Miałem możliwość uczestniczyć w tegorocznych (21.03.2018) rządowych obchodach Narodowego Dnia Życia, które organizuje Fundacja „Narodowego Dnia Życia”, kierowana przez Jacka Sapę. Jednak po wysłuchaniu wystąpień i dyskusji mających miejsce na jedynym wydarzeniu tych obchodów, czyli na Narodowym Kongresie Rodziny nie mam dla ludzi zainteresowanych ochroną życia w Polsce dobrych wieści. Mieliśmy podczas tego wydarzenia przede wszystkim do czynienia z tryumfalizmem przedstawicieli rządu oraz zręcznym unikaniem trudnego tematu poprawy jakości ochrony życia w Polsce przez wszystkich mówców i zaproszonych dyskutantów.
Pierwsza część Konferencji, jak sądzę dla każdego, kto brał w niej udział bezpośrednio, a nie tylko czytał o jej przebiegu w informacjach prasowych, była prawdziwym zderzeniem z nachalną propagandą sukcesu rządu Beaty Szydło. Ten „laurkowy” charakter wydarzenia potwierdziła obecność samej Pani Premier. Pozwalam sobie rozszerzyć opinię o tym co działo się w środę na Stadionie Narodowym na „każdego” uczestnika, ponieważ rozmawiałem w przerwach z innymi osobami, a także miałem możliwość słuchać bezpośrednich, kuluarowych dyskusji jakie toczyli postronni goście. Wrażenia były podobne.
Notatki prasowe nie oddają tonu licznych emfatycznych wypowiedzi jakie padały z ust prelegentów i prowadzących. „Życie rodzin od jesieni 2015 roku całkowicie się zmieniło”, „Pewnie państwo nie pamiętają, ale jeszcze dwa lata temu zabierano rodzinom dzieci tylko za ubóstwo, teraz to się skończyło”, „Od dwóch lat nie pogardza się już dużymi rodzinami”. Można było odnieść wrażenie, że przed rokiem 2015 nie było absolutnie żadnej polityki prorodzinnej, żyliśmy pod jakimś wrogim zaborem, a co więcej nagle całkowicie zmieniła się - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - mentalność Polaków. Jak to w propagandzie prawda przeplatała się z nieznośną przesadą i koloryzowaniem rzeczywistości - żeby nie powiedzieć mocniej. Dopełniał to wszystko ton egzaltacji prowadzącej pierwszą część Konferencji Doroty Łosiewicz.
Diagnozy pierwszej części Konferencji były na tak wysokim poziomie ogólności, że nawet od góry nie muskały takich przecież szerokich zagadnień jak zawirusowywanie polskich rodzin poprzez system edukacji np. ideologią gender. Nie mówiąc już o ochronie życia. Prof. Wojciech Roszkowski miał mówić o historycznych przypadkach niszczenia rodziny, co sprowadziło się do stwierdzenia, że były w dziejach takie systemy społeczne, które atakowały rodzinę i teraz też nam to grozi. Dlatego musimy bronić rodziny. Dla pełniejszego obrazu przytoczę uwagę jednej z moich sąsiadek z sali, która szepnęła do mnie w czasie tego wykładu, że „to i tak najlepsze wystąpienie”. No właśnie.
Obraz przekazu był prosty do zrozumienia - dobry rząd kontra zły świat, żadnych cieni, żadnych problemów po stronie władzy. Takich choćby jak wieloletnie korumpowanie elektoratu katolickiego w sprawie ochrony życia. Najpierw lata retoryki pro-life, a potem odmowa dostosowania polskiego prawa nie tylko do polskiej konstytucji, ale do wymogów elementarnej sprawiedliwości.
Druga część Kongresu, zaplanowana była bardzo zręcznie i skupiała się na projekcie ustawy „Samorząd dla rodziny”. Dlaczego zręcznie? Ponieważ samorządowcy mniej się interesują sprawami ogólnopolskimi, nie zadają zwykle pytań o kwestie ogólnopolskie, w tym wypadku o powody przedłużania się prac w Sejmie nad projektem ustawy „Zatrzymaj aborcję”. I to właśnie głównie lokalne problemy samorządowców zajęły całą drugą część Kongresu. Jeśli ktoś by szukał to miał niczym na talerzu podany znakomity przykład w jaki sposób dobre zaangażowanie jednych ludzi wykorzystać do pomniejszania spraw podejmowanych przez innych. I to w całokształcie polityki - spraw ważniejszych.
Przekierowanie Kongresu na dyskusję samorządowców w praktyce oznaczało stłumienie kłopotliwych pytań. Gdyby się jednak pojawiły z łatwością można by uznać je jako głosy „nie na temat”. Mam pewność, że tak właśnie by się stało skoro tego argumentu użyto z całą bezwzględnością także przy innych wątkach dyskusji, pobocznych wobec projektu ustawy samorządowej. Zatem żadne drażliwe kwestie podnoszące obojętność rządu wobec poszerzania się praktyki mordu prenatalnego w Polsce nie były podejmowane i nie miały szans na realne podjęcie.
Ogólniejszy wniosek byłby taki. Można odnieść wrażenie, że rządząca większość kolejnymi propozycjami projektów osłonowych wspierających rodziny chce przykryć prosty fakt, że prawo do życia w Polsce nie jest powszechnie realizowane. Gdyby miało to miejsce, każde wsparcie przygotowywane przez władzę należałoby przyjmować z nieskrywaną radością z jaką przyjmuje się zaprowadzanie w państwie sprawiedliwości. Jednak gdy braki są już u podstawy sprawiedliwości społecznej jaką jest ochrona życia, wszelkie inne działania - niezależnie od ich pozytywnego wpływu - wyglądają na korumpowanie katolickiego elektoratu i polskiego zmysłu moralnego. Jako zabieg przekupywania.
Znamienne było to, że przynajmniej dwie osoby, które spóźniły się na Kongres zapytały mnie ukradkiem „czy było coś mówione o projekcie Zatrzymaj aborcję”. Musiałem odpowiedzieć zgodnie z prawdą - niestety, nie na tej konferencji.
Tomasz Rowiński
Pierwotnie tekst ukazał się na portalu pch24.pl
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.