Collegium Columbium, Kraków 2015
Książka do pobrania z naszej strony.
Tradycja chrześcijańska od zawsze przedstawiała świętą miłość – amor sacer – jako ogień zstępujący z nieba. „Bóg jest miłość” (1 J 4,8), pisał Jan Apostoł, ale jednocześnie „Bóg nasz jest ogniem trawiącym” (Hbr 12,29); podobnie oblubienica z Pieśni nad pieśniami mówi: „mocna jako śmierć jest miłość (…), pochodnie jej pochodnie ognia i płomieniów” (Pnp 8,6), ale i uczniowie wspominają zmartwychwstałego Chrystusa słowami: „Izali serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił w drodze” (Łk 24,32). Nieco wcześniej sam Chrystus, jako „wcielona Miłość”, ogłosił: „Przyszedłem puścić ogień na ziemię: a czegoż chcę jedno aby był zapalon” (Łk 12,49). Czy to dlatego na obrazie Świętej Rodziny namalowanym przez Bartolomé Estebana Murilla, na którym ponad głowami Józefa, Maryi i Jezusa otwierają się niebiosa, ukazuje się Bóg Ojciec w asyście aniołów i zstępuje Duch Święty, dominują czerwone, pomarańczowe i żółte barwy, z daleka przypominające ognistą smugę? Dzieło to jest jednak przede wszystkim wyobrażeniem Trójcy Świętej (trinitas veneranda), która w osobie Chrystusa – Boga i człowieka, zarazem drugiej Osoby triady Bożej, jak i drugiej osoby triady ludzkiej – łączy się z trójcą ziemską (trinitas terrestris). Można powiedzieć: „jako w niebie, tak i na ziemi” (Mt 6,10).
(Z zakończenia książki)