„Gar’Ingawi. Wyspa Szczęśliwa” Anny Borkowskiej (Małgorzaty Borkowskiej OSB) napisana w czasie stanu wojennego przez wybitną polską benedyktynkę jest książką wyjątkową. Wyraźnie inspirowana dziełami J. R. R. Tolkiena wyciąga z nich coś zupełnie innego niż wielu twórców fantasy opowiadających o elfach i krasnoludach walczących z orkami i smokami. Pod postacią mitycznej historii przekazuje prawdy o człowieku, historii i życiu duchowym.
Podobnie jak Tolkien tworzy własny, wymyślony świat (z językami!). Nie ma w nim jednak, przynajmniej z nazwy, ludzi. Są fantastyczne rasy zrodzone z wyobraźni autorki. Można się domyślać inspiracji płynących ze świata przyrody i stąd np. podobna do żuków długowieczna rasa o zaawansowanej cywilizacji czy uwijający się wśród lin i masztów pająkopodobni żeglarze. Może to trochę budzić uśmiech politowania, ale podane jest subtelnie i służy wyraźnemu podkreśleniu obcości poszczególnych kultur. A starcia narodów są jednym z głównych tematów książki.
Akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, na kilku kontynentach. Autorka opisuje epokowe wydarzenia, gdy powstają i upadają kolejne imperia. Giną setki, jeśli nie tysiące myślących istot, rodzą się i dorastają nowe pokolenia. To też jest ciekawe, że w odróżnieniu od przeważającej większości książek fantasy na próżno tu szukać szczegółowych opisów walk i bitew. Autorka przedstawia raczej zamysły graczy pociągających za sznurki. Podstępy i złożone intrygi to serce polityki (niestety nie tylko w czasach PRL, kiedy powstawała ta książka), a tutaj możemy śledzić, jak groźne ambicje doprowadzają do tragedii i to mimo osiągniętej wygranej i zdobycia, wydawałoby się wszystkiego, czego można pragnąć.
Bezwzględne plany polityków są mistrzowsko zestawione z inną drogą, wyciszonym życiem prowadzonym na uboczu (choć często wręcz w oku cyklonu historycznych zawieruch). Różne kultury w opisywanym fantastycznym świecie mają własne religie, ale wyraźnie jest pokazywane, że zawierają tylko ułamki Prawdy. W poszczególnych narodach są ludzie (no dobrze, istoty) dobrej woli, a wytrwałość i uczciwość może doprowadzić ich w końcu do poznania Prawdy. Ta Prawda jest w pełni objawiona tylko w jednym miejscu, na tytułowej Wyspie Szczęśliwej. Opowieść zaczyna się w momencie, gdy i tam mieszkańcy zwiedzeni przez fałszywego boga zatracają się we współczesności wyrwani z odwiecznych tradycji.
Wydaje mi się bardzo trafne przedstawienie praktyki religijnej jako Oczekiwania. Mieszkańcy Wyspy Szczęśliwej oczekiwali na przyjście wcielonego Boga, który ich odwiedzał co parę pokoleń. W miarę poznawania teologii świata wymyślonego przez s. Borkowską może się wydawać, że bliżej tu do np. taoizmu niż chrześcijaństwa, gdyż mamy dwie potężne siły, uznawane przez niektórych za bóstwa, Wiatr Północny i Wiatr Południowy, które równoważnie zmagają się o losy świata. Jednak tak naprawdę to Dobro i Zło, obecne także w naszej rzeczywistości. Mimo że czasem wydaje nam się, że zła jest więcej, że wygrywa, to jednak Bóg nie pozwala, żeby dobro zniknęło i to do Niego należy ostateczne zwycięstwo. „Gar’Ingawi” przedstawia te realia wyjątkowo plastycznie. A przy tym prawdziwie.
Epicka opowieść zakrojona na szeroką skalę przedstawia chrześcijańską mądrość w odniesieniu zarówno do historycznych przemian targających światem jak i do indywidualnych przeżyć ludzi kierujących się najróżniejszymi motywacjami oraz dokonujących dramatycznych wyborów. Opisuje, że wierność Prawdzie nie jest łatwa, ale jest jedynym ratunkiem w świecie ogarniętym przez zło. Pozwala nam zajrzeć w duszę zarówno złoczyńców jak i świętych. Wspaniała lektura fantasy, inna od książek wydawanych powszechnie z tą etykietą.
Piotr Cichy
(1977), ojciec dwóch córek, miłośnik fantastyki i gier role-playing, o których pisze na blogu: ifrytrpg.blogspot.com . Mieszka w Kobyłce pod Warszawą.