Rozdział 19. Jak należy śpiewać psalmy
1Wierzymy, że Bóg jest wszędzie obecny i że oczy Pana patrzą na dobrych i na złych na każdym miejscu (Prz 15,3). 2Przede wszystkim jednak powinniśmy być tego niewzruszenie pewni wówczas, gdy uczestniczymy w Służbie Bożej. 3Dlatego też pamiętajmy zawsze, co mówi Prorok: Służcie Panu z bojaźnią (Ps 2,22), 4a również na innym miejscu: Śpiewajcie mądrze (Ps 46,8 Wlg) 5i będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów (Ps 138[137],1). 6Zastanówmy się zatem, jak należy zachowywać się w obliczu Boga i Jego aniołów, i tak śpiewajmy psalmy, 7aby nasze serce było w zgodzie z tym, co głoszą nasze usta.
Poza określonym porządkiem liturgicznym Reguła ma także — może: przede wszystkim — teologię liturgii. Mówiąc ściśle: teologia jest zasadą dla porządku. W krótkim rozdziale 19. widzimy jak podstawowa myśl teologiczna Reguły — o nieustannej obecności Boga i o niezbędności pamięci o niej — funduje benedyktyńską teologię służby Bożej: „Bóg jest wszędzie obecny“ — lecz największa pewność tego jest nam darowana i zadana „gdy uczestniczymy w Służbie Bożej“. Liturgia jest dziełem Bożym — „widać“ w niej Boga przy pracy — lecz „widzą“, czyli dzięki wierze wiedzą o tym jedynie ci, którzy w tejże pracy uczestniczą, w poczuciu szczególnej Bożej obecności.
Porządek przepisany przez Regułę ma powagę prawa — które od wewnątrz jest strzeżone przez następujące ćwiczenie duchowe: „zastanówmy się …, jak należy zachowywać się w obliczu Boga“. To ćwiczenie-zastanowienie nie jest jednak punktem wyjścia do arbitralnego projektowania sobie „liturgii“ odpowiadających poziomowi refleksji poszczególnych dusz i adaptujących się do ducha czasu. Jest zaś po prostu medytacją o tym z jaką dyspozycją wewnętrzną należy wejść w przepisane słowa i gesty; jak je przyjąć. Rozdział ma w oryginale tytuł: De disciplina psallendi. Słowo disciplina brzmi nam dzisiaj bądź dyscyplinarnie, bądź naukowo (“dyscyplina naukowa“). Oba skojarzenia trochę deformują sens właściwy: disciplina to droga uczenia się, zadanie ucznia. Mamy więc krótki wykład sposobie uczenia się „psalmowania“; o byciu uczniem w Liturgii.
Warto obracać w ustach i pamięci — przed oczami serca-umysłu — słowa, które święty Ojciec Benedykt daje — wydobywa z Pisma — jako klucze do tej odpowiedniej postawy liturgicznej człowieka. Tryby rozkazujące, określające typ działania: „służcie“ i „śpiewajcie“ — pierwsze odsyła do samego fundamentu, czyli cnoty religijności i uznania w niej majestatu Bożego; drugie ewokuje radość, lecz przede wszystkim miłość (skoro cantare amantis est, śpiew jest właściwością kochającego). Tak, Liturgia jest służbą Bożą — i jest pieśnią oblubieńczą. A teraz przysłówki, określające jakość uczestnictwa liturgicznego: „z bojaźnią“, „mądrze“. Jakże się to składa w całość — skoro „bojaźń Pańska początkiem mądrości“, initium sapientiae timor Domini. Bojaźń Boża to pierwszy z darów Ducha Świętego — brama całego życia nadprzyrodzonego, a w Regule (w rozdziale 7.) treść pierwszego stopnia pokory. Mądrość — to ostatni z darów Ducha, jakby punkt dojścia w drodze życia wewnętrznego.
Może ktoś pomyśli, że cała liturgia zależy od poziomu tych dyspozycji wewnętrznych uczestników: religijności, miłości, bojaźni, mądrości? Że może wręcz powinna stawać się ekranem, na którym rozświetli się po prostu poziom życia wewnętrznego celebransa, uczestników, celebrującej wspólnoty? Nie jest to do końca prawda. Prawdą jest tylko to, że poziom ten ma jedynie wpływ na łatwość celebrowania i jego owocność duchową: owszem, gdy ktoś ma w sobie głęboki fundament sprawiedliwości, zechce całym sobą oddać hołd przynależności do Stwórcy; gdy ktoś głęboko kocha, będzie śpiewał już bez pomocy innych motywów; gdy pracuje w kimś bojaźń Boża, nie będzie chciał błyskać jako kreator liturgii; gdy ktoś mądry, dosięgnie tego poziomu, w którym dzieło Boże jest pokojem. Przy braku wspomnianych dyspozycji będzie zaś trudniej. Lecz miara w tym dziele nie powinna się zmieniać, nawet gdy jest trudno i może zwłaszcza gdy jest trudno z powodu deficytów wewnętrznych. Dziedziczony porządek Liturgii jest miarą, do której wypada rosnąć.
Ostatnie słowa rozdziału zawierają tę naukę w formie skrótowej i genialnej: et sic stemus ad psallendum ut mens nostra concordet voci nostrae. Można to przełożyć dosadniej niż się to często robi: nie chodzi bowiem tylko o to, by „nasze serce było w zgodzie z tym, co głoszą nasze usta“ — lecz także o to, by „nasz umysł uzgodnił się z naszym głosem“. Słowa Reguły nie są bowiem bezsilnym apelem o jakąś zgodność czy równowagę między dyspozycją wewnętrzną i postawą zewnętrzną, lecz nakazem, aby to, co w nas wewnętrzne, dostroiło się do tego, co znalazło się w naszym głosie dzięki psalmowaniu — czyli aby dostroiło się do głosu natchnionego przez Boga samego. Oto właściwa lekcja: święta Liturgia jest darem nieba, promieniem Objawienia — przychodzi spoza nas, z wysoka, a zatem nie dziwne, że nie ona do nas, lecz my do niej mamy się zaadaptować. Przynajmiej tam gdzie jest ona głosem Objawienia i jego przekazem w „świętych obcowaniu“.
PM
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.