Evelyn Waugh autor znakomitej powieści o grzesznikach i działaniu łaski, pt. „Znowu w Brideshead” (kiedyś dzieliłem się swoimi o niej uwagami w felietonie „Gorzka religia z Brideshead”, a więcej razy czynił to Paweł Milcarek w tekstach „<Brideshead revisited>, czyli katolicka <Identity>”, „Znowu o <Znowu w Brideshead>”, „Brideshead betrayed”), był pisarzem nie tylko zaangażowanym religijnie, ale także w młodości, dość intensywnym podróżnikiem. Owocem tych podróży są książki relacjonujące przygody – w znacznej mierze towarzyskie – „ingliszmena” na afrykańskich i południowoamerykańskich wywczasach. Jedna z tych książek stosunkowo niedawno ukazała się po polsku. Chodzi o „Remote People” przetłumaczone jako… „Daleko stąd. Podróż afrykańska”. W Anglii reportaż ukazał się w roku 1931, a pretekstem do jej napisania, jak i podjęcia całej podróży stała się koronacja cesarza Tafariego – Hajle Sylassiego I w 1930. Waugh uczestniczył w tym wydarzeniu jako korespondent dziennika „The Times”. Jeśli chodzi o życiową sytuację samego pisarza była ona wówczas dość trudna, choć odniósł już pewien sukces publikując powieść „Zmierzch i upadek”, to zmagał się z problemami osobistym – rozstał się, po krótki małżeństwie, z pierwszą żoną, a potem, co w Anglii także należałoby zaliczyć do kategorii kłopotów, konwertował na katolicyzm.
W opowieściach afrykańskich, które pisane są jednak głównie dla rozrywki czytelnika i skrzą się ironią, humorem oraz nieprzesadnym brytyjskim poczuciem wyższości nad oglądanym światem (z kolei podróż z Europejczykami do Abisynii przypomina nieco opis obcowania z ludźmi naznaczonych nieznacznym szaleństwem), przetykane są ciekawymi dygresjami – także natury religijnej. Waugh znany ze swoich reakcji w latach 60. w obronie tradycyjnej liturgii katolickiej, już na początku lat trzydziestych dość trafnie punktował idealizujące wyobrażenia na temat kształtu pierwotnych obrzędów Eucharystycznych Kościoła. Szczególnie ciekawe jest jego spostrzeżenie o wiszącym w powietrzu przekonaniu jakoby ryt rzymski zaciemnił pierwotną prostotę Eucharystii, która niewiele miała się na początku różnić od towarzyskiego pikniku w niedzielne słoneczne przedpołudnie pędzona na zielonej trawie. Poniższy fragment, wyjęty z „Remote People” Waugh zanotował po doświadczeniu uczestnictwa w starożytnej koronacyjnej liturgii Kościoła Etiopskiego, a także wizycie w Debre Libanos – słynnym etiopskim monasterze. Nie jest on zupełnie wolny od anachronizmów, czego przykładem może być choćby wspomnienie o rzekomych Mszach odprawianych w katakumbach, jednak bez wątpienia stanowi ciekawe świadectwo niezależności intelektualnej i duchowej pisarza.
Myślę niekiedy, że to dziwne, iż zachodnie chrześcijaństwo jako jedyna z wielkich religii świata ujawnia swoje tajemnice wszystkim ciekawym, tak jednak przywykłem do otwartości, że nigdy nie zadałem sobie pytania, czy stanowi ona niezbędną i naturalną cechę chrześcijańskiego systemu wiary. W istocie jesteśmy tak nią przeniknięci, że wielu ludzi postrzega rozwój Kościoła jako proces komplikacji, a nawet zaciemniania; wyobrażają sobie Kościół z pierwszego wieku naszej ery jako garstkę pobożnych osób wspólnie czytających Ewangelie, modlących się i wzajemnie pouczających się z prostotą, wobec której skomplikowane obrzędy i subtelne nauki lat późniejszych wyglądają na zdumiewające i nieznajome. W Debre Libanos nagle ujrzałem klasyczną bazylikę i otwarty ołtarz jako wielkie pozytywne osiągnięcie, świadomy triumf światła nad ciemnością, teologię zaś jako naukę upraszczania, dzięki której mgławicowe i ulotne idee ulegają formalizacji, stając się zrozumiałem i ścisłe. Ujrzałem Kościół z pierwszego wieku jako twór mroczny i tajemny – sekretny niczym nasienie dojrzewające w łonie; ujrzałem legionistów po służbie, chyłkiem wymykających się z koszar, witających się za pomocą znaków i haseł w ciasnej klitce na pięterku w bocznej uliczce jakiegoś śródziemnomorskiego portu; i niewolników zakradających się o szarym świcie do zadymionych od świec kaplic w katakumbach. Kapłani skrywali swoją posługę i zajmowali się rzemiosłem; ich tożsamość znali tylko wtajemniczeni; w świetle praw swego kraju byli przestępcami. Czyste jądro prawdy tkwiło w umysłach ludzi dźwigających brzemię przesądów, ordynarnych przeżytków pogaństwa, w którym zostali wychowani, wśród mglistych, nieprzyzwoitych bzdur przenikających z ezoterycznych kultów Bliskiego Wschodu, magicznej zarazy podbitych barbarzyńców. I zobaczyłem, jak mroczne sanktuaria przerodziły się dzięki jasnemu rozumowi, w wielkie otwarte ołtarze katolickiej Europy, gdzie Msze odprawia się w powodzi świateł, wysoko na oczach wszystkich, podczas gdy turyści drepczą w krąg z bedekerami, nieciekawi tajemnicy.
Interesujące jest, czy Evelyn Waugh zdawał sobie sprawę, że „otwarte ołtarze” krok tylko dzieli od destrukcji rytuału, będącego podstawą życia społeczności, także społeczności katolickiej. Wspomina o tym w tej samej książce, o czym napiszę następnym razem. Jak widać spotkanie „mitologii pierwszych wieków Kościoła” z tendencją do upraszczania zaprowadziły Kościół po Soborze do miejsca w rozumieniu Mszy, które pisarza, u schyłku życia, doprowadziło do depresji. Być może granicą zmian w samym Kościele był zanik teologii pojmowanej jako rozumna służba Boża. Rozumność zaś to w istocie tradycja. Tę zaś zastąpiono dwom prostymi zmiennymi – fałszywym mitem i dyrektywą prostoty. Teologia nie uznaje jednak dróg na skróty, dochodzi się dzięki nim zawsze gdzieś indziej niż się zmierzało. Waugh nie mógł tego widzieć przemierzając bezdroża Abisynii.
Tomasz Rowiński
Zobacz drugi tekst poświęcony książce Evelyna Waugh.
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów „Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.