały w grzechu nie przestaje być synem w rodzinie klasztornej. Straszne to doświadczenie, gdy trzeba go odesłać. Przypomina to sytuację w rodzinie, w której ze względu na dobro młodszych dzieci rodzice decydują się wysłać gdzieś starsze dziecko, sprawiające poważne problemy i działające na rodzeństwo demoralizująco. W dzisiejszych czasach opat może odesłać mnicha, ale musi zachować procedury zawarte w Prawie Kanonicznym.
Mark Kirby OSB
tłum. Natalia Łajszczak
(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.