Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
Linda Porter, biografka Marii Tudor, nieszczęśliwej królowej, która próbowała przywrócić Anglię do jedności katolickiej, opowiada, jak w miarę protestantyzacji kraju za panowania jej przyrodniego brata Edwarda Msza stała się dla królewny „centralnym punktem jej codziennego życia. Wiedziała już, że nigdy z niej nie zrezygnuje (…) msza, która dawniej była kojącym rytuałem, lecz prawdopodobnie niczym więcej, stała się kwintesencją jej życia”. W czasie trwających już prześladowań „uczestniczyła w nabożeństwach niemal ostentacyjnie (…) żywiła odrazę do wszystkiego, co uosabiali reformatorzy z Thomasem Cranmerem na czele (…) przede wszystkim nie tolerowała ich (…) za twierdzenie, że w chwili uniesienia hostii przez kapłana nie następuje cud przemiany w ciało Chrystusa (…) msza po łacinie oraz tajemnica stanowiąca jej sedno wyznaczały główne punkty odniesienia Marii w niespokojnym świecie”.
W czasach PRL przyjęło się mówić, że katolicy to ci, którzy „chodzą do kościoła”. Nie lubiłem tego określenia, bo była w nim jakaś przypadkowość, a nie wyznanie katolickiej wiary. Przecież nie tylko katolicy chodzą do kościoła. Z czasem nauczyłem się doceniać sens tego sformułowania, wyrażoną w nim głęboką ludową intuicję, że dopóki trzymamy się Mszy – nic „nie zdoła nas odłączyć” od wiary i od Kościoła, nawet „ucisk czy prześladowanie” (Rz 8,39.35).
W naszej cywilizacji wszystkie drogi prowadzą do Rzymu (czy też – z Rzymu, co w wypadku drogi wychodzi na jedno). Katolik zawsze zmierza do kościoła. Chodzi tam stale. To jego droga. Roman Brandstaetter tak pisał o ludziach, wśród których wychowywał się Zbawiciel: „Cały rok żyli marzeniami o pielgrzymce do Jerozolimy na uroczystości Wielkich Świąt (…) Nie wyobrażali sobie tych świąt bez swej obecności w Świątyni Pańskiej, u stóp Szechiny, która w podniosłe dni równała przed swoim niewidzialnym obliczem wszystkich synów Izraela (…) Te pielgrzymki były ich świętym pragnieniem”.
Tego ducha ciągłego powracania do Miejsca Świętego, wiary w przebywającą w nim Obecność Bożą, w szczególną skuteczność modlitwy towarzyszącej Ofierze – w sposób szczególny można odnaleźć wśród tradycjonalistów. Msza święta i jej tradycyjna liturgia to dla tradycjonalistów Epifania i perła, którą znaleźli. Perła, dla której warto wszystko oddać (por. Mt 13,46). Msza nie jest przymusem powinności, ale świętem, centralnym punktem tygodnia, punktem dojścia i wyjścia zarazem. Czy jest w tym przesada? Takie może to robić wrażenie, gdy w otoczeniu Msza przeżywana jest najczęściej jako wymagający spełnienia obowiązek. Tymczasem skoncentrowana na Mszy pobożność to po prostu oznaka sensus fidei, skoro liturgia – jak uczy konstytucja Sacrosanctum Concilium – jest szczytem i źródłem naszego życia chrześcijańskiego. Msza konstytuuje prawdziwy Kościół, jego kapłaństwo zostało dla niej ustanowione.
Oczywiście, jest w tym pewne niebezpieczeństwo kwietyzmu, odwrócenia od świata. Ale właśnie realność tego ryzyka zadaje kłam tym, którzy chcieliby w odnowie tradycyjnej widzieć jedynie refleks przekonań społecznych. Owszem, badania socjologiczne potwierdzają niezachwianą wierność tradycjonalistów wobec społecznego nauczania Kościoła o życiu, rodzinie, wychowaniu, oraz ich jednoznaczny sprzeciw wobec aborcjonizmu czy rewolucji homoseksualnej. Ale (co może szkoda) przekonania – tak mocno wyrażane jako opinia i przekazywane jako zasady w rodzinie – nie zawsze wśród tradycjonalistów zamieniają się w osobiste zaangażowanie społeczne. Z całą pewnością jednak znacznie częściej niż wśród współczesnego, również katolickiego, otoczenia.
Jerzy Rzekuń
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.