Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
Papież Franciszek w motu proprio Traditiones Custodes drastycznie ograniczył możliwości odprawiania mszy łacińskiej według przedsoborowych ksiąg liturgicznych. Najgorsze są jednak intencje nałożenia tych ograniczeń wyrażone wprost w liście do biskupów towarzyszącym dokumentowi. Otóż celem długofalowym jest eliminacja odprawiania starej mszy i istnienie w ramach rytu rzymskiego tylko jednej formy: mszy wprowadzonej przez Pawła VI. Dopuszczenie odprawiania mszy przedsoborowej jest obłożone drakońskimi restrykcjami i jest czasowe (chociaż nie wyrażono wprost na jak długo), aby wierni przywiązani do starej liturgii mieli czas na przestawienie się na nową.
Zastanówmy się więc dlaczego wielu wiernych woli starą mszę i wcale nie ma ochoty na przestawianie się. Zanim to jednak zrobimy, pomyślmy jak powinna wyglądać liturgia chrześcijańska.
Po pierwsze, pamiętajmy że Bóg jest nie tylko Dobrem, Miłością i Sprawiedliwością, ale również Pięknem. Kościół przez wiele setek lat świetnie zdawał sobie z tego sprawę, dzięki czemu katolicyzm odegrał wielką rolę kulturotwórczą w zakresie między innymi architektury, malarstwa, rzeźby czy muzyki. Wypadałoby, aby liturgia chrześcijańska była sprawowana w miejscu świętym będącym niedoskonałym odbiciem Niebieskiego Jeruzalem, dostojnym pod względem architektonicznym, z głównym ołtarzem artystycznie wykonanym ze szlachetnych materiałów. Wypada by kościół był ozdobiony obrazami i rzeźbami o wysokim poziomie artystycznym, a liturgia używała odpowiedniej muzyki wznoszącej serca ku niebu. Wypada, by święte tajemnice odprawiano z użyciem pięknych szat ze szlachetnych materiałów oraz estetycznych paramentów liturgicznych wykonanych przez zręcznych rzemieślników.
Odezwać się mogą głosy, że to nieważne, bo Pan Jezus się nie obrazi, zresztą sam urodził się w stajence. Stanowczo się z tym nie zgadzam. Nie chodzi o zbędny przepych czy epatowanie bogactwem, tylko o oddanie Panu Bogu w użytkowanie rzeczy pięknych i wysokiej jakości, niekoniecznie kapiących od złota. Świątynia Pańska to sfera sacrum, i powinna oddzielać się od profanum nie tylko drzwiami kościoła, ale estetyką wnętrza i muzyki, które powinny wyraźnie różnić się od tego, z czym stykamy się na co dzień. Wierny wchodząc do kościoła powinien odczuwać lekki dreszczyk pozytywnej bojaźni Bożej.
Po drugie, liturgia, zwłaszcza w święta oraz podczas niedzielnej sumy powinna być maksymalnie uroczysta, oczywiście na miarę możliwości konkretnych wspólnot. Msza powinna być odprawiana niespiesznie, z namaszczeniem, ze śpiewami (które jak wiemy są wyższą formą modlitwy), procesją na wejście, kadzeniami itp. Nie ma smutniejszego widoku niż samotny ksiądz bez ministrantów odprawiający niedzielną mszę.
Odezwać się mogą głosy, że to nieważne, bo liczy się to, co w serduszku. Stanowczo się z tym nie zgadzam. Panu Bogu należy ofiarować to, co dla nas najcenniejsze. Zwłaszcza swój czas potrzebny na przygotowanie celebracji oraz na jej odprawienie bez zbędnego pośpiechu. Jeśli ksiądz, ministrant czy wierny żałuje dodatkowych pięciu minut potrzebnych na uroczyste odprawienie liturgii, bo mu stygną jajka na śniadanie, to powinien poważnie zastanowić się nad swoimi priorytetami.
Po trzecie (wstyd to pisać), ale liturgia powinna być odprawiona według zatwierdzonych przez Kościół ksiąg liturgicznych. W katolicyzmie nie ma miejsca na własną inwencję celebransa czy wiernych, bo liturgia nie jest własnością żadnej wspólnoty tylko całego Kościoła. Troska o poprawność liturgii jest troską o samego Chrystusa. Nic nie usprawiedliwia dodatków, opuszczeń czy zmian tekstów liturgicznych.
Po czwarte (jeszcze większy wstyd pisać o takich oczywistościach) w liturgii powinna mieć miejsce najwyższa troska o Najświętsze Postacie. Skoro wierzymy, że w Najświętszym Sakramencie jest obecny sam Chrystus, to nasze zachowanie względem Chleba Eucharystycznego powinno zdecydowanie różnić się od traktowania zwykłego pieczywa.
Po piąte, Sobór Watykański II wbrew powszechnemu mniemaniu nie skasował łaciny. Owszem, zezwolił na wprowadzenie języków narodowych, zwłaszcza w Liturgii Słowa, ale jednocześnie pozostawił łacinę jako język liturgiczny Kościoła i nakazał troskę by wierni znali przynależne sobie części mszy również w języku łacińskim. Wypadałoby więc, aby zwłaszcza uroczyste celebracje odbywały się nie tylko w językach narodowych.
Po szóste, ten sam Sobór uznał chorał gregoriański za własny śpiew liturgii rzymskiej, o szczególnym miejscu pomiędzy różnymi rodzajami muzyki sakralnej. Trudno wyobrazić sobie liturgię w obrządku rzymskim pozbawioną właściwego sobie rodzaju śpiewu, więc zwłaszcza podczas uroczystych celebracji chorał gregoriański powinien być standardem.
Jak to się ma do mszy przedsoborowej? Otóż uczestnicząc w liturgii w dowolnym miejscu można być pewnym, że niezależnie od architektury kościoła przynajmniej ołtarz będzie wyglądać godnie i estetycznie, a w jego centrum stać będzie krucyfiks. Można być pewnym, że ksiądz wyjdzie do mszy ubrany w najlepszy dostępny ornat otoczony schludnie wyglądającymi ministrantami. Organista zagra pieśni dopuszczone do użytku liturgicznego i pasujące do okresu w roku kościelnym. Jeśli jest schola gregoriańska, to zaśpiewa wszystkie propria. Jeśli będzie wystarczająca ilość ministrantów, to nikt nie będzie żałował czasu na kadzenie. Ksiądz zaśpiewa co najmniej Ewangelię. Cała liturgia będzie odprawiona bez zbytniego pośpiechu, a wierni zaśpiewają na gregoriańskie melodie greckie Kyrie oraz łacińskie Gloria, Credo, Sanctus i Agnus Dei. Komunia Święta zostanie rozdzielona z najwyższą czcią i troską o spadające okruchy Ciała Pańskiego. Jedynym ryzykiem jest trafienie na nudne kazanie, natomiast można być pewnym, że pobożnie i starannie odprawiona liturgia wspomoże skupienie się na sacrum i nie będzie rozpraszać pośpiechem, bylejakością czy gwiazdorzeniem celebransa. Mamy więc nie tylko liturgię o wzorcowych cechach, ale również spełnienie woli II Soboru Watykańskiego odnośnie języka łacińskiego oraz chorału gregoriańskiego.
Z takiej liturgii zgodnie z wolą Franciszka mamy zrezygnować i przestawić się docelowo na mszę Pawła VI. Jak więc wygląda przeciętna nowa msza w polskiej parafii? Z góry zaznaczę, że poniższy opis jest kompilacją wielu sytuacji w różnych kościołach, natomiast w prawie każdym występuje co najmniej jeden z opisanych poniżej elementów, a parę razy miałem nieszczęście trafić na większość z nich.
Kościół wybudowano w latach 80-tych, więc przypomina kurę albo skocznię narciarską. W środku ołtarz przypominający szwedzki stół ogrodowy oraz tabernakulum w kształcie sputnika z antenkami. Biskup płakał jak konsekrował. Przy ołtarzu paskudne atrapy świec na olej parafinowy. Do tego szpetny zamysł architekta przyozdobiono wątpliwej jakości dziełami ze styropianu i kartonu oraz stojącymi banerami. Kiczometr wywala poza skalę od razu za progiem. Dzwonek, wchodzi ksiądz ubrany w brzydki poliestrowy ornat, obowiązkowo w złotym kolorze. Jest chłodno, więc ministranci ubrani są w komże narzucone na kurtki kapturami, a na nogach mają białe, sportowe buty.
Organista gra na wejście piosenkę oazową nie dopuszczoną do użytku liturgicznego, z niegramatycznym tekstem. Wszyscy śpiewają „wznoszę ręce moje wzwyż” albo „kroczy przede mną na przedzie”, a obecnych nauczycieli języka polskiego trafia atak apopleksji. Ale może być gorzej. Na przykład scholka dziecięca z dwoma źle nastrojonymi gitarami (apopleksja trafia wszystkie osoby nie pozbawione resztek słuchu), śpiewająca na finale Wielkiego Postu wyłącznie wesołe piosenki nijak nie związane ani z pokutą ani Męką Pańską.
Ksiądz rozpoczyna mszę i przez dziesięć minut mówi krótkie, paruzdaniowe wprowadzenie do liturgii. Czytania i Ewangelia nawet w uroczystości odczytane, bo wszystkim wydaje się że Ewangelię wolno śpiewać tylko podczas procesji w Boże Ciało. Długie kazanie, a później by nadrobić czas najkrótsza, II Modlitwa Eucharystyczna, według Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego przeznaczona na dni powszednie. Ksiądz zapewne nie doczytał i nie wie, że w niedziele powinna być I Modlitwa Eucharystyczna, czyli Kanon Rzymski, chyba że racje duszpasterskie zalecają III Modlitwę.
Liturgia odprawiana w pośpiechu, z pominięciem przypisanych w mszale gestów. Później powszechna mobilizacja by szybko, na chybcika rozdać Komunię Świętą. Celebrans, inni księża, świeccy szafarze, by obrzęd skrócić z niemożebnie długich pięciu minut do znośnych dwóch i pół. Dla połowy nie starcza paten albo ministrantów do ich trzymania, więc partykuły Ciała Pańskiego spadają na ziemię i są roznoszone na butach. Wierni pochodzący procesyjnie do Komunii na stojąco w większości nie wykonują obowiązkowego przyklęknięcia, ale nikomu to nie przeszkadza, bo dzięki temu jest ćwierć sekundy szybciej na osobę, a do tego nie brudzi się kolan.
Zaoszczędziliśmy 2,5 minuty na Komunii, to można dzięki temu wydłużyć najważniejszy moment mszy, czyli ogłoszenia duszpasterskie i dodać do nich jeszcze z pięć punktów.
Język łaciński pojawia się w liturgii rzadziej niż zaćmienie słońca, bo przecież ludzie nie rozumieją. Chorał gregoriański jeszcze rzadziej, bo nie dość, że długie i nudne, ludzie nie rozumieją, to jeszcze nie ma komu zaśpiewać.
No i w końcu msza się szczęśliwie zakończyła. Celebrans odszedł dwa kroki od ołtarza, a gdyby w kościele były zamiast ławek krzesła obrotowe, to połowa z nich by się już w tym momencie kręciła.
Czepiam się? Przerysowuję? Owszem, ale każdy z opisanych wyżej elementów jest równocześnie naganny i szeroko rozpowszechniony. Wątpliwa estetyka kościołów i liturgii oraz muzyki liturgicznej powodują u wielu ludzi duży dyskomfort. Pośpieszne i niechlujne odprawianie liturgii pozostawia wątpliwości czy celebrans w ogóle wierzy w to co robi. Nonszalanckie zaś traktowanie Ciała Pańskiego powoduje przede wszystkim głęboki smutek. Mieszkałem w wielu miejscach, podróżowałem prywatnie i zawodowo, uczestniczyłem w nowych mszach w wielu kościołach i bardzo rzadko trafiałem na mszę odprawioną zgodnie z OWMR i rubrykami, a to tego starannie i pobożnie. Regułą jest pośpiech i bylejakość.
Tak więc zgodnie z nakazem Franciszka, osoby przywiązane do liturgii, która w polskich i światowych realiach jest zazwyczaj sprawowana uroczyście, starannie i pobożnie, powinny przestawić się na nową mszę, która polskich realiach zazwyczaj taka nie jest. Oczywiście Franciszek ubolewa, że w sprawowaniu nowej liturgii zdarzają się nieprawidłowości, tylko że do tej pory niczego z tym nie zrobił, a i celebracje z jego udziałem pozostawiają wiele do życzenia. Zresztą kamyczek do ogródka należy wrzucić również jego poprzednikom, którzy co prawda apelowali o godne i poprawne sprawowanie liturgii, a Benedykt dawał nawet dobry przykład, ale efekty tych działań należy ocenić jako mizerne.
Gdyby Franciszkowi zależałoby na dobru duchowemu wiernych, to powinien był zacząć od działań mających na celu poprawienie poziomu odprawiania mszy Pawła VI. Gdyby w każdej parafii była co niedzielę uroczysta suma z chorałem gregoriańskim, łacińską liturgią Eucharystyczną, Kanonem Rzymskim, odprawiona pobożnie i niespiesznie, z troskliwie udzielaną Komunią św., to debatę stara msza czy nowa można by zredukować do argumentów teologicznych, historycznych i pobożnościowych. Tymczasem obecnie wybór pomiędzy dwiema formami rytu rzymskiego to decyzja czy wolimy sztukę czy kicz, staranność czy bylejakość, namaszczenie czy pośpiech, wierność rubrykom czy radosną twórczość, troskę o Ciało Pańskie czy deptanie Jego okruchów.
Tomasz Dajczak
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
Autor był jednym z inicjatorów odprawiania od 1999 roku tradycyjnej mszy w kościele NMP na Piasku we Wrocławiu, od 22 lat śpiewa chorał gregoriański, pierwotnie w Schola Gregoriana Silesiensis, a od 2010 r. w ściśle liturgicznym zespole Schola Cantorum Sancti Ioseph.