Z kapitularza
2020.02.29 17:16

Rodzaj ekskomuniki. Czytanie Reguły (dzień sześćdziesiąty pierwszy)

1. marca 1. lipca 31. października

Rozdział 24. W jaki sposób należy ekskomunikować winnych

Rodzaj ekskomuniki i kary w ogóle powinien zależeć od ciężaru winy; ciężar ten zaś ocenić może tylko opat. Jeśliby jakiś brat popełnił błąd niezbyt wielki, wystarczy go wyłączyć ze wspólnego posiłku. Pozbawienie zaś wspólnego posiłku pociąga za sobą dalsze skutki: taki brat nie może zaczynać psalmu ani antyfony w chórze, ani czytać lekcji, dopóki nie dopełni zadośćuczynienia. A jedzenie niech otrzymuje samotnie, gdy już wszyscy bracia się posilą, na przykład, gdy wszyscy jedzą w porze Seksty, on niech je w porze Nony; jeżeli bracia jedzą w porze Nony, on wieczorem; aż po stosownym zadośćuczynieniu uzyska wreszcie przebaczenie.

Dla świętego Benedykta odsunięcie brata od wspólnych posiłków i uciszenie jego głosu w chórze oznacza wykluczenie z codziennego rytmu klasztornego życia. W kulturze śródziemnomorskiej była to dotkliwa kara. Ludzie współcześni cierpią z powodu wyizolowania, a jednocześnie coraz częściej wybierają izolację, a nawet rozwijają technologie, które umożliwiają im jeszcze wyraźniejsze odcięcie się od innych. Człowiek ponowoczesny, żywiąc obawę przed zobowiązaniami na całe życie, wpędza się w stan społecznej izolacji, po czym ucieka się do mediów społecznościowych, rozpaczliwie szukając potwierdzenia, że z kimś gdzieś coś go łączy, mimo braku rzeczywistych relacji.

Jedna z najtrudniejszych antyfon, których mnich musi się nauczyć, to Ecce quam bonum iucundum habitare fratres in unum, „Oto cóż lepszego i przyjemniejszego niż wspólne mieszkanie braci?” (Ps 132(133),1). Śpiewa się ją podczas wtorkowych nieszporów. Antyfona ta nie dlatego jest trudna, że ma skomplikowany tekst czy melodię, ale dlatego, że jeśli mnich ma śpiewać o tym, jak żyje i żyć zgodnie z tym, co śpiewa, musi stale otwierać się na innych. Człowiek, który przychodzi do klasztoru, by żyć na własnych zasadach, nie wytrwa tu długo. Jak każdy inny chrześcijanin, mnich bowiem rozwija się tylko w kontekście ofiarnej miłości. Wymogu oddania życia za drugiego nie da się w żaden sposób obejść. Niektórzy czynią to poprzez męczeństwo, inni poprzez małżeństwo i założenie rodziny, inni poprzez życie we wspólnocie monastycznej, jednak nikt nie może od tego uciec, jeśli chce podążać za Chrystusem.

Chciałbym jeszcze dodać coś na temat braci, którzy z powodów zdrowotnych muszą pozostawać na obrzeżu wspólnoty. Tacy mnisi nie wybierają izolacji, ale cierpią z jej powodu. Samotność wywołana chorobą może nawet spowolnić ich powrót do zdrowia. Dlatego każdy w klasztorze ma obowiązek wyciągnąć rękę do brata, którego choroba oddzieliła od innych. Brat chory czy odzyskujący siły po chorobie nigdy nie powinien się czuć tak, jakby był ekskomunikowany. Wręcz przeciwnie, musi być otoczony uwagą i czułą troską i często w ciągu dnia odwiedzany. Przychodzić do takiego brata to przychodzić do samego Chrystusa.

W dzisiejszych czasach opat musi z dużą czujnością zwalczać skłonność do izolowania się, która coraz częściej charakteryzuje ludzi wstępujących do klasztoru. Tendencja ta jednak narodziła się już wcześniej. „Buntownik bez powodu” z lat 50-ych i hipis z lat 60-ych to uosobienia nowego zjawiska, które wraz z rozwojem techniki przybierało i przybiera coraz to inne formy. Paradoks polega na tym, że technologia żywi się egzystencjalną samotnością człowieka, a z drugiej strony ją podsyca.

Trzeba zejść do Piekła Dantego, by zobaczyć, do czego zmierza społeczeństwo skupione na tym, by unikać niezmiennych zobowiązań na całe życie. Dante ukazuje środek piekła nie jako miejsce ognistych mąk, ale jako zamarznięte jezioro, miejsce lodowatego zimna. Jezioro lodu jest podzielone na cztery strefy, z których każda odpowiada rodzajowi wybranej przez człowieka izolacji czy zdrady: zdrady rodziny, wspólnoty, gości i dobroczyńcy. Dusze uwięzione w lodzie to te, które oddzieliły się od ciepła ludzkiej miłości, a przez to od miłości Boga, źródła wszelkiej miłości – fornax ardens caritatis, (gorejące ognisko miłości), i dlatego zamarzły w straszliwej samotności.

Dante pomaga nam zrozumieć, że dla świętego Benedykta i mnichów życie wspólnotowe oznacza zbawienie. Być oddzielonym od wspólnoty, nawet na pewien czas, to lekarstwo bardzo silne. W zbyt dużej dawce może spowodować śmierć. Mnich, który nawet w ograniczonym zakresie i przez ograniczony czas jest odcięty od braci, zaczyna rozumieć, że jeśli nadal będzie trwał w oporze, pysze czy nieposłuszeństwie, zmrozi go samotność. Gdy małe dziecko w ramach kary musi wyjść do innego pokoju, już po chwili zaczyna prosić, by pozwolono mu wrócić tam, gdzie znajduje się jego rodzina. „Ekskomunikowanie” dziecka z kręgu rodzinnego na krótką chwilę może być zbawienne, ale wyłączenie na stałe zrani je nieodwracalnie. Dlatego decyzję o długości ekskomuniki święty Benedykt pozostawia opatowi.

Biorąc pod uwagę skłonność ponowoczesnego człowieka do izolowania się od innych, kara ekskomuniki może nie zawsze być właściwa. Nasze życie ma być kształtowane na wzór κοινωνία Trójcy Świętej przedstawionej na ikonie Rublowa: widzimy tam jedność miłości wyrażoną przez wspólnotę życia, pokorę, posłuszeństwo i wzajemny szacunek. Ubi caritas et amor, Deus ibi est. Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego.

Mark Kirby OSB

tłum. Natalia Łajszczak

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

 

 


Dom Mark Daniel Kirby OSB

(1952), przeor klasztoru Silverstream w hrabstwie Meath w Irlandii.