Polska chrześcijańska
2018.12.29 17:40

Dzieje jednej pieśni. Boże coś Polskę

W roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości publikujemy kolejne rozdziały książki Pawła Milcarka "Polska chrześcijańska. Kamienie milowe". Książkę można kupić w księgarni Wydawnictwa Dębogóra.

W niewolę rozbiorową wchodziła Rzeczpospolita jako katolickie państwo wielu narodów i wyznawców różnych religii, próbujące oświeceniowej reformy politycznej – a likwidowane przez trzy absolutystyczne państwa: Prusy, Rosję i Austrię, które następnie, po zwycięstwie nad Napoleonem uznały się za „święte przymierze” gwarantujące Europie spokój od rewolucji i trwanie „starego porządku”. W tym układzie polskie dążenia niepodległościowe można było przedstawiać jako jeden z przejawów ogólnoeuropejskiego wrzenia spisków i rewolucji, mającego wywrócić „naturalny porządek rzeczy” i sprzecznego z chrześcijańską nauką o posłuszeństwie władzy.

W początkach niewoli nie było wcale oczywiste, że w dalszych dziejach narodu polskiego tradycyjna więź katolicyzmu i patriotyzmu pozostanie w tych warunkach nienaruszona. Z jednej strony pokolenie stanisławowskiej Szkoły Rycerskiej i kampanii napoleońskich nie odczuwało swej więzi z Kościołem tak mocno jak interferujące z nim starsze pokolenie konfederacji barskiej: pamiętano i biskupów-targowiczan, i formy patriotyzmu budowane bez deklaracji religijnej, jak w strofach biskupa Krasickiego Święta miłości czy Józefa Wybickiego Jeszcze Polska nie umarła. Z drugiej strony – zaborcy próbowali mieć Kościół po swojej stronie, wykorzystując formy „sojuszu ołtarza z tronem” lub próbując się zaprezentować opinii konserwatywnej jako ochrona przed spiskami liberałów i wywrotowców.

Pozostawało więc, do pewnego stopnia, kwestią otwartą czy – jak to słyszymy w śpiewie Konrada w Dziadów części III – walka z wrogiem polskiej niepodległości odbywać się będzie „z Bogiem” czy raczej „choćby i mimo Boga”. Wraz z romantyzmem wlewała się do duszy polskiej ta „pieśń pogańska” i jej pokusa, by w buncie narodowym rywalizować o rząd dusz nie tylko z „carem”, zniewolicielem, ale i z zasadą świętego porządku, Bogiem.

Nie brak było podniet dla takich pokus, dawanych przez lojalizm reprezentantów świata katolickiego. Niech ilustracją tego będą dla nas dzieje jednej pieśni – która sama może być dzisiaj uznana za jakby kamień milowy w naszym przeglądzie.

Chodzi o Boże coś Polskę. Ten znany dzisiaj utwór religijno-patriotyczny począł się w roku 1816 – w pierwszą rocznicę utworzenia tzw. Królestwa Kongresowego – jako hymn Alojzego Felińskiego napisany na cześć cara Aleksandra I, będącego także tytularnie królem polskim, na zamówienie wielkiego księcia Konstantego. W tym brzmieniu pierwotnym[1] pieśń zaczynała się od dobrze znanej zwrotki:

Boże! Coś Polskę przez tak liczne wieki

Otaczał blaskiem potęgi i chwały

I tarczą swojej zasłaniał opieki

Od nieszczęść, które przywalić ją miały

Zawierała jednak wiernopoddańczy refren:

Przed Twe ołtarze zanosim błaganie,

Naszego Króla zachowaj nam Panie!

Co więcej, w trzeciej i czwartej zwrotce hymn sławił unię polsko-rosyjską:

Ty, coś na koniec nowymi ją cudy

Wskrzesił i sławne z klęsk wzajemnych w boju

Połączył z sobą dwa braterskie ludy,

Pod jedno berło Anioła pokoju:

Przed Twe ołtarze...

Hymn wykonano po raz pierwszy w sierpniu 1816, „w imieniny Marii Teodorowny, matki najukochańszego cesarza naszego”. Jednak już w lutym 1817 pojawił się w obiegu polemiczny względem lojalizmu tego utworu Hymn do Boga o zachowanie wolności Antoniego Góreckiego[2], który nawiązując do frazy Boże coś Polskę dawał jako refren słowa:

Niesiemy modły przed twoje ołtarze,

Zostaw nas Panie przy wolności darze.

Pierwotna, lojalistyczna wersja Boże coś Polskę nie miała szans się utrzymać: korzystając z utworu Góreckiego i innych, polscy patrioci-konspiratorzy przetworzyli wiernopoddańczy hymn w śpiew religijno-wolnościowy. W dobie powstania listopadowego gotowa już była czterozwrotkowa wersja pieśni, w której refrenie śpiewano:

Naszą Ojczyznę racz nam wrócić, Panie.

Po upadku Powstania Boże coś Polskę jest już jedną z najważniejszych pieśni patriotycznych. Przybywa w niej zwrotek, a w refrenie pojawiają się słowa: „Ojczyznę wspólną zachowaj nam, Panie”.

Jednak swoje prawdziwie wielkie dni ma pieśń w okresie manifestacji patriotycznych w Warszawie sprzed wybuchu powstania styczniowego. Do historii przeszła chwila gdy 29 listopada 1860, w trzydziestą rocznicę Nocy Listopadowej, przed kościołem karmelitów w Warszawie zaśpiewano ją z jeszcze raz zmienionymi słowami refrenu:

Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie.

Po tej kolejnej odmianie pieśń stała się równocześnie jeszcze bardziej popularna – i od roku 1862 zakazana przez władze rosyjskie. Odtąd była jakby hymnem narodowym, a w czasie powstania styczniowego zyskała sobie nawet, przejściowo, dość niezwykły tytuł Marsylianki 1863 roku.

I tak dzieje jednej pieśni są ilustracją tego jak polski patriotyzm niepodległościowy – patriotyzm konspiratorów, manifestantów, powstańców – mimo wszystkich pokus nie chciał iść „choćby i mimo Boga”, lecz właśnie „z Bogiem”, a nawet domagał się, by zanoszona w imieniu Polski wzniosła modlitwa hymniczna była pieśnią wolności.

To sprzężenie Ewangelii, Kościoła, wolności i Polski widzimy jasno w pierwszych punktach napisanego przez Adama Mickiewicza w roku 1848 Składu zasad jego Legionu:

1. Duch chrześcijański, w wierze świętej katolickiej rzymskiej, jawiony czynami wolnymi.

2. Słowo Boże, w Ewangelii zwiastowane, prawem narodów, ojczystym i społecznym.

3. Kościół stróż Słowa.

4. Ojczyzna pole życia Słowu Bożemu na ziemi.

5. Duch polski Ewangelii sługa, ziemia polska ze swym społeczeństwem ciało.

Gdzieś na linii tej walki duchowej o religijny charakter polskiego patriotyzmu – walki, którą zaznaczyliśmy tu przykładem dziejów Boże coś Polskę, lecz która jest widoczna w całej twórczości polskich romantyków– znajduje się dyktator powstania styczniowego Romuald Traugutt, w jednej osobie wybitny katolik i Polak. Składając swe wyjaśnienia w śledztwie po aresztowaniu przez Rosjan, Traugutt w następujący sposób opisywał motywy i dążenia polskiego patriotyzmu:

„…skoro Bóg podzielił ludzkość na narody, dając każdemu z nich pewne odrębne cechy, każdy więc naród równe ma prawo do swego istnienia jako niezależna jednostka, rozwijająca ze swobodą zupełną tę myśl, którą Stwórca w jej łonie złożył. Stąd następstwa, że nie należy ludziom działać niezgodnie z zamiarami Boga, a jeżeli zechcą to zrobić, ich trudy i wysiłki zawsze muszą się udaremnić zostawując po sobie tylko pamiątkę wielkich cierpień i nieszczęść wszelkiego rodzaju.

Celem zaś jedynym i rzeczywistym powstania naszego jest odzyska­nie niepodległości i ustalenie w kraju naszym porządku opartego na miłości chrześcijańskiej, na poszanowaniu prawa i wszelkiej sprawiedli­wości, udzielając obywatelom należytą swobodę, bez naruszenia powagi i prawdziwej siły, jaka się władzy najwyższej, strzegącej porządku i bez­pieczeństwa wszystkich, należy. Uważając to wszystko za konieczne dla siebie, nie mamy żadnego zamiaru mieszać się do innych, rozumiejąc to dobrze, że każdy naród chrześcijański prócz wspólnej zasady społecz­nej, mieć musi rozmaite oddzielne, sobie właściwe instytucje”[3].

Paweł Milcarek 

[1] Pierwotna wersja pieśni została opublikowana w „Gazecie Warszawskiej” z 20 lipca 1816.

[2]Opublikowany w "Pamiętniku Warszawskim czyli Dzienniku Nauk i Umiejętności", t. VII, luty 1817.

[3] Fragment ten pochodzi z czwartego zeznania Traugutta, z 22.IV/4.V.1864. Cyt. za: Traugutt, opr. ks. J. Jarzębowski, Londyn 1970, s. 209.


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.