Barabasz to postać biblijna, która mogła zaważyć na dalszym procesie Jezusa z Nazaretu. To od jego ułaskawienia lub nie przez Piłata zależał przyszły los Mistrza z Nazaretu. Wydaje się jednak, że Barabasz pozostaje postacią wciąż nieodkrytą, omijaną lub – być może to za duże słowo – banalizowaną. Widzi się w nim niejednokrotnie jedynie zabójcę. Jednocześnie jednak ten tajemniczy mężczyzna wciąż fascynuje, chociażby poprzez jego los, który rodzi więcej pytań niż udziela klarownych odpowiedzi. Więcej nie wiemy o tym bohaterze Meki Pańskiej niż wiemy. Nie brakuje także podejścia, które zakłada, że o Barabaszu nie można już nic innego powiedzieć ponad to, co już zostało stwierdzone. W efekcie na gruncie kaznodziejstwa i szeroko pojmowanej działalności ewangelizacyjnej scena z Jezusem i Barabaszem w rolach głównych sprowadzana jest przede wszystkim do prostego przeciwstawienia sobie dobra i zła, światłości i ciemności, drogi zbawienia i drogi potępienia.
Czy jednak samym ewangelistom chodziło jedynie o takie postawienie sprawy? Czy casus Barabasza nie pokazuje nam czegoś więcej? Wydaje się, że ewangeliczna scena swoistego plebiscytu w poranek Wielkiego Piątku to nie tylko proste porównanie dobra i zła, Jezusa i Barabasza. Czy przypadkiem Barabasz nie jest także barankiem, ale ten baranek w przeciwieństwie do prawdziwego Branka paschalnego nie chce umierać za swój lud.
Biblijny portret Barabasza
Barabasz podzielił po części los Judasza Iskarioty. W powszechnej świadomości Barabasz to postać z gruntu zła, stanowiąca swoiste ucieleśnienie wszystkiego co najgorsze w ludzkiej historii. Po części jest to efekt zestawienia tej postaci z Osobą Jezusa Chrystusa – niewinnego Podsądnego skazanego na śmierć krzyżową.
Ewangeliczne informacje na temat Barabasza wydają się być jednak niezwykle skromne. Najstarsze świadectwo ewangelii kanonicznych o Barabaszu pochodzi od ewangelisty Marka: „A był tam jeden, zwany Barabaszem, uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo” (15,7). Autor najstarszej ewangelii nie mówi czytelnikowi wprost, że Barabasz był mordercą, ale jedynie informuje, że przebywał w więzieniu wraz z zabójcami. Oczywiście w drodze dedukcji można dojść do wniosku, że Barabasz rzeczywiście sam mógł być mordercą. Ewangelista Mateusz odnotowuje jedynie, że Barabasz był „więźniem znacznym” (27,16). Czytelnik może tylko domyślać się, że ten zwrot oznacza rzeczywiście więźnia oskarżonego o bardzo poważne przewinienia. Więcej światła na tę postać rzuca ewangelista Łukasz. Według niego „był on wtrącony do więzienia za jakiś rozruch powstały w mieście i za zabójstwo” (Łk 23,19). Jednoznacznej oceny osoby Barabasza dokonał już autor powstałej najpóźniej ewangelii. Jan odnotował, że był on po prostu zbrodniarzem (J 18,40). Warto pamiętać, że słowo „zbrodniarz” ma w tym kontekście inne znaczenie niż w naszym współczesnym języku. W ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej Palestyny zbrodniarz mógł być po prostu kimś na kształt powstańca narodowowyzwoleńczego lub bojownika ruchu oporu1. Można zaryzykować tezę, że to, co w naszych oczach jest obelgą i wyrokiem skazującym, to w oczach tłumu może być powodem do świątecznej amnestii.
O Barabaszu wspomniał również Piotr Apostoł w swojej drugiej mowie: „Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy” (Dz 3,13-15). Barabasz w piotrowym kazaniu jest przeciwieństwem Jezusa, Jego antytezą, lustrzanym odbiciem. Barabasz życie odbiera innym – Jezus przywraca życie.
Barabasz Jezus
Co stało się z Barabaszem po jego uwolnieniu? Nie wiadomo. Pobożne tradycje pozabiblijne chciały widzieć w popaschalnym Barabaszu nawróconego na chrześcijaństwo grzesznika. Jednak bardziej interesujące od niepewnej historii uwolnionego podsądnego jest to, co chcieli przekazać ewangeliści kreśląc tylko lekko widocznymi liniami portret Barabasza. Nasz bohater jest bez wątpienia postacią mesjańską. Imię Bar-Abbas oznacza dosłownie „Syn Ojca”. Jest to tytuł mesjański i przywołuje na pamięć inne określenia odnoszone zazwyczaj do Chrystusa: Syn Boży, Syn Człowieczy lub po prostu Syn. Wskazuje na inne imię Joseph Ratzinger, gdy pisze, że: „od Orygenesa dowiadujemy się innego jeszcze interesującego szczegółu: w wielu rękopisach Ewangelii, aż do trzeciego wieku, człowiek, o którego tu chodzi, nazywał się Jesus-Barabbas – Jezus Syn ojca. Jawi się on więc jako pewnego rodzaju sobowtór Jezusa, który te same roszczenia wysuwa w inny sposób. Zatem wyboru trzeba dokonać pomiędzy Mesjaszem, który prowadzi walkę, obiecuje wolność i własne królestwo, a owym tajemniczym Jezusem, który głosi zatracenie samego siebie jako drogę do życia. Czy to dziwne, że masy dały pierwszeństwo Barabaszowi?”2.
W tym miejscu warto zaznaczyć jeszcze jedną rzecz. Imię Jezusa-Barabasza to nie tylko zapis prawdopodobnego imienia żydowskiego rewolucjonisty. To także teologiczny sygnał, że za imieniem kryje się coś więcej niż tylko czysto pragmatyczna informacja. Imię w duchu biblijnym to przede wszystkim rzeczywistość określająca życiowy program. Bóg sam bywał pytany o imię. Mojżesz zanim rozpoczął swoją misję chciał poznać imię Boga, innymi słowy, chciał poznać Jego tożsamość:
„«Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć?». Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was». Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: "JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia” (Wj 3, 13-15).
Bóg odsłania swoje imię a jednocześnie sprawia, że nadal jest niepoznawalny, transcendentny. Bóg blisko człowieka a równocześnie całkowicie inny od naszych wyobrażeń, także tych stworzonych przez ludzką myśl i ludzkie filozofie. Właśnie o to chodziło na kartce Pascala, którą filozof kazał zaszyć w podszewce surduta: „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, a nie bóg filozofów”. Bóg, który ma imię i sam woła po imieniu.
Dwóch Jezusów, których losy w swoich rękach miał tłum i Piłat, to główni bohaterowie swoistego plebiscytu na temat mesjańskiej misji. Jezus z Nazaretu zaproponował inne wyzwolenie niż Jego imiennik zwany Barabaszem. Podobne imiona wskazują na jeszcze jeden aspekt. Można łatwo pomylić Królestwo Boże z królestwem z tego świata i bić się o niewłaściwego Jezusa (por. J 18,36). Jeśli w najstarszych rękopisach ewangelii spotykamy dodatkowe imię Barabasza, czyli Jezus, to jest to wyraźne zestawienie obu tych postaci.
W liryczny sposób ta krytyka mesjańskiej wizji Jezusa doszła do głosu w rozmyślaniach Pana Cogito o odkupieniu. Pisał Zbigniew Herbert:
„Nie powinien przysyłać syna
zbyt wielu widziało
przebite dłonie syna
jego zwykłą skórę
zapisane to było
aby nas pojednać
najgorszym pojednaniem
zbyt wiele nozdrzy
chłonęło z lubością
zapach jego strachu
nie wolno schodzić
nisko
bratać się krwią
nie powinien przysyłać syna
lepiej było królować
w barokowym pałacu z marmurowych chmur
na tronie przerażenia
z berłem śmierci”3
Mesjasz Jezus Barabasz to wyzwoliciel, którego wszyscy się boją i który nie pokazuje swojego cierpienia. Jezus z Nazaretu to przeciwieństwo takiego mesjasza. To Mesjasz, którego widziano i który zbratał się z krwią.
Wyraźnego rozróżnienia pomiędzy Jezusem a Barabaszem dokonał także Michaił Bułhakow w powieści „Mistrz i Małgorzata”. Tego pisarza nie interesowała głęboka teologia biblijna, ale chciał wykorzystać historię znaną z ewangelii kanonicznych do ukazania przewrotności ludzkiego losu. Czytając „Mistrza i Małgorzatę” czytelnik szybko orientuje się, że w tej historii wszystko przedstawione jest w krzywym zwierciadle. Jezus nazywa się Jeszua Ha-Nocri a Barabasz ma na imię Bar-Rabbana. Bułhakow tak pisał o Barabaszu i Jezusie: „W samej rzeczy ciężar przestępstw Bar-Rabbana i Ha-Nocriego jest nieporównywalny. Jeśli ten ostatni, będąc wyraźnie niespełna rozumu, zawinił wygłaszając niemądre przemówienia i mącąc w głowach mieszkańców Jeruszalajim i niektórych innych miejscowości – to pierwszy jest obciążony znacznie poważniej. Nie dość, że pozwolił sobie na otwarte wzywanie do buntu, ale i zabił strażnika podczas próby zatrzymania. Bar-Rabban jest znacznie bardziej niebezpieczny niż Ha-Nocri”4. Dla Michaiła Bułhakowa Barabasz to zbrodniarz, którego przeciwieństwem jest niespełna rozumu Jezus, którego nauki przekręcono i zniekształcono.
Pójść za Barabaszem
W uchwyceniu specyfiki plebiscytu pomiędzy Jezusem a Barabaszem może pomóc metoda historyczno-krytyczna. W biografii ewangelickiego duchownego Dietricha Bonhoeffera Anna Morawska tak opisywała przełom XIX i XX wieku w badaniach biblijnych w Niemczech: „oprócz wielu znanych na ogół przyczyn społecznych i ogólnokulturowych, grały tu rolę czynniki natury teologicznej. Najważniejszym z nich było pojawienie się (już wewnątrz Kościołów, a nie na zewnątrz, w postaci polemiki z nimi) historycznej krytyki biblijnej i potem krytyki form. Począwszy od osiemnastowiecznych deistów, krytyka ta wykazywała coraz dobitniej, że teksty święte nie są bynajmniej dokumentem tak jednoznacznym, jak sądzono przedtem. (…) Stanowią szeroko uwarunkowany historycznie i kulturowo i w dodatku stosunkowo późny zapis wiary i kultu Izraela, a potem wyznawców Jezusa. Intencją autorów Nowego Testamentu nie była też «prawdziwość» relacji w tym sensie, w jakim «prawdziwy» winien być opis zdarzeń w naszym dzisiejszym rozumieniu prawnym lub naukowym. (…) Teksty nasze są więc zapisem, podległym wszelkim socjologicznym prawidłowościom powstawania ksiąg religijnych w ogóle, takim, jak formułowanie głoszonych treści pod wpływem potrzeb grupy i pod wpływem elementów kultury otaczającej”5. Aby dotrzeć do prawdziwego przekazu ewangelistów należy wziąć pod uwagę cały kontekst kulturowy i historyczny procesu Jezusa z Nazaretu. Chrystus głosił wyzwolenie duchowego, wolność od zła i grzechu w sytuacji, gdy spora część ówczesnego żydowskiego świata oczekiwała mesjasza, który poprowadziłby na barykady a nie umywać innym nogi. Temu właśnie przesłaniu jest podporządkowana cała historia związana z ułaskawieniem Barabasza, która mieści się w kilku wersach w Piśmie Świętym.
Barabasz pozostał jednak postacią w jakiś sposób inspirującą. Nie inspiruje on jednak sam z siebie. Zainteresowanie nim bierze się ze spotkania w być może chłodny wielkopiątkowy poranek, które trwało zaledwie kilka chwil. Także współcześnie można odnaleźć teksty, które świadczą, że są osoby, które poszłyby za Barabaszem zostawiając za plecami Piłata, Jezusa i krzyczący tłum. Poszliby nie z braku szacunku dla Jezusa, ale właśnie dlatego, że Barabasz dostał wielką szansę zmiany życia po spotkaniu z Jezusem.
Zainteresował się dalszymi losami Barabasza polski poeta Zbigniew Herbert w wierszu „Domysły na temat Barabasza”. Pisał Herbert:
„A Barabasz być może wrócił do swej bandy
W górach zabija szybko rabuje rzetelnie
Albo założył warsztat garncarski
I ręce skalane zbrodnią
czyści w glinie stworzenia
Jest nosiwodą poganiaczem mułów lichwiarzem
właścicielem statków – na jednym z nich żeglował Paweł do
Koryntian
lub – czego nie można wykluczyć –
stał się cenionym szpiclem na żołdzie Rzymian
Patrzcie i podziwiajcie zawrotną grę losu
o możliwości potencje o uśmiechy fortuny”6
Twórca Pana Cogito nie rozstrzygnął co stało się z drugim podsądnym Piłata. Herbert nakreślił różne alternatywne losy Barabasza po uwolnieniu przez tłum. W tym wierszu podmiot liryczny – osoba będąca świadkiem uwolnienia Barabasza i skazania Jezusa z Nazaretu – odwołuje się do głębokiego obrazu biblijnego. Barabasz miał ręce skalane zbrodnią czyścić w glinie stworzenia. Wprawiony czytelnik szybko odczyta aluzję Herberta, który przenosi czytelnika do Księgi Rodzaju. Bóg stworzył, ulepił człowieka z prochu ziemi (Rdz 2,7) i w tym obrazie Bóg podobny jest do garncarza lepiącego z gliny. Barabasz pracując z gliną przypomina sobie, że musi oczyścić w sobie obraz Boga, który został zamazany przez grzech. Na zauważenie zasługuje fakt, że Jezus w przywołanym wierszu Zbigniewa Herberta nie jest wymieniony nawet z imienia. Osoba mówiąca w wierszu nazywa Go Nazareńczykiem. Jezus stał się jakby tłem dla historii Barabasza.
Teologia Barabasza
Barabasz jest postacią z punktu widzenia teologii bardzo interesującą. Wielkopiątkowa scena nie jest jedynie wyborem między Dobrem a złem, Niewinnym a winnym. Przede wszystkim Barabasz to polityczny, horyzontalnie ujmowany mesjasz. Innymi słowy, mesjasz po obniżonej cenie. Barabasz to w pewien sposób obraz teologa, który do swoich rozważań nie potrzebuje Boga, ponieważ nie interesuje go wyzwolenie duchowe, zainteresowany jest wąsko i politycznie rozumianą wolnością. Chrystus natomiast powiada, że można być wolnym, chociaż zewnętrznie będzie się zniewolonym np. politycznie lub przebywać pod butem różnego rodzaju ideologii. Barabasz był tym rodzajem teologa, o którym pisał Herbert w wierszu „Co myśli Pan Cogito o piekle:
„Najniższy krąg piekła. Wbrew powszechnej opinii nie zamieszkują go ani
despoci, ani matkobójcy, ani także ci, którzy chodzą za ciałem innych.
Jest to azyl artystów pełen luster, instrumentów i obrazów. Na pierwszy rzut
oka najbardziej komfortowy dział infernalny, bez smoły, ognia i tortur
fizycznych”7.
Tak jak Belzebub kocha sztukę, tak Barabasz – Syn ojca przekonywał do – być może na pierwszy rzut oka – piękniejszej, atrakcyjniejszej misji Mesjasza. Miał być on tym, który przyniesie szybkie, natychmiastowe i widoczne gołym okiem wyzwolenie. Ewangeliczna opowieść o uwolnionym skazańcu i ukrzyżowanym Nazareńczyku jest o wyborze Mesjasza, który dokonuje się od wieków każdego dnia w sercach, które stają się dziedzińcem w domu namiestnika Poncjusza Piłata.
Paweł Beyga
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
1 Zob. J. Ratzinger, Opera omnia, t. VI/1: Jezus z Nazaretu, tłum. M. Górecka, W. Szymona, Lublin 2015, s. 155.
2 Tamże,. s. 156.
3 Z. Herbert, Wiersze wybrane, Kraków 2005, s. 220.
4 M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, tłum. A. Drawicz, Wrocław 1999, s. 50.
5 A. Morawska, Chrześcijanin w Trzeciej Rzeszy,Warszawa 1970, s. 19-20.
6 Zbigniew Herbert, 89 wierszy. Wybór i układ Autora, Kraków 2008, s. 81.
7 Z. Herbert, Wiersze wybrane, Warszawa 1982, s. 252.
(1990), doktor nauk teologicznych (teologia dogmatyczna). W 2018 roku obronił pracę doktorską na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu na temat tradycji anglikańskiej w Mszale dla ordynariatów personalnych byłych anglikanów. Interesuje się związkiem liturgii z treścią wiary. Publikował m.in. w „Teologii w Polsce”, „Wrocławskim Przeglądzie Teologicznym” oraz „Studia Europaea Gnesnensia”.