W doniesieniach o wydanej parę dni temu autobiografii papieża Franciszka moją uwagę zwróciły dwie rzeczy. Książka opisuje epizody w życiu o. Jorge Bergoglio SJ, kiedy korzystał z usług psychiatry. To pierwsza rzecz. Druga, to tradycyjna już, nomen omen, u Ojca Świętego krytyka – jak ujął to portal english.katholisch.de – „ultrakonserwatywnych przedstawicieli Kościoła, którzy nadal trzymają się tak zwanej mszy trydenckiej”.
W sensie ścisłym tajemnica Niepokalanego Poczęcia dotyczy konkretnej istoty ludzkiej poczętej w łonie Anny. Jednak łaski wypływające z tej tajemnicy obejmują ludzi wszystkich wieków.
Powieść zmusza czytelnika do stanięcia wobec najważniejszych pytań ludzkiej egzystencji. To mnie w niej zachwyciło najbardziej.
W literaturze przedmiotu – ale także we wpływowej "wieści i powieści" – istnieje utrwalony pogląd, że Prymas Wyszyński co prawda nie był może entuzjastą posoborowej reformy liturgicznej, ale nigdy nie zająknął się co do niej jakimś sprzeciwem.
Czy Huculszczyzna miała szansę, żeby z czasem zająć w polskiej wyobraźni zbiorowej samodzielne miejsce na równi z Podhalem?
Trzeba przyznać, że Autor potrafi swoim pisarstwem osiągnąć dwa zupełnie różne, równoległe efekty.
Bywa, że o naszej cywilizacji zachodniej mówimy, iż powstała wskutek połączenia trzech składników: filozofii greckiej, prawa rzymskiego i wiary-religii chrześcijańskiej. Jest to dość dobre streszczenie podstaw naszej cywilizacji, lecz brak w nim porządkującej hierarchii. Wspomniane trzy elementy nie połączyły się samorzutnie, na zasadzie przypadkowego sklejenia czy magnetycznego przyciągania.
Mszał używany do celebracji według daniejszego zwyczaju rzymskiego to tzw. missale plenarium.
Powiązanie liturgii z dogmatem w teologii Wacława Schenka posiadało przełożenie na prowadzone przez niego duszpasterstwo.
Zaproponowana przez o. Wojciecha Surówkę i Karolinę Staszak propozycja Nowenny o czystość kapłanów spotkała się z bardzo burzliwymi i krytycznymi reakcjami. Trudno nie odnieść wrażenia, że w wielu z nich celowo Nowenna celowo przedstawiona została, jako manifest radykalnego rygoryzmu moralnego lub przejaw przesadnej koncentracji na jednej sferze życia. Ten zabieg niewątpliwie ułatwił krytykom polemikę z jej przesłaniem, tłumacząc tekst proponowanej modlitwy w kluczu wyłącznie "antycielesności", manicheizmu, sekciarstwa, obsesji seksualnych, etc. Tymczasem, w zdecydowanej kontrze do takiego spojrzenia zauważyłbym pokrótce kilka spraw.
Zagadnienie „ludzi nowoczesnych” czy też może bardziej „człowieka współczesnego”, jego szczególnej kondycji, a także chęć zaradzenia warunkującym go potrzebom była, podobnie jak rozmaite wyzwania nowych czasów, jednym z kluczowych punktów odniesienia dla prac toczących się przez kilka lat w czasie kolejnych sesji Soboru Watykańskiego II.
Dla Czytelnika zainteresowanego spojrzeniem na Kościół z perspektywy teologii spekulatywnej, pragnącego – zgodnie z poleceniem Pana Jezusa – wypłynąć na głębię (por. Łk 5, 4), książka o. Humberta Clérissaca będzie doskonałym przewodnikiem i wiernym towarzyszem.
W uproszczeniu można by rzec, że Katharsis to festiwal muzyki dawnej, ale to określenie nie oddaje w pełni jego charakteru.
Tym bardziej dorobek heroldów defetyzmu potrzebuje opisu, jest on nam potrzebny właśnie po to, byśmy sami mogli się oprzeć głoszonej przez nich rezygnacji.
Przy spotkaniu z o. Clérissakiem od razu rzucały się w oczy szlachetność jego fizjonomii i głęboka, przenikliwa inteligencja, która błyszczała w jego oczach. Dlatego też przy pierwszych kontaktach z nim człowiek odczuwał jakiś rodzaj lęku, miał przeświadczenie (które on sam też bardzo dobrze znał), że coś kryje się w tym człowieku (por. J 2, 25). Ten lęk jednak znikał, gdy poznało się go bliżej, gdy miało się możliwość doświadczenia jego miłości do dusz i wielkiej słodyczy jego dobroci.
Życie duchowe w specjalnych dla Kościoła okresach Adwentu i Wielkiego Postu wyznacza w istocie liturgia – zarówno eucharystyczna, jak i cyklu dobowego, zawarta w brewiarzu i Liturgii Godzin. To ona w istocie tworzy naszą codzienną pobożność, pozwalając spotkać Boga realnie obecnego w świętych misteriach.
Recenzuję książkę nietypową, zdecydowanie odmienną od tych, które zazwyczaj omawiane są na łamach Christianitas. Nie tylko jednak książki mają swoje losy. Mają je również redaktorzy. Tak się składa, że na miejscu katastrofy promu “Heweliusz” znalazłem się około 4 godzin potem jak przewrócił się do góry dnem. Własnymi oczami widziałem pokazujące się jeszcze między falami dno w dziobowej części kadłuba.
Wszyscy pamiętamy zapewne pierwszy covidowy październik i telewizyjne relacje z ulic Warszawy wypełnionych transparentami ze znakiem czerwonego pioruna.
Chyba dość rzadko się zdarza, żeby ktoś, kto odniósł sukces w jednej dziedzinie sztuki, wspiął się na podobne wyżyny w innej, choćby i pokrewnej kategorii twórczości.
Trudno zatem sobie wyobrazić zadanie bardziej ambitne i zajęcie bardziej wymagające niż wydanie na świat potomstwa i jego odpowiedzialne wychowanie.
Parę dni temu wybrałem się na wystawę prezentującą wyniki trzeciego już etapu realizowanego pod egidą Teologii Politycznej projektu Namalować katolicyzm od nowa.