Komentarze
2014.07.25 10:05

Prawdziwe i fikcyjne granice

nieprawość

Po telewizyjnej debacie, w której spieraliśmy się o zalecenia edukacyjne WHO – minister Kozłowska-Rajewicz powiedziała mi, że tu wcale nie chodzi o zniesienie norm moralnych, ale o wyznaczenie granic; jak rozumiem – nowych granic moralnej odpowiedzialności wspólnoty politycznej. Nowych, bo te granice zawsze istniały: człowiek jest istotą społeczną, więc ponosimy odpowiedzialność za wpływ społeczeństwa na poszczególnych ludzi, ale ma wolną wolę – więc wpływ społeczny nie zastąpi odpowiedzialności osobistej. Życie zawsze tu wyznaczało jakieś granice.

Na czym natomiast polegają „nowe granice” dobrze pokazuje przykład Francji – gdzie centroprawica uznająca już za oczywiste prawo do „homoseksualnych adopcji” oponuje („jednak”) przeciw dopuszczalności „naturalnego” rodzicielstwa homoseksualistów, którym dzieci miałyby donosić surogatki. Nowe granice są wirtualne i płynne. Poprzednio zwolennicy „nowych granic” uważali za nieprzekraczalną granicę „małżeństwa homoseksualne” (które bynajmniej nie miały implikować prawa do „rodzicielstwa”), a wcześniej „partnerstwa” (które przecież są „czymś innym” niż małżeństwa). Nowe granice zaawansowanego liberalizmu nie mają – jak widać – bronić dobra wspólnego, mają raczej zapewniać komfort psychiczny liberalnym politykom (którzy przecież czegoś jednak „bronią”) i przede wszystkim ich „konserwatywnym” wyborcom. Uspokoiłem więc minister Kozłowską-Rajewicz, że nie powinna się martwić o wyznaczanie tych nowych granic – bo zawsze wyznaczy je oportunizm polityków. Politycy zawsze umiejętnie wyważą, czego w danej chwili nie warto JESZCZE popierać i na co JUŻ należy się zgodzić.

Znamieniem współczesnej, XX-wiecznej Christianitas jest obrona prawa naturalnego, natury ludzkiej; tego, co tak świetnie określił św. Pius X jako NATURALNE podstawy cywilizacji chrześcijańskiej. Ta współczesna Christianitas wie, że zepchnięto ją na inne granice niż te, które istniały w świecie przedrewolucyjnym. Niemniej jednak wie, że tych realnie istniejących granic ładu moralnego należy po prostu bronić, a nie dezerterować na rzekomo nowe, po to, by zaraz potem i te porzucić. Granice są dla każdej wspólnoty znakiem i gwarancją jej materialnego istnienia, jej suwerenności i podmiotowości. Gdy mówimy NIE każdym kolejnym (otwartym czy pośrednim) roszczeniom aborcjonistów, profanatorów czy politycznego ruchu homoseksualnego – nie robimy tego przez ślepy upór. Po prostu chcemy dla dobra społeczeństwa oraz poszczególnych rodzin i ludzi zachować przynajmniej tyle instytucji cywilizacji chrześcijańskiej – ile sami odziedziczyliśmy. To po prostu kwestia odpowiedzialności, a także zwykłej uczciwości: bo kto nie chce walczyć, zawsze będzie rozglądał się za „nowymi granicami” i zawsze znajdzie przekonujący – dla naiwnych – powód, by i z nich uciec.

 

Marek Jurek

 

 

 


Marek Jurek

(1960), historyk, współzałożyciel pisma Christianitas, były Marszałek Sejmu. Mieszka w Wólce Kozodawskiej.