szkice
2017.03.02 17:37

Polityka i pantalony. O polityczności ubioru (I): suknia polska

Na początku były rozmowy. Wpierw Paweł Milcarek rozmawiał z uczoną panią kostiumolog o strojach [1] (a jakże), czym sprowokował mnie do naciągnięcia go na rozmowę o nagości [2]. Ale rozmowa w Radio Lublin spowodowała rozmowy facebookowe o rozmowach Pawła Milcarka i tak oto nie bardzo wiem jak i kiedy zadeklarowałem się, że napiszę coś o modzie czasów rewolucji francuskiej. Powód jest arcyciekawy, bowiem koniec XVIII wieku to czas, gdy do mody przedarły się odniesienia do bieżących wydarzeń. Echa wielkich sporów, wojen, a nawet odkryć naukowych, były słyszalne także w nazwach strojów i sukni.

 

Sama identyfikacja innych nacji, grup czy frakcji poprzez stroje jest oczywista i naturalna. Homo sapiens nie ma barwnych piórek czy futra i stroje służą mu nie tylko do ochrony przed zimnem ale także do wyróżniania się.

 

Słynne fakcje zwolenników woźniców w rzymskich cyrkach – noszące nazwy od kolorów poszczególnych stajni: zieloni, czerwoni, niebiescy i biali – odegrały wielokrotnie znacząca rolę w polityce imperium rzymskiego i bizantyjskiego. Powstanie Nika było – jakoby – wywołane zamieszkami pomiędzy stronnictwem zielonych a niebieskimi, którym sprzyjał sam cesarz Justynian Wielki. Podobieństwo fakcjonistów z Konstantynopola do kibiców klubów piłkarskich, zarówno pod względem temperamentu i zachowania, lecz także zamiłowania do wyróżniających ich gadżetów, nie jest ani przypadkowe, ani pozorne.

 

W siedemnastym wieku Anglią targała niszcząca wojna domowa, zwolennikami dworu (nie tylko katolikami, ale także wyznawcami oficjalnego kościoła anglikańskiego) byli tzw. „kawalerowie”, zwani tak od wspaniałych dworskich strojów i bujnych długich włosów. Przeciwstawiającym się nim purytanom nadano przydomek „okrągłogłowych” – ponieważ ścinali swe włosy krótko. Angielscy zwolennicy parlamentu i dyktatora (zwanego dla zmylenia przeciwnika Lordem-Protektorem) odrzucili – zgodnie z wyznawaną wiarą - piękne i barwne stroje, na rzecz stonowanych i jednolitych kolorów. Nie byli świadomi tego, że rozpoczynają wielki marsz szarzyzny w europejskiej modzie męskiej.

 

Także w Polsce słowo „pludrak” oznaczało Niemca lub nawet generalnie cudzoziemca i pochodziło od niemieckiego stroju pluderhose, czyli charakterystycznych spodni – zwanych w naszym kraju pludrami. Warto zapamiętać ten związek, bo będziemy mieli do czynienia z takimi, co noszą specyficzne spodnie i takimi, co określają się poprzez odmowę ich zakładania. Już tylko jako ciekawostkę warto odnotować, że same pluderhose mają genezę nie w Niemczech, ale krajach muzułmańskich.

 

Jednakże druga połowa XVIII wieku jest okresem, gdy Paryż (a przede wszystkim Wersal) staje się najważniejszym miastem Europy, a zatem świata. Nie tylko Polacy polubili to, co wymyślali Francuzi, pojęcie światowej stolicy mody nie stanowiło bynajmniej zwrotu retorycznego.

 

Moda francuska była przyczyną strapienia konserwatystów w osiemnastowiecznej Polsce. Ówczesna krytyka francuszczyzny widoczna jest nie tylko w słynnej mowie Podkomorzego, ale i w licznych dziełach literackich – przede wszystkim satyrycznych. Żona modna, Szarmancki czy wreszcie obrona wąsów miała ogromne znaczenie w tamtych czasach. Należy pamiętać, że w ościennej Rosji w osiemnastym wieku przyjmowanie zachodniej mody było dowodem nie tylko nadążania za nowoczesnością, ale także lojalności wobec tronu. Już na początku stulecia car Piotr zadecydował, że bojarom nie zgadzającym się na obcięcie bród, będą obcinać głowy. W Polsce tak daleko sprawy nie zaszły, jednakże obóz „modernizacyjny” przyjął za swe umundurowanie strój francuski, strój polski pozostawiając konserwatystom. Oczywiście podział był umowny i dosyć sztuczny, ale pozwalał poszczególnym stronom na identyfikację kto swój, a kto cudzy.

 

Jednakże zanim przejdę do omawiania mody francuskiej doby wielkiej rzezi (dla zmylenia zwanej rewolucją) chciałbym – tytułem wprowadzenia – pokazać pewien drobny sukces polskości nad Sekwaną.

 

We wczesnych latach siedemdziesiątych owego – jakże ważnego – stulecia w Paryżu pojawił się nowy krój sukni zwany robe à la polonaise – czyli suknia polska. Ów strój odróżniał się od klasycznej sukni francuskiej (robe à la francaise) trzema podpiętymi do pasa fałdami – dwoma po bokach i jedną – z tyłu upinaną jak tren. Stanik poloneski był dopasowany, a wąskie, sięgające łokci rękawy były zakończone mankietem ze marszczonej gazy lub innego delikatnego materiału. Szczególną cechą poloneski była jej długość – suknia sięgała tylko do kostek, była więc krótsza niż poprzedzające ją ubiory.

 

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że swoją formą owa rzekomo polska suknia nie nawiązywała do klasycznego polskiego stroju w najmniejszym stopniu. Skąd zatem wzięła się ta myląca nazwa? Musiała być to reakcja na pierwszy rozbiór Polski, było to bowiem wydarzenie które naprawdę wstrząsnęło polityką europejską. Szeroko je komentowano na wszystkich dworach i wszystkich krajach. Moda na polskość była zatem reakcją na wydarzenie medialne, a nie wyrazem związków z naszym krajem, a już w najmniejszym stopniu nie była wyrazem jakiejkolwiek solidarności. Dlatego też należy włożyć między bajki informację, że trzy poły miałyby być odniesieniem do trzech obdartych od Polonii części. Można mieć wątpliwości czy twórcy owego kroju mieli jakie takie pojęcie na temat tego co wydarzyło się nad Wisłą w 1772 roku.

 

Już tylko kronikarskiego obowiązku należy odnotować, że moda na „suknię polską” w samej Polsce przetrwała dłużej niż w Paryżu, bowiem trwała jeszcze w latach dziewięćdziesiątych – gdy nad Sekwaną, z przyczyn przede wszystkim politycznych – wiały zupełnie inne wiatry, nie tylko w modzie, ale i w polityce.

 

Juliusz Gałkowski

 

[1] Konwersatorium, Ubranie ludzki sposób bycia, gościem Pawła Milcarka była Anna Nurzyńska-Dziemska, 08.01.2017.

[2] Konwersatorium, O nagości, gościem Pawła Milcarka był Juliusz Gałkowski, 22.01.2017.

 


Juliusz Gałkowski

(1967) historyk sztuki, teolog, filozof, publicysta, bloger. Stały publicysta miesięczników: Egzorcysta i List. Współpracuje z portalami areopag21.pl, rebelya.pl, historykon.pl, teologia polityczna.pl. Ponadto pisuje w wielu innych miejscach. Mieszka w Warszawie.