Oczekujemy teraz dymisji określonych biskupów – mówił w programie na TVN24 „Polska i świat” Damian Jankowski z „Więzi”. W podobnym tonie głos zabrał także związany z „Więzią” Jerzy Sosnowski. Tych głosów jest oczywiście więcej z innych stron.
Myślę jednak, że wezwania do dymisji biskupów, wypowiadane przez redaktorów kwartalników katolickich, których redakcje w jakiś sposób biorą udział w intelektualnym rozmontowywaniu doktryny moralnej Kościoła, psychologicznie dość utrudniają wykonanie gestu takiej dymisji ze strony biskupów. A gest taki byłby czymś dobrym, pokazałby, że nasza hierarchia, pomimo dotychczasowych błędów, myśli o Kościele w Polsce jako o pewnym naszym dobru wspólnym. Chodzi bowiem teraz nie o obronę jakiegoś grupowego interesu, o obronę jakieś “partii kościelnej”, ale o realizację katolickich zasad w polskim życiu.
Prymas Wojciech Polak zresztą odpowiedział, że nie ma podstaw do dymisji całego Episkopatu. Takiej odpowiedzi można się było spodziewać. Można ją ocenić negatywnie jednak mimo wszystko taka zbiorowa dymisja nie stanowiłaby rozwiązania problemu jaki istnieje. Równie dobre, a może lepsze będą punktowe i publicznie ogłaszane dymisje, które wynikną z wreszcie zasadniczego podejścia Kościoła do przestępstw seksualnych.
Ważniejsze bowiem od gestów wydaje się to by dokonać w diecezjach otwartej rewizji wszystkich spraw związanych z oskarżeniami o napastowanie seksualne przez osoby duchowne. Wszystkich spraw, co do jednej, tak by nie pozostał na boku żaden skrzywdzony człowiek, by nie pozostało ani jedno zaniedbanie w stosunku do tych, którzy napastowali. Trzeba wypalać rozżarzonym żelazem te przypadki, w razie potrzeby uruchamiać prokuraturę. Film Sekielskiego jest impulsem do otrząśnięcia się z moralnej apatii. Kościół, który podjąłby takie radykalne decyzje, pokazałby duchową siłę.
I jeszcze jedna sprawa. John Lamont, katolicki wykładowca filozofii, ciekawy eseista, pracujący niegdyś w diecezji kard. Pella, napisał jakiś czas temu, jeszcze przed wyrokiem w bardzo dziwnym procesie, że oskarżenia o bezpośrednie molestowanie jakie są wobec Kardynała kierowane nie wydają mu się prawdopodobne, ale w sprawie przenoszenia z parafii do parafii przynajmniej jednego księdza-napastnika, którego sprawę zna osobiście, i tak należy mu się więzienie. Tak, więzienie.
Niechże przełożeni w Polskim Kościele wezmą sobie to do serca. Za ukrywanie takich spraw, więzienie. A przedtem dymisja. Jeśli coś poszło nie tak, chrześcijańskim obowiązkiem jest wziąć za to odpowiedzialność.
W archidiecezji wrocławskiej skąd pochodził ks. Kania, konieczna wydaje się wizytacja apostolską z racji uwikłania w tę sprawe dwóch poprzednich ordynariuszy, w tym kardynała Gulbinowicza, w sposób czyniący wiarygodnymi pogłoski o istnieniu tam homoseksualnych sitw.
Czy jednak możemy się czegoś spodziewać, skoro przez tyle lat abp Paetz nie doczekał się żadnego kościelnego procesu, a w licznych „reformatorskich” kręgach Kościoła wypiera się problem homoseksualny celując w przetestowane przez protestantów zniesienie celibatu?
Tomasz Rowiński
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.