Pismo
2011.01.21 11:21

Christianitas za spiżową Bramą

Wylatujemy w środę z Warszawy, mroźnej i przywalonej zwałami śniegu. Mimo końca lutego zima nie popuszcza. I tak od początku stycznia. Tymczasem Rzym wita nas słoneczną, wiosenną pogodą. Ciepłe płaszcze i swetry, które mamy na sobie, większość rzymskiego pobytu spędzą nieruszane w szafie hotelowej. Hotel „Major Aventinus”, położony zgodnie ze swoją nazwą na cichym i oddalonym od głównych szlaków turystycznych Awentynie, okazuje się być studenckim, mieszczącym się w pokrytej patyną osiemnastowiecznej willi hostelem z pięknym widokiem na Rzym i kopułę św. Piotra w oddali. Sympatyczna recepcjonistka najpierw wypisuje dwie karty meldunkowe na to samo nazwisko, potem pyta się nas, czy jesteśmy braćmi, i dopiero po chwili konwersacji przyjmuje do wiadomości, że zarówno osoby, jak i nazwiska, które noszą, są dwa. Dowiadując się, że jesteśmy „giornalisti da Polonia”, rozsądnie daje nam pokój naprzeciwko routera, dzięki czemu bezprzewodowy Internet będzie głównym sprzymierzeńcem naszej wyprawy.

[...]

Już po wyjściu od ks. Giampietro dostajemy telefonicznie dwie radosne informacje: kard. Cañizares przyjmie nas jutro przed południem, a po południu spotka się z nami abp Raymond Burke, Prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, wielki przyjaciel Tradycji katolickiej i odważny pogromca proaborcyjnych polityków mieniących się katolikami (skąd my to znamy?). Wraz z radością, refleksja: dlaczego do kardynała w Rzymie łatwiej jest się dostać niż do niejednego proboszcza w Polsce? Następnego dnia rano punktualnie stawiamy się w saloniku przy gabinecie kardynała Cañizaresa. Wreszcie znajdujemy pluszowe obicia i pozłacane meble. Nasze tradycjonalistyczne serca podskoczyły radośnie, widząc, że nie wszędzie jeszcze wdarła się „szlachetna prostota”. Kardynał przyjmuje nas w clergymanie, ale za to z pektorałem na piersiach. Gdy więc całujemy jego pierścień (czemu się nie sprzeciwia), wygląda to trochę jak scena z Ojca chrzestnego. Nieco komizmu sytuacji dodaje fakt, że kardynał jest wzrostu siedzącego psa, a jeden z nas dobija do metra dziewięćdziesięciu.

Całość artykułu TUTAJ


Michał Barcikowski

(1980), historyk, redaktor "Christianitas", mieszka w Warszawie.

Komentarze

Marek, : Dzwiekoszczelna kapsuła:) tak powinien sie nazywac cały tekst. albo, reportaz z kosmosu...Lub , z innego swiata (2011.01.25 15:05)