Jest rok 1848. Przez Europę, od Sycylii do Londynu przewala się Wiosna Ludów. Królowie abdykują, toczą się lokalne konflikty narodowościowe, wielkie i krwawe wojny, jeszcze bardziej krwawe rewolucje. Całą Europę trawi wojenna i rewolucyjna pożoga. Stary porządek Europy chwieje się w posadach.
Co dzieje się wtedy w Irlandii?
Charles Gavan Duffy, członek organizacji Młoda Irlandia wzywa:
Dzięki Bogu i Francji w końcu pojawiła się szansa dla Irlandii. Musimy raczej umrzeć, niż dalej pozostawać w niewoli.
Prezbiteriański prawnik z County Down, John Mitchell, na łamach swojej gazety "Zjednoczeni Irlandczycy" ogłasza kolejną irlandzką rewoltę.
Nie jest to jednak dobry czas do przeprowadzenia powstania w Irlandii. W kraju bowiem panuje zaraza ziemniaczana, która jest przyczyną Wielkiego Głodu. John Mitchell o spowodowanie klęski ziemniaczanej oskarża Brytyjczyków. Z powodu głodu i chorób umierają setki tysięcy wyspiarzy, setki tysięcy opuszczają Wyspę, zalewając angielskie miasta lub wyruszając w nieznane do obu Ameryk i Australii na statkach nazwanych później coffin ships.
Brytyjczycy nie czekają, aż powstańcy zrealizują swoje plany i aresztują Johna Mitchella oraz Charlesa Duffy'ego skazując ich na zsyłkę. Pozostałych członków organizacji wsadzają do więzienia.
William Smith O’Brien, protestancki posiadacz ziemski z Limerick, postanawia jednak kontynuować pracę poprzedników i organizuje powstanie. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda nieźle. Po pierwszych zorganizowanych spotkaniach w hrabstwach Meath i Limerick dołącza do niego ok. 50 000 ludzi, którzy grupują się w górach Slievenamon w hrabstwie Tipperary. O’Brien wyjeżdża do Wexford i Kilkenny, skąd przywozi kolejne 6 000 uzbrojonych powstanców.
Nie przewidział tylko jednego. Nie miał czym wyżywić tak wielkiego zgrupowania. Nakazał więc wszystkim powrót do domu i zabranie ze sobą żywności na 4 dni w postaci płatków owsianych, chleba i jaj gotowanych na twardo. Jednak z powodu trwającego głodu zadanie było niewykonalne. Przy O’Brienie zostało 40 (!) ludzi i to głównie przybyłych na wieść o powstaniu z Liverpoolu.
W tej sile wyruszyli z Slievenamon i w okolicy Ballingarry napotkali patrol policji. Wystraszeni policjanci zabarykadowali się w domu wdowy McCormack. Dom był dość solidny, kamienny, dwupiętrowy, a stał w środku pola z kapustą. Z materacy, szaf, wyrwanych z zawiasów okiennic i drzwi oraz zburzonych kominków policjanci zbudowali barykadę. Szalona wdowa McCormack wyszła na drogę naprzeciw powstańcom, pozostawiając czworo swoich dzieci w środku domu. Wtedy O’Brien ogłosił zawieszenie broni, aby dzieci mogły bezpiecznie opuścić dom, ale angielscy policjanci uznali, że dzieci są dla nich szansą i nie byli zbyt chętni do ich wypuszczenia. O’Brien otworzył bramę, wspiął się po barykadzie do okna domu, przywitał się z dowódcą policyjnego patrolu i oświadczył, że nie jest zainteresowany odbieraniem im życia, a jedynie chce zabrać policjantom broń. Ale reszta powstańców nie zniosła nerwowego napięcia i obrzuciła dom kamieniami. Zdezorientowani i wystraszeni policjanci użyli broni palnej. Padło kilka trupów, kilka osób było rannych, O’Brien został ranny w nogę, reszta powstańców uciekła.
Rebelia była zakończona.
Bitwa na grządce kapusty w ogrodzie wdowy McCormack to jedyny wkład Irlandii w europejską Wiosnę Ludów. Angielski historyk prześmiewczo pisał:
Irlandia jest podobna do wpół żywego z głodu szczura, który stanął na drodze słoniowi. Co słoń powinien zrobić? Zgnieść to, na Boga, zgnieść to!
W efekcie groteskowego powstania brytyjski parlament uchwalił represyjne wobec Irlandii ustawy i wkrótce angielska piechota zalała wyspę. Tym razem nikogo jednak nie rozstrzelano ani nie powieszono. O’Brien został skazany na śmierć przez poćwiartowanie zamienioną później na karną zsyłkę na Tasmanię. Tym samym okrętem płynął wspomniany wcześniej John Mitchell. Obaj dostali osobne kabiny na statku, książki i po jednym służącym. Jedna z pierwszych fotografii w ogóle wykonanych w Irlandii pokazuje go dumnego pomiędzy angielskimi strażnikami tuż przed zsyłką.
Latem zaraza ziemniaczana w Irlandii jeszcze się wzmogła. Powstanie O’Briena zostało przez Anglię wykorzystane do wstrzymania pomocy żywnościowej. Setki tysięcy Irlandczyków umierają, inni nie mając wyjścia, dobrowolnie idą do tzw. workhouse, aby w zamian za bezsensowne prace otrzymać jakąkolwiek żywność. Workhouse'y, tak jak statki irlandzkich emigrantów, wkrótce stały się domami śmierci z powodu głodu i okropnych warunków sanitarnych. Wielu Irlandczyków szło tam już tylko po to, aby w miarę godnie umrzeć i zostać pochowanym.
Oficjalnie koniec Wielkiego Głodu ogłoszono w 1851 roku, pomimo, że w różnych workhouse'ach przebywało jeszcze ponad ćwierć miliona ludzi w tym kobiety i dzieci.
Rok 1851 był też rokiem spisu powszechnego w Irlandii. Doliczono się 6 552 385 mieszkańców wobec 8 175 124 ze spisu w 1841 roku. Komisarze spisowi, biorąc pod uwagę przyrost naturalny, wyliczyli, że w wyniku Wielkiego Głodu Irlandia straciła 2,5 miliona mieszkańców. Następny wzrost liczby mieszkańców zanotowano dopiero w latach 60. XX wieku. Strat w ludności Irlandia nie odrobiła do dziś.
Sławek Matacz
(1961), mąż, ojciec dwóch córek. Od niemal 10 lat w Irlandii, początkowo z przyczyn ekonomicznych, teraz z wyboru. Zainteresowany historią, religią i Irlandią.