W Warszawie właśnie kończy się trzecia edycja Dziedzińca Dialogu – jednej z kilku polskich inicjatyw nawiązujących do idei Dziedzińca Pogan, którego pomysłodawcą jest Benedykt XVI. Papież emeryt skierował do uczestników warszawskiego spotkania list powitalny[1], w którym przypomniał podstawowe założenia sformułowanego przez siebie pomysłu. Zgodnie z nimi, Dziedziniec Pogan, któremu Benedykt XVI nie nadał „żadnego konkretnego kształtu”, nie sprowadza się jedynie do planu cyklicznych debat otwartych na tematy związane z wiarą. Pierwotna idea papieża jest właściwie ogólnym zarysem formy obecności Kościoła w świecie ludzi wątpiących i niewierzących – jest pewnym modelem dialogu z tym światem.
Model ten zakłada, że „prawdziwą adorację Boga jedynego” mają tylko „obdarzeni łaską wiary”, których domem jest Kościół. To do nich, jak do starożytnego Izraela, wyłącznie należy „kult Świątyni”, w którym sprawowana jest służba prawdziwego Boga. Ponieważ jednak jest to „jedyny prawdziwy Bóg”, „Bóg wszystkich narodów”, to „też musi istnieć dziedziniec, na którym będą mogli się modlić wszyscy ludzie, którzy poszukują Boga”. Dziedziniec ten znajduje się przed Świątynią, a przebywający na nim nie mają wstępu do przybytku, w którym sprawowana jest „prawdziwa adoracja Boga jedynego”, „jedynego prawdziwego Boga”. Niemniej, na swój niedoskonały sposób, przebywający na swoim dziedzińcu poganie mogą oddać Bogu cześć tak jak potrafią, a w końcu, być może, odnaleźć drogę do pełni prawdziwego kultu w Kościele: „Kościół powinien również dzisiaj otworzyć swego rodzaju «dziedziniec pogan», gdzie będą mogli w jakiś sposób zbliżyć się do Boga ludzie, którzy Go nie znają, zanim znajdą drogę do Jego tajemnicy, której służy życie wewnętrzne Kościoła”[2]. Oczywiście przechodzący przez dziedziniec członkowie narodu również mogą się czegoś nauczyć od swoich niewierzących bliźnich i ich świecie, niemniej wierzący nie szukają tego samego i w ten sam sposób, co niewierzący. Nie szukają prawdziwego Boga, bo już Go znaleźli, podobnie jak Jego Kościół. Taka jest nieuchronna logika wynikająca z nawiązania do obrazu Świątyni i dziedzińca pogan.
Koncepcja Dziedzińca Dialogu nie narzuca tych konsekwencji. Oczywiście da się tak pomyśleć „dialog” aby nie wykluczał się z założeniami Dziedzińca Pogan – sam Benedykt XVI mówi, że jest Dziedziniec Pogan miejscem, na którym „wszyscy poszukujący i pytający będą mogli przedstawić swoje poszukiwania Bogu jedynemu i w dialogu z wierzącymi dążyć do prawdy”. Jednak nie jest to jedyne możliwe rozumienie pojęcia dialogu. Innym, być może nawet bardziej rozpowszechnionym i chyba bardziej naturalnym, jest pojmowanie dialogu jako całkowicie symetrycznej relacji, w której obie strony są w takiej samej sytuacji osób poszukujących.
W takim rozumieniu sytuacją zastaną nie jest asymetryczna relacja między wyznawcami prawdziwego Boga a poganami, a symetryczna relacja między wieloma grupami partykularnych tożsamości i interesów, z których żadna – z perspektywy projektowanego porządku „dialogu” – nie jest w uprzywilejowanej pozycji względem prawdy. „Dialog” ma służyć tutaj wypracowaniu pragmatycznego modus vivendi, który chroniłby spluralizowaną wspólnotę przed eskalacją przemocy. Przemoc ta miałaby rzekomo wynikać z wysunięcia przez którąś z grup roszczenia do szczególnego dostępu do prawdy – na przykład takiego, jaki mieli Izraelici oddający cześć prawdziwemu Bogu we wnętrzu Jego Świątyni. Kilka lat temu Zygmunt Bauman w rozmowie ze Stanisławem Obirkiem stwierdzał, że “monoteizm” – oparty na pojęciu jedynej prawdy – prowadzi ostatecznie do “wojny na wyniszczenie” między “różnymi sposobami bycia człowiekiem”, po czym dodawał: “«Prawda» jest u siebie w domu w słownictwie monoteizmu – a w ostatecznym rachunku monologu…”[3]. Z logiki tej wynikałoby, że świat monoteizmu – świat, z którego zaczerpnięty jest obraz Dziedzińca Pogan – jest po prostu światem przemocy, sprzecznym ze światem politeizmu i dialogu.
Dlatego ten drugi model dialogu wyklucza asymetryczną relację podobną do tej, jaka zachodzi między Świątynią prawdziwego Boga a znajdującym się przed nią dziedzińcem pogan. Ponadto celem takiego dialogu jest wspólne odkrywanie prawdy, która dopiero wyłania się z dialogu. Nie jest ona obecna nigdzie wcześniej, na przykład w kulcie sprawowanym w Świątyni.
Tak rozumiany „dialog” jest kluczowym pojęciem powojennego liberalnego dyskursu politycznego, który obliczony jest przede wszystkim na powstrzymywanie przemocy wynikającej z roszczenia do poznania ostatecznej prawdy przez którąś z partykularnych grup. Dlatego też jest strukturalnie sprzeczny z modelem dialogu, jaki Benedykt XVI zaproponował dla wierzących i niewierzących na Dziedzińcu Pogan. W nim bowiem chodzi o to, aby poganie mogli partycypować w prawdziwym kulcie, a z czasem przyjąć pełnię prawdy o Bogu.
Benedykt XVI nie dąży do agresywnego eksponowania tego „reakcyjnego” elementu swojej myśli. Nie jest zainteresowany szokowaniem. Z pewnością jednak ma głęboką świadomość, że „warunki nowoczesnego życia” – takie jak zasada „dialogu” – potrafią „wstrząsnąć naszą egzystencją”[4]. W tym kontekście symptomatyczne jest zniekształcające tłumaczenie tego fragmentu listu na stronie Laboratorium Więzi (której przedstawiciele wchodzą w skład Rady Programowej Dziedzińca Dialogu), gdzie zamiast o wstrząsie mówi się o „wpływie nowoczesności na nasze człowieczeństwo”. Trudno zrozumieć to przeinaczenie inaczej niż próbę znaczącego złagodzenia przekazu papieża i przesunięcia się od pierwszego do drugiego modelu dialogu. Podobne refleksje nasuwa też sformułowanie celu Dziedzińca Dialogu, które znajdziemy na oficjalnej stronie tego wydarzenia: „celem projektu jest umożliwienie wszystkim stronom dialogu przedstawienia swoich stanowisk, które prowadzić ma do zrozumienia wzajemnych racji w najważniejszych problemach dziedziny kultury, nauki i spraw społecznych i wspólnego odkrywania prawdy o otaczającej nas rzeczywistości”[5]. Zauważmy na marginesie, że w tym sformułowaniu celu nie ma w ogóle mowy o „sprawach religii” i kulcie prawdziwego Boga, chyba że ujętych wyłącznie jako „sprawy społeczne”. Przynajmniej co do założeń Dziedziniec Dialogu wydaje się więc sekularyzacją projektu Dziedzińca Pogan. Oceny tej nie zmieniają nawet pochwały zawarte przez Benedykta XVI w liście przesłanym uczestnikom Dziedzińca Dialogu – listu, w którym zresztą pojęcie „Dziedzińca Dialogu” w ogóle nie pada, za to przypomniane są z całą konsekwencją założenia pierwotnego pomysłu Papieża emeryta.
Wprawdzie, jak zauważają organizatorzy Dziedzińca Dialogu, „trwałe więzi społeczne buduje się zawsze na tym co łączy, a nie co dzieli”[6], niemniej trudno oczekiwać, aby Kościół nawiązał trwałą więź ze światem ludzi niewierzących, jeśli sam jest wewnętrznie podzielony co do tego, jak ma wyglądać prowadzony z nimi dialog. Dobrze byłoby, abyśmy zdali sobie sprawę jakiego dialogu chcemy i czemu ma on służyć. Pamiętajmy jednak, że jeśli wszyscy przyjdziemy na dziedziniec pogan i zaczniemy szukać Boga, którego nie znamy, to Świątynia, gdzie sprawuje się prawdziwy kult, zostanie opuszczona i porzucona. A wtedy kto nas do niej wprowadzi?
Paweł Grad
[1] Benedykt XVI, Słowo powitalne do uczestników „Dziedzińca Dialogu” , www.laboratorium.wiez.pl (dostęp: 21.10.2017, 10:17). Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty pochodzą z tego tekstu.
[2] Benedykt XVI, Przemówienie Bożonarodzeniowe do Kurii Rzymskiej, 21.12.2009, www.opoka.org.pl (dostęp: 21.10.2017, 10:16).
[3] Bauman, Obirek: Politeizm i polifonia, http://krytykapolityczna.pl (dostęp: 21.10.2017, 12:30).
[4] “(...) die Erschütterung unserer Existenz durch die Bedingungen der Moderne”
[5] Czym jest Dziedziniec Dialogu, www.dziedziniecdialogu.pl, (dostęp: 21.10.2017, 11:14)
[6] Tamże.
(1991), członek redakcji „Christianitas”, dr filozofii, adiunkt na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki O pojęciu tradycji. Studium krytyczne kultury pamięci (Warszawa 2017). Żonaty, mieszka w Warszawie.