Wywiady
2015.06.25 13:54

"Co ci wpadło do głowy, żeby czytać takie śmieci?"

Poniższy wywiad Tomasza Terlikowskiego z prof. Thomasem Hilgersem twórcą naprotechnologii jest fragmentem ksiażki "Nadzieja na dziecko, czyli cała prawda o naprotechnologii" (Fronda 2015).

 

Miał Pan kiedyś jakieś wahania, wątpliwości dotyczące wiary katolickiej?

Nie miałem żadnych poważniejszych kryzysów. Oczywiście rodziły się różne pytania dotyczące mojej wiary, ale nie wiązały się one z żadnymi kryzysami. Jeszcze w college’u wiele myślałem o kwestiach religijnych i obyczajowych. Zastanawiałem się nad rozwodami, współżyciem przed ślubem. Wiedziałem, że Kościół jest temu przeciwny, ale nie wiedziałem dokładnie dlaczego. Po kilku latach rozmyślań i poszukiwań doszedłem do wniosku, że Kościół ma w tych sprawach absolutną rację. Ale nie ukrywam, spodziewałem się, iż w sprawie antykoncepcji Kościół zmieni zdanie.

Dlaczego Pan tak uważał?

Tak wtedy myśleli wszyscy. Nie istniały źródła, które pozwalałyby się dowiedzieć, czym antykoncepcja jest naprawdę. Wszyscy ją popierali. Telewizja, media, lekarze – wszyscy zachwycali się antykoncepcją. W tej sprawie zresztą niewiele się do chwili obecnej zmieniło. Ale gdy przeczytałem 7 paragraf encykliki Humanae vitae17, od razu zrozumiałem, że Kościół nie może nauczać niczego innego, że on musi głosić to, co głosi. Bardzo mocno poruszył mnie też fragment, w którym Paweł VI otwarcie i wprost zaapelował do naukowców i lekarzy, by zajęli się poważnymi badaniami w tej dziedzinie. Miałem wrażenie, że papież mówi do mnie: „Ej, ty, Thomas, zajmij się tym”. I się zająłem. To było dla mnie zupełnie oczywiste, że muszę coś z tym zrobić. Nie wiedziałem wówczas, że powstanie naprotechnologia, ale wiedziałem, że muszę odpowiedzieć na wezwanie papieża.

To był Pan wyjątkiem, bo w Stanach Zjednoczonych ta encyklika wywołała skandal. Część teologów przeciwko niej protestowała, biskupi oficjalnie odrzucali jej nauczanie. A dla Pana – młodego katolika – wszystko było oczywiste i nie miał Pan żadnych wątpliwości?

Może dlatego, że ja już sześć lat wcześniej intensywnie rozmyślałem na temat antykoncepcji, analizowałem wszystkie za i przeciw, i choć sądziłem – jak wielu ówczesnych katolików – że Kościół zmieni swoje nauczanie w tej kwestii, to po lekturze Humanae vitae natychmiast nawróciłem się na myślenie papieskie. Ale rzeczywiście nie było to typowe dla wielu amerykańskich katolików, także księży. Pamiętam, że kapłan, do którego poszedłem, by zapytać się, gdzie mogę kupić encyklikę, powiedział mi: „Co ci wpadło do głowy, żeby czytać takie śmieci”. To nie było szczególnie zachęcające.

A potem było lepiej?

Tylko gorzej. Można powiedzieć, że w Kościele amerykańskim wybuchł zorganizowany bunt, który został przygotowany, zanim opublikowano encyklikę. Na jednym ze spotkań, które przygotował ojciec Charles Curran18, a w którym uczestniczyło bardzo wielu teologów, tylko jeden odważył się opowiedzieć po stronie Pawła VI.

Opowiada Pan o buncie wśród katolickich elit, duchownych, niekiedy biskupów, a jak to wyglądało wśród zwyczajnych wierzących, świeckich? Jak Pana znajomi, przyjaciele zareagowali na ten dokument?

Uważali, że stosowanie antykoncepcji to sprawa sumienia, i że stanowisko papieskie ich nie dotyczy. A kiedy zaczynali rozmawiać o tym z księżmi, to oni im taką opinię potwierdzali. Podobnie było zresztą z lekarzami, tylko nieliczni mieli w sobie dość odwagi, determinacji i wiedzy, by zachować wierność nauczaniu Pawła VI. Większość jednak – i mówię tu o praktykujących katolikach – zaczęła przepisywać antykoncepcję.

Czy można to zjawisko określić, za ks. Johnem Richardem Neuhausem, „cichą schizmą”?

Co prawda używa się tego terminu, ale ja mam wrażenie, że w przypadku większości katolików to odejście wynikało ze zwykłej niewiedzy. To nie było świadome odrzucenie wiary.

Tak można powiedzieć o świeckich, ale chyba nie o księżach czy biskupach…

Myślę, że i w ich przypadku często mieliśmy do czynienia z ignorancją. Wielu księży, a nawet teologów w ogóle nie czytało tej encykliki. Oni zaufali ojcu Curranowi, uznali jego autorytet i zaczęli głosić jego poglądy. Jest jednak faktem, że z tego gigantycznego upadku wiary dopiero się wyczołgujemy, powoli przezwyciężamy antykoncepcyjny sposób myślenia, także wśród katolików.

 

Książka do nabycia w Księgarni Ludzi Myślących

 

 


Redakcja

Christianitas - pismo na rzecz ortodoksji