W tekście "Postkomunizm, neokomunizm i mity III RP", który znajduje się w Christianitas 45-46 poświęciłem akapit degrengoladzie jaką do polityki polskiej zaczął wprowadzać Janusz Palikot. Wtedy, gdy ten tekst powstawał, miałem wrażenie, że zajmuję się problemem, który zniknie razem z odejściem Palikota z Platformy Obywatelskiej, ale jednak artykułu nie usunąłem. Czasem okazuje się, że myśl jest mądrzejsza od człowieka, który ją myśli. Sondaże przedwyborcze dające Palikotowi miejsce w parlamencie wydają się być złym snem w perspektywie letniości prawicy polskiej i jej, często zaledwie folklorystycznego, katolicyzmu. Zaś Prawica Rzeczpospolitej Marka Jurka praktycznie przegrała w przedbiegach i jej udział jedynie w niektórych okręgach ma raczej charakter wytrwałego heroizmu bez szerszego znaczenia politycznego. Oczywiście nawet tak wybrakowany udział pozwoli wielu wziąć udział w wyborach i zachować sumienie.
Nie o tym jednak zamierzałem napisać. Jeśli utrzymają się przynajmniej w zarysach wyniki sondażu, w którym SLD podzieliło się z Palikotem lewicowym lektoratem być może obejrzymy nową fazę neokomunizmu w Polsce - neokomunizmu, który będzie próbował stać się eurokomunizmem w rodzaju Zapatero czy niemieckich liberałów i zielonych. Co więcej, może się stać w Polsce swego rodzaju piątą kolumną ideologii jaka przenika Unię Europejska i jest przez nią promowana znacznymi środkami finansowania. Nawet jeśli Ruch Poparcia nie stanie się wielką Partią Antykościelną - przynajmniej w przewidywalnej perspektywie, stanie się przyczółkiem lewicowych radykałów, którzy przenikną do parlamentu w pewnej mierze na naiwności (antyklerykalnej, ekonomicznej) tych grup, które zostały już określone zostały mianem "lumpenliberalizmu".
Można argumentować, że siła Palikota pozostanie niewielka i zakończy swój żywot podobnie jak Samoobrona. A jednak nie jest to takie pewne. Jeśli zdoła przetrwać na tyle długo by zacząć współfunkcjonować z ideologicznym projektem europejskim może złapać wiatr w żagle skłaniającej się ku euromodernizacji ideowej polskiej sceny politycznej. Beztroskie, ponieważ nieskuteczne, manifestacje przywiązania do wartości katolickich naszej "chadecji" wyraźnie pokazują, że nie jest ona skłonna do rzeczywistej walki o pryncypia cywilizacyjne. Zatem przed Palikotem te same nadzieje jakie przed lata podtrzymywały ducha w SLD - połączyć się z grantem "duchowym" i finansowym postkomunistów (zielonymi, czerwonymi, etc.) eurokracji. Tylko, że ludzie Palikota zdają się mieć jeszcze mniej estetycznych i kulturowych skrupułów niż "ministranci" schyłkowego PZPR. Szerzej te procesy starałem się opisać we wzmiankowanym artykule.
A teraz zapowiedziany fragment.
Trzeba już na sam koniec rozpatrzeć jeszcze jedną kwestię. Marksistowski socjolog Tittenbrun powiedział przed laty, że jeśli „socjalizm chce przetrwać upadek ZSSR, musi zaproponować ludziom takie wolności, o jakich w kapitalistycznej demokracji nikomu się nie śniło”. Przytaczam jego słowa za tekstem debaty z „Życia”. W 1998 roku debatujący widzieli jeden taki przykład neokomunistycznej wolności – było to „Nie” Urbana. Dziś wielu rozgląda się i nie widzi zagrożenia na znacznie poważniejszą skalę. Wolności wymarzone przez Tittenbruna proponuje dziś jednak Janusz Palikot. Mitologizacja w polityce sięga już takich wyżyn, że jego działalność wydaje się prawdziwym liberalizmem, podczas gdy jest ona w istocie postkomunistyczną zmorą. To nie nihilizm, raczej kolejny awatar partykularyzmu – we własnym mniemaniu cyniczny, ale w szerszej perspektywie służący neokomunistycznemu imperium. Stosunek do działalności Palikota jest jednym z testów dla środowisk, publicystów i całej Polski. Musimy jednak pamiętać, że pozytywne zdanie tego testu nie jest żadną szczepionką, ale jedynie drobną potyczką, którą w normalnych warunkach powinno się wygrywać bez trudu. Tak jak wobec każdego antyhumanizmu. Postkomunistyczny rodowód Palikota, nawet jeśli nieoczywisty, to łatwy jest do wydedukowania i należą do niego proste fakty. Fortuna posła z Biłgoraja powstawała w czasach konsolidacji w Polsce oligarchii lat dziewięćdziesiątych, a jego związki ze służbami dawnego systemu prasa podaje dziś już bez osłony. Wstępny program nowego ruchu zaproponowanego przez Palikota wpisuje się w antypatriotyczne, antychrześcijańskie, ale też zwyczajnie wrogie kulturze nastroje, które możemy spotkać na forach internetowych, na ulicy czy stadionie. Nieoczekiwanie Janusz Palikot może zająć na scenie politycznej to miejsce, które marzy sobie „nowa lewica”. Różnica polega na tym, że on nie ma żadnych oporów, choćby estetycznych, proponuje rozkład państwa, narodu, wspólnot ludzkich, jakiego jeszcze na naszej scenie nie widzieliśmy.
Tomasz Rowiński
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.