Komentarze
2010.04.14 13:15

Jesteśmy słabi, wciąż słabi

Wczoraj spotkałem się ze znajomą dziennikarką. Spotkanie było służbowe, ale w tych dniach nie da się uciec od tematu tragedii w Smoleńsku. I rozmawialiśmy... Miałem wrażenie, że pochodzę z jakiegoś innego świata, że oto wchodzę do świata zupełnie odmiennego. Spiskujący Rosjanie, porozrywane strzępy informacji, które w ludzkich głowach układają się w coraz bardziej niewiarygodne narracje. Po kilku minutach takiej rozmowy nie byłem już w stanie rozróżnić z tej ogromniejącej opowieści tego co prawdziwe od tego fałszywe, ponieważ wszystko zostało zanurzone w sieci koniecznych związków powstającej teorii. To co się wydarzyło oderwał się od tego co się o wydarzeniu mówi - naturalny kontekst słowa jakim jest jego związek rzeczywistością znikł - pozostał tylko zamęt.

Ocena wydarzeń, także ta polityczna wymaga realizmu, spojrzenia krytycznego na humanitarne odruchy serca. Oczywiście - dotyczy to naszych snów o jedności narodowej, cudownej przebudowie państwa bez rzetelnej pracy polityków, urzędników i intelektualistów. Nasz romantyzm ma swoje dwa oblicza, jednym jest ów prosty idealizm, optymizm - nadzieja, że to co eschatologiczne zrealizuje się w końcu w naszym bytowaniu, co koniecznie trzeba podkreślić, narodowym. Jednak jest jeszcze druga strona, ten moment kiedy realizm przepoczwarza się w obłęd słów, uporządkowanego strachu. Niepojętość doświadczenia ostatnich dni, niepokój polskiej duszy, który próbujemy uciszyć rozdmuchiwaniem lęków poza granice rozumności (nie ważne jak przerażająca jest rzeczywistość, ważne byśmy ją znali od podszewki).Nasze interesy i interesy rosyjskie nie mogą się spotkać na dłuższą metę, przejęcie opustoszałych stanowisk przez ocalałe siły polityczne jest kwestią czasu, fakt że zarówno siły zewnętrzne wobec Państwa polskiego, jak i wewnętrzne będą wykorzystywać zaistniały układ sił do realizacji własnych celów politycznych nie powinien nikogo dziwić. Jest w tym pewnego rodzaju normalność polskiej kondycji - naszej połamanej i podzielonej duszy. Są w tym przeszłe "zasługi" Rosjan i nasza usprawiedliwiona nieufność. Gdzieś po drugiej stronie wizji spiskowych jest histerią wokół zapowiedzianego pochówku na Wawelu, szkoda słów na argumentację kiedy dopadły nas nasze zwykle zmory.

Do czego jednak zmierzają te wywody? Do postawienia pytania. Na czym polega wolność narodu? Sądzę, że na zdolności abstrahowania, czy też opierania się przez naród okolicznościom dziejowym - zarówno tym zewnętrznym jak i wewnętrznym. Jako zwykli obywatele, ba nawet jako politycy nie jesteśmy w stanie przeniknąć całości wydarzeń, głębokości zakulisowych posunięć - w znacznym stopniu to co się wydarzyło i trwa dalej pozostaje dla nas w polu niewiedzy i domysłu. My jednak jesteśmy słabi, wciąż słabi. Nie potrafimy stanąć mocno ani wobec własnych lęków przed Rosjanami (a przecież stawianie oporu uczuciu lęku nie jest eliminacją zagrożeń, ale wewnętrznym umocnieniem niezależnym od skali niebezpieczeństwa), ani tych resentymentów, które nas rozrywają od środka. Wolny naród, tak jak wolny człowiek zachowuje zdolność panowania nad swoimi uczuciami w obliczu wydarzeń granicznych. To go czyni mocnym. Czy jednak w ogóle nas to dotyczy?

Tomasz Rowiński


Tomasz Rowiński

(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.