Arcybiskupa Jędraszewskiego poznałem osobiście w roku 2013, gdy próbował zrealizować śmiały zamiar, polegający na tym by zbliżające się obchody 1050 rocznicy chrztu Polski odbyły się w sposób naprawdę znaczący. Znaczący, czyli wiążący rozmaite aspekty życia równocześnie polskiego i katolickiego. Chodziło nie tylko o przekaz masowy, popkulturalny i pobożnościowy, ale także - co nieczęsto zdarza się w polskim Kościele - dowartościowujący znaczenie inteligencji katolickiej. Co ciekawe, ową inteligencją katolicką zaproszoną, by dać swój wkład i głos, nie byli ci, którzy noszą to określenie mocą dziedziczenia lub z nadania opinii laickiej, a równocześnie często są coraz dalej od katolickiej ortodoksji. Abp Jędraszewski widział to wtedy szerzej i zaprosił do grona konsultacyjnego nowsze środowiska katolickie takie jak “Christianitas”, “Teologia Polityczna”, czy “Pressje”. Chodziło nie o celebrację środowiskowych zasług, lecz o zachowywanie i rozwijanie dziedzictwa chrystianizacji: łączenie pracy intelektualnej i katolickiego credo.
Nic wtedy z tych zamiarów arcybiskupa nie wyszło - państwo polskie w osobie ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego nie chciało wiązać zbyt mocno rocznicy 1050. ze współpracą z Kościołem. Jednym ze świetnych pomysłów tamtego czasu była idea książkowej serii milenijnej gromadząca pozycje będące efektem pracy m. in. nowych, powstałych po 1989 roku, kręgów inteligencji katolickiej. Nie wiem na ile był to pomysły samego Arcybiskupa, a na ile jakichś jego mądrych doradców - nie zmienia to jednak faktu, że postawa otwartości wobec tych, którzy, w znacznej mierze bezinteresownie, swoim życiem angażowali się w pracę umysłową dla Kościoła zapadała w pamięć.
Często można teraz przeczytać, że abp Jędraszewski był wykładowcą akademickim - zajmował się nowoczesną filozofią - który przewyższał wielu o głowę wiedzą i zdolnością zainteresowania słuchaczy. Nic o tym sam nie mogę powiedzieć - nigdy nie miałem przyjemności słuchać wykładów arcybiskupa. Jednak warte zauważenia jest jak trudno komentującym przychodzi powiązanie filozoficznej formacji Księdza Arcybiskupa z jego krytyczną postawą wobec rozmaitych zjawisk nowoczesności. Paradoksalnie krytycyzm ten spotyka się z krytyką, jak gdyby symbolizowała ona zamknięcie na świat, za to, że ma być rzekomo wyrazem kościelnej zaściankowości.
Warto zauważyć, że dobra formacja filozoficzna jest zwykle podstawą postawy krytycznej - nikt nie ma pretensji do świeckich filozofów, że zajmują się krytyką społeczną. Wydaje się, z kolei że filozof katolicki - w oczach liberałów i pewnej specyficznej formacji postchrześcijańskiej - powinien być przede wszystkim posłuszny wobec ideałów i krytyk laickich oraz powtarzać je zamiast wygłaszać własne. Abp Jędraszewski wyraźnie jednak nie zamierzał w ostatnich latach rezygnować z własnej autonomii, jako ktoś kto sprawuje władzę duchową. W sposób zdecydowany wypowiadał się krytycznie o wpływach społecznych rozmaitych ideologii uzurpujących sobie miano “współczesnej duchowości”. Biskup mówiący swoim głosem, chcący oddzielać prawdę od fałszu, a nie tylko powtarzający piękne frazesy akceptowane przez wszystkich jest Kościołowi w Polsce potrzebny. Tę potrzebę zwiększa trudna doktrynalnie sytuacja, w którą Kościół wprowadziła adhortacja “Amoris Laetitia”, a bardziej jeszcze trwający pat niejasności interpretacyjnych. Abp Jędraszewski był w polskim Kościele jednym z tych hierarchów, którzy najbardziej przejrzyście argumentowali za trwałością nauczania katolickiego o małżeństwie i komunii dla rozwiedzionych jako niemożliwej. Chyba, że pod warunkami, które w Kościele zostały jasno określone i wyznaczyły wyraźną granicę pomiędzy postępowaniem prawym i nieprawym, powiązanym z łaską lub z nią zrywającym.
Umocnienie pozycji abp. Jędraszewskiego poprzez wyniesienie go na ważną krakowską stolicę biskupią jest potwierdzeniem potrzeby, o której wspomniałem powyżej - także potrzeby intelektualnego przywództwa, które będzie połączone z męstwem. Biskup-intelektualista zasiadający w Krakowie to chyba jednak kontynuacja dobrej tradycji, a tradycja to nie środowiskowy konformizm i przyzwyczajenie, ale zdolność podążania wraz z tymi, którzy szukają prawdy w rzeczach, nawet jeśli oznacza to niezgodę ze światem.
Czy te nadzieje ujawniające się w decyzji Papieża Franciszka mogą się zrealizować? To jeszcze w całości przed nami.
Tomasz Rowiński
(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.