Trudno określić jednoznacznie czym jest „kamień milowy”, gdy to określenie próbujemy przenieść z dróg naziemnych na dziejowe szlaki wspólnoty. Przede wszystkim: te dziejowe „kamienie milowe” nie są rozstawione z taką samą częstotliwością; pojawiają się raz na jakiś czas, zamiast leżeć w określonej odległości. Powiemy, że „kamieniem milowym” jest tutaj coś szczególnie znacznego – wydarzenie historyczne – bez czego dalszy bieg drogi nie jest zrozumiały. Znaczy to, że dziejowe „kamienie milowe” nie tyle mierzą odległości wieków, ile są jak miejsca, po których droga była już, musiała być inna niż poprzednio. Czasami więc nasz „kamień milowy” to jakby głaz, na którym idący przysiadł, aby odpocząć i podjąć decyzję co do dalszego kierunku; a czasami jest to jakby drogowskaz na rozstajnych drogach – widzimy go i wiemy, że z jego powodu nasza wspólnota poszła w tę, a nie inną stronę. I bywa także – to przypadek szczególny – że „kamień milowy” oznacza miejsce, w którym wewnątrz dziejów, choć może czasami na marginesie uczęszczanego duktu, wybiło źródło, najpierw niezauważone, a potem, niekiedy po długim czasie dostarczające orzeźwienia wielu czy wszystkim.
O takich „kamieniach milowych” jest mowa w niniejszym tekście, pisanym dla uczczenia jubileuszu 1050-lecia chrześcijaństwa w Polsce. Wybór tego, co jest „kamieniem milowym” wymagającym wspomnienia w opracowaniu z zasady treściwym, będzie zawsze dotknięty subiektywnością autora. O ile obecność pewnych wydarzeń będzie oczywista dla każdego, o tyle inne pojawią się już tylko przy określonej wrażliwości na to, co ważne dla chrześcijaństwa, rozstrzygające dla chrześcijańskiej Polski oraz trwałe w jej aktualnie przeżywanym dziedzictwie. Autor musi prosić Czytelników o uznanie jego uprawnienia do zaproponowania swojego wyboru - równocześnie zaznaczając, że w każdym razie chodziło mu nie o zaznaczanie kolejnych epok jakąś ich smakowitą ilustracją, lecz o oznaczenie historycznych źródeł naszej obecnej tożsamości chrześcijańskiej.
Autor kocha Polskę i nie ukrywa miłości do Kościoła, a wydobywa na światło dzienne to, co piękne i szlachetne w poszczególnych wydarzeniach historycznych, bo dobro i piękno pociąga, staje się wzorcem działań twórczych i trwałych.
arcybiskup Józef Michalik
metropolita przemyski