Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
+
Wniebowzięcie
Homilia księdza biskupa Dominique’a Reya
Ordynariusza Diecezji Fréjus-Toulon
(Fontgombault, 15 sierpnia 2024 r.)
„Niepokalana Matka Boża zawsze dziewica Maryja, ukończywszy swoje ziemskie życie, została wzięta do chwały nieba z duszą i ciałem”. Tymi słowami w dniu 1 listopada 1950 r. – w Uroczystość Wszystkich Świętych – papież Pius XII zdefiniował dogmat o Wniebowzięciu Matki Bożej.
Maryja z duszą i ciałem przebywa z Chrystusem Zmartwychwstałym. Kościół nie precyzuje ani jak, ani kiedy się to stało, nie mówi nawet czy Maryja musiała umrzeć, ani jaką śmiercią umarła. Tak jak przy Wcieleniu, ponowne spotkanie Maryi z jej Synem w chwale dokonuje się dyskretnie, bez rozgłosu. Formuła użyta przez papieża stwierdza tylko krótko, że „została wzięta do chwały”. To piękne wyrażenie zaczerpnięte zostało z Pisma Świętego, gdzie zostało użyte do opisania tajemniczego końca życia Henocha (Rdz 5,24) i Eliasza (2 Krl 2,10-11). Bóg wziął ich do siebie.
We Wniebowzięciu, które dziś świętujemy, spełnia się przepowiednia wypowiedziana w Magnificat: „Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk 1,48).
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest zapowiedzią naszego wniebowzięcia i je przygotowuje. Przypomina nam ono, że zostaliśmy stworzeni, niejako zaprogramowani dla życia wiecznego. Już we chrzcie otrzymaliśmy życie Boga i tym życiem żyjemy.
Jako pierwsza wśród zbawionych Maryja jest wzorem i drogowskazem na naszej drodze do raju. W niej kontemplujemy naszą przyszłość. Ona zapowiada przyszłą chwałę i wprowadza nas w nią.
Jak w Kanie Galilejskiej „wyprzedza godzinę Pana” (por. J 2,4), przyspiesza „przyjście dnia Bożego”, o którym mówi św. Piotr (2 P 3,12). Ona wyznacza drogę, idzie na czele i wiernie towarzyszy wszystkim w wędrówce do Niebiańskiego Jeruzalem opisanego w Księdze Apokalipsy (por. Ap 21). „Wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12,1).
Maryja jaśnieje dla Kościoła, którego jest ikoną. Jaśnieje także dla całej ludzkości. Jak podkreślił Sobór Watykański II, jest dla każdego człowieka „znakiem pewnej nadziei i pociechy” (Lumen Gentium,68). Wraz z uwielbioną Maryją docieramy do niebiańskich brzegów – tam, gdzie kończy się czas, a zaczyna wieczność.
Z czego jednak utkana jest ta wieczność, która już teraz jest udziałem Dziewicy Maryi i do której – za jej przewodem i w ślad za nią – my także zdążamy?
Po pierwsze, wieczność wypełniona jest pełnym radości wychwalaniem Boga i okrzykami zwycięstwa. Już od swojego Magnificat Maryja wprowadza nas w radosne Alleluja, w radość samego Boga. Do tej radości św. Paweł wezwie Filipian: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4,4). Bóg jest w naszym życiu źródłem radości. Nie jest to zwodnicza i efemeryczna radość w przyjemnościach, które skupiają nas na sobie; tym bardziej nie jest to ulotna i niekiedy zniewalająca radość, której źródłem są dobra konsumpcyjne i ich używanie. Jak powiedział św. Tomasz z Akwinu, prawdziwa radość jest nierozdzielna od miłości, jest jej owocem.
Gdy tu na ziemi zmagamy się ze smutkami, bolączkami i goryczami, których tak wiele jest w naszym życiu, Maryja przez swoje Wniebowzięcie zanurza nas w weselu aniołów i świętych, którzy wysławiają zwycięskiego Baranka i na wieki głoszą triumf Jego miłości.
Nauczmy się od Dziewicy Maryi tej radości pełnej uwielbienia i świadczmy o niej w naszym świecie. To radość wiary, radość z ofiarowanego nam Zbawienia, radość z kochania i bycia kochanym przez Boga i w Bogu. To dziękczynienie powtarzane i zaktualizowane w każdej Mszy św., podczas której celebrujemy zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią i grzechem.
Fryderyk Nietzsche przyznał: „gdyby chrześcijanie mieli twarze ludzi zmartwychwstałych, być może bym uwierzył”. Radość jest pierwszym świadectwem, jakie chrześcijanin może dać światu. Papież Paweł VI powiedział: „W Bogu wszystko jest radością, gdyż w Bogu wszystko jest darem”. Nasza chrześcijańska radość jest związana z miłością. Jest tam, gdzie jest dar z siebie. Otwiera nas na Boga i na bliźniego. Prawdziwa radość zawsze idzie w parze z miłością.
Wieczność, do której Maryja dziś daje nam dostęp, jest utkana z radości, ale też z wstawiennictwa. Jak zauważyła św. Teresa z Lisieux, „Dziewica Maryja spędza swoje niebo czyniąc dobro na ziemi”. W Kanie Galilejskiej Maryja zwróciła się do swojego Syna słowami: „Nie mają już wina.” (J 2,3), aby w pewien sposób poruszyć Go, a nawet jakby zrodzić, do wypełniania Jego misji publicznej. Od tego czasu nieustannie oręduje u Syna za Kościołem i za całą ludzkością, jest bowiem Matką i Kościoła, i ludzkości. I tak jak w Kanie, Pan wysłuchuje jej próśb. Jej modlitwa przebija i otwiera Serce jej Syna – to Serce, które widziała przebite na Kalwarii, to Serce, z którego wytrysnęły woda i krew. Woda życia i krew miłości wylana dla naszego zbawienia.
Jak w Lourdes, gdy rozmawiała z Bernadettą, Matka Boża uczy nas sztuki wstawiennictwa. W każdym wypowiadanym przez nas „Zdrowaś Maryja”, gdy mówimy „módl się za nami grzesznymi”, zostajemy objęci jej nieustającym wstawiennictwem u Syna.
Święty Alfons Liguori pisał: „Bóg chce, abyśmy się do Niego modlili. Chce zostać zwyciężony przez nasze natręctwo”. O tym właśnie przekonuje nas Ewangelia, w której czytamy, jak Jezus wysłuchał natarczywych próśb kobiety kananejskiej, którą uczniowie chcieli odprawić, gdy usilnie błagała o uzdrowienie córki dręczonej przez demona (Mt 15,21-28).
Z pokorą i ufnością, tak jak Maryja, odważmy się prosić Pana o wszystko. On panuje nad tym, co niemożliwe. Maryja, służebnica Pańska, wszystkiego oczekuje od Boga. W każdej chwili wygląda też Jego samego. Przez swoją modlitwę okazuje wiarę w hojność i wierność Boga, a także w to, że może On sprawić rzeczy niespodziewane. A ponieważ nie stawia żadnego oporu Jego wezwaniom i natchnieniom, Pan ją wysłuchuje i spełnia jej prośby. Przede wszystkim wypełnia ją łaską. Przy Zwiastowaniu anioł rzekł jej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1,30).
Dziewica Maryja „pełna łaski” (w. 28) całkowicie spoczywa w Bogu, a jednocześnie uczy nas, że łaska przekracza przewidywania i że z Panem niemożliwe zwycięża nad możliwym. W ten sposób Maryja sprawia, że włączamy się w jej fiat.
Wieczność, ku której pociąga nas Maryja w swoim Wniebowzięciu, jest radością, wstawiennictwem, ale także komunią. Komunią z Bogiem i komunią w Bogu. Komunią świętych otaczających zwycięskiego Baranka.
Działając w swoim Kościele i przez swój Kościół, Chrystus pragnie zjednoczyć, przemienić w sobie i pojednać ze sobą całą ludzką historię, wszystkie sprawy nieba i ziemi.
W Wieczerniku apostołowie zebrali się wokół Maryi i tak trwali na modlitwie w oczekiwaniu na dar Ducha Świętego. To wydarzenie uczy nas, że Boskie macierzyństwo Maryi wprowadza wszystkich w komunię. Sakramentem tej komunii jest Kościół.
Charles Péguy posługiwał się takim oto pięknym obrazem: „W Kościele nie jesteśmy oddzieleni od siebie. Maryja pierwsza, a za nią wszyscy święci, pociąga nas w górę. Podajemy jej rękę, a ona pomaga nam wspinać się do Jezusa, a my z kolei możemy podobnie podać rękę innym. W ten sposób formujemy łańcuch, który sięga do samego Boga; łańcuch o nierozerwalnych ogniwach”. Można powiedzieć, że w tym łańcuchu każda wstępująca wzwyż dusza podnosi wraz ze sobą cały świat. Ta komunia świętych, w którą wprowadza Maryja, ma swoje źródło w Bogu, który sam w sobie jest Trynitarną Komunią. Ta komunia obleka się ciałem w każdej naszej rodzinie i w każdej wspólnocie.
Jest to komunia, w której każdy może w pełni stać się sobą, dojść do pełni rozwoju tylko dzięki innym. Komunia, którą buduje się przede wszystkim nie na uczuciach ani na powinowactwie, ale na prawdzie, która dla nas ma twarz Chrystusa i która jednoczy nas w Jego miłości.
Radość, wstawiennictwo, komunia. Maryja w swoim Wniebowzięciu kładzie fundament i wyznacza kierunek naszej przyszłości, która jest w Bogu, w Jego Świętym Mieście – Niebiańskim Jeruzalem. Maryja nas poprzedza. A w każdej burzy i zawierusze daje naszej nadziei pewną gwarancję. Jest Bożą ręką wyciągniętą ku nam. W swym dziewiczym łonie rodzi nas dla Boga. W obliczu tak wielu przejawów rozpaczy w świecie (często mających źródło w nas samych), które prowadzą aż do podważania szacunku dla życia ludzkiego od jego początku do naturalnego kresu; w obliczu zagrożeń ekologicznych i zmian klimatycznych, a także podziałów, rozczarowań politycznych i niepewności społecznych, których doświadczamy w naszym kraju, we Francji – której Maryja jest główną patronką – oraz w całym świecie – którego jest Królową, Niepokalana Dziewica budzi i przyzywa nadzieję. Pan nas nigdy nie opuści. Jego zwycięstwo jest pewne. Nadzieja nigdy nie zawodzi, jeśli ma swoje źródło w Bogu. Georges Bernanos pisał: „nadzieja to nieustanne przezwyciężanie rozpaczy”. Wznosząc się nad całą historią ludzkości, Maryja jest znakiem, obietnicą i gwarancją tej nadziei. Otwiera dla nas swoje macierzyńskie ramiona, aby objąć nas i zaprowadzić do swojego umiłowanego Syna, do „błogosławionego owocu jej łona” (por. Łk 1,42). W niebie przemienione spojrzenie Dziewicy wnika w głąb wieczności Boga. On, który odział ją pięknem, przez nią pociąga nas do siebie.
Tak, nadzieja, której Maryja jest wcieleniem, przenosi nas w rzeczywistość Boga.
Amen.
Mgr Dominique Rey
tłum. Tomasz Glanz