Artykuł jest rozdziałem książki Pawła Milcarka Polska chrześcijańska. Kamienie milowe.
W roku 1079 biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa zginął z woli króla Polski Bolesława Śmiałego. Na ten niepowątpiewalny fakt nakłada się podwójny kontekst. Po pierwsze: na tle ówczesnego zaogniającego się konfliktu niemieckiego króla Henryka IV z papieżem Grzegorzem VII, konfliktu cesarstwa z papiestwem, Bolesław prowadził do zbliżenia Polski z papiestwem – natomiast zwrócone przeciw królowi wystąpienie Stanisława spowodowało upadek króla i powrót Polski w orbitę wpływów cesarstwa niemieckiego. Po drugie: napominając króla Polski, biskup krakowski odniósł się nie do kierunku jego polityki, ale do sposobu wykonywania władzy, który uznał za okrutny i przeciwny prawu Bożemu.
Tyle wie i uzna dziś każdy historyk. O niemal wszystko inne w tej historii toczą się spory uczonych: czy antykrólewskie wystąpienie Stanisława było warunkowane niezadowoleniem jakiejś ówczesnej „partii” oraz interesami cesarstwa? A może jednak był to dramat pokrewny konfliktowi Antygony i Kreona: zderzenie wymagań moralnych i pragmatyki politycznej? Czy król zamordował biskupa osobiście, siekąc go mieczem w głowę w trakcie odprawiania Mszy? A może jedynie skazał go na śmierć – obcięcie członków – swoim sądem, w imię racji stanu złączonej wówczas ściśle z czcią należną monarsze? Dwie alternatywne interpretacje wyznaczone zostały przez rozbieżne tendencje obecne u dwóch naszych kronikarzy: nadwornego dziejopisa Galla Anonima i kościelnego moralistę błogosławionego Wincentego Kadłubka.
Tak tajemniczy konflikt króla i biskupa zaważył potężnie na dziejach politycznych Polski: wraz ze zniknięciem ekskomunikowanego Bolesława Polska straciła też koronę – na długo, aż do koronacji Przemysła II w Gnieźnie (1295) i Władysława Łokietka w Krakowie (1320) – a także na długo przestała odgrywać samodzielną rolę w Europie. Skutki polityczne były więc opłakane.
Jeśli natomiast wydarzenie to stanowi „kamień milowy” w dziejach chrześcijaństwa w naszym kraju, to dlatego że dostrzeżono w nim świętą wolność autorytetu duchowego w interweniowaniu u władzy świeckiej na rzecz przestrzegania praw moralnych. Na ten moralny wymiar sprawy kładł nacisk Kadłubek. Natomiast Żywot większy świętego Stanisława, utwór pisany w połowie XIII wieku, a więc już w okresie starań o kanonizację biskupa jako męczennika, jest w stanie zdać sprawę z tej tradycji, według której biskup musiał wystąpić przeciw władcy, który
„gwałci prawa małżeńskie, Boga się nie boi, człowieka nie szanuje, uciska sprawiedliwość”[1].
Jest zatem na ziemi autorytet, który ma uprawnienie i obowiązek napominać każdego – także władcę, króla – gdyby łamał on prawa moralne, choćby i w imię sprawności rządzenia i czci monarszej, dóbr skądinąd godnych zachowania. Taka lekcja wydobywa się ze sprawy świętego Stanisława: można być nawet doskonałym wodzem i energicznym władcą, politycznym stronnikiem papiestwa, ukoronowanym „pomazańcem”, lecz nie upoważnia to do okrutnej samowoli wobec swych poddanych – podczas gdy prawdziwym bohaterem, uczczonym przez papiestwo kanonizacją, okazuje się ten, kto owe okrucieństwa i samowolę napiętnował, narażając się na śmierć.
Jest w tym nauka i o wolności Kościoła, i o uniwersalizmie praw moralnych, i o wymaganiu moralności zarówno w osobistym życiu władców, jak i w polityce. Jest też oczywiście pewien ideał posługi pasterskiej, o którym bulla kanonizacyjna papieża Innocentego IV Olim a gentilium z 1253 r. mówi nadmieniając, że biskup wystąpił,:
„by nie wydawało się, że pobłażaniem sprzyja złu i nieprawości króla”[2].
Nie wydaje się, by z tego powodu święty Stanisław stawał się patronem wiecznego konfliktu świeckiego i duchownego, moralnego i politycznego, a więc i kościelną legitymacją dla ducha anarchii czy antypaństwowego buntu. Chociaż patronat Stanisława powstaje z męczeństwa sprawionego przez tyrana, jego pozytywne przesłanie brzmi jak słowa z poprzedzającego katastrofę listu papieża Grzegorza VII do króla Bolesława z roku 1075:
„Powinniście bowiem wiedzieć, że Najwyższy Sędzia zażąda zdania sprawy z tego, co wam powierzył; przed Nim tym ściślejszy rachunek będziecie musieli złożyć, im większą jest wasza władza rządzenia i wyrokowania”[3].
Dziewięćset lat po męczeństwie biskupa krakowskiego papież Jan Paweł II, wcześniej jeden z następców męczennika na stolicy biskupiej, mówił do biskupów polskich – w rzeczywistości zniewolenia Polski pod rządami komunistycznymi:
„Święty Stanisław bywa nazywany patronem ładu moralnego w Polsce. Może właśnie na jego postaci widać szczególnie wyraźnie, jak głęboko ów zasadniczy dla człowieka, dla humanum, ład moralny sięga w układy i warstwy bytowania narodu jako państwa, w układy i warstwy egzystencji politycznej. […]
Patronat ładu moralnego, jaki wiążemy ze św. Stanisławem, łączy się przede wszystkim z uznaniem powszechnie obowiązującego autorytetu prawa moralnego, prawa Bożego. Prawo to zobowiązuje wszystkich, zarówno poddanych, jak i panujących. To jest siła Stanisława: jedno prawo dla wszystkich. Ono jest normą moralności, ono jest kryterium podstawowej wartości człowieka. […] Równocześnie moralność, a więc i to prawo moralne jest podstawowym warunkiem ładu społecznego. Na nim budują się państwa i narody — bez niego upadają”[4].
Paweł Milcarek
[1] Żywot większy, II, 18, s. 276.
[2] Tłum. ks. Stanisław Bełch, w: tenże, Święty Stanisław Biskup-Męczennik, Londyn 1977, s. 797.
[3] Tłum. ks. St. Bełch, w: tamże, s. 412.
[4] Jan Paweł II, przemówienie do Konferencji Episkopatu Polski, 5 czerwca 1979.
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.