Duchowość
2017.10.16 09:33

Piękna jak w pełni księżyc świeci człowiekowi

Słońce już zachodzi, czas opuścić duchowy wirydarz. Niebawem nadejdzie wieczór, wokół rozlegnie się cisza, a na niebie zajaśnieje księżyc… „I uczynił Bóg dwa światła wielkie: światło większe, aby rządziło dniem i światło mniejsze, aby rządziło nocą” (Rdz 1, 16). Oba ciała niebieskie regulują rytm życia ludzkiego, również w sensie duchowym. Odczytując sens alegoryczny powyższego wersetu, można powiedzieć, że łaska stale współpracuje z naturą, natura z łaską, a Matka współdziała ze swoim Synem w celu doprowadzenia ludzi do nieba.

 

„Jak nie ma planety bardziej podobnej do słońca, tak nie ma żadnego stworzenia bardziej podobnego do Boga”[1] – pisał o Maryi św. Bernard z Clairvaux. Wspólnota Kościoła rozpoznała w Niej bowiem Mistyczny Księżyc, błyszczący na ciemnym niebie, zdumiewający swoim pięknem i oświetlający drogę nocnym wędrowcom (por. Syr 43, 8). W Jej Niepokalanym Sercu odbijały się promienie świętości Syna, owego „światła większego” (Rdz 1, 16), co czyniło z Niej jakby siostrzane ciało niebieskie. Księżyc nie ma wszakże własnego blasku, ale czerpie je bezpośrednio od słońca. Oznacza to, że Maryja zdolna była kochać miłością samego Ducha Świętego, będąc wypełniona Chrystusem w stopniu wyższym niż którekolwiek ze stworzeń. Pełnia łaski wiązała się również z doskonałą obfitością serca. Dlatego Doctor Illuminatus, bł. Rajmund Lull, wołał do Niej: „oświeć cały świat, ponieważ wszystkiego jesteś światłem, jasnością i świtem”[2], jak gdyby zwracał się nie tyle do człowieka, co do samego Boga. Jego słowa zawierają prawdę: Oblubienica tak mocno wsparła się na Oblubieńcu (por. Pnp 8, 5), że ktokolwiek spoglądał na Nią, odnajdywał Jego. Stąd nie powinno się przeciwstawiać kultu maryjnego kultowi Boga[3], skoro sam Chrystus otaczał Najświętszą Pannę, działał przez Nią, przejawiał się przez Nią, inspirował Ją, mieszkał w Jej łonie, nadto – był z Nią ściśle zjednoczony i udzielał Jej swojej mocy.

Z fragmentów dzieł duchowych, które można nazwać «maryjnymi nokturnami», płynie kilka istotnych wniosków na temat posłannictwa Matki Jezusa. Przede wszystkim srebrzystość czy biel księżyca kojarzy się z czystością[4]. Od wieków był to poniekąd symbol dziewictwa, a co za tym idzie – nieskazitelnej, bezinteresownie udzielającej się miłości. Niepokalana jawiła się jednak jako znacznie piękniejsza od księżyca, ponieważ nie było w Jej sercu żadnej plamy czy wyżłobienia[5], które zauważyć można na księżycu. Dlatego mówi do Niej Oblubieniec: „Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja, i nie ma w tobie skazy” (Pnp 4, 7). Blask Jej cnót, podsycany stale ręką Syna, przewyższał zresztą wszystkie ciała niebieskie. W ten sposób sławili Ją poeci oraz autorzy modlitw. Reszty dopełnili renesansowi i barokowi artyści, kiedy – zgodnie ze skojarzeniem bezgrzeszności z duchowo-cielesną harmonią – nadawali wizerunkom Madonny idealne rysy twarzy oraz delikatny, alabastrowy kolor skóry. Na obrazach Sandro Botticelliego zwraca Ona uwagę falami złotych, falowanych włosów, poniekąd spełniając najwyższe ówczesne kanony kobiecej urody, zaś w duchowym sensie – olśniewając blaskiem świętości. Złoto najbardziej przecież przypomina światło słońca. Jak pisał św. Franciszek Salezy:

 

Wszystkich świętych i wszystkie anioły przyrównuje się do gwiazd, a pierwszego z nich do gwiazdy najpiękniejszej, Ona jednak jest „piękna jak księżyc”, łatwo Ją odróżnić spośród wszystkich świętych, bo jest jak „słońce jaśniejące” pośród gwiazd. Kontynuując to rozważanie, myślę jeszcze, że jak miłość tej Matki Miłości przewyższa doskonałością miłość wszystkich świętych w niebie, to także urzeczywistniała ją Ona w sposób doskonalszy, a rozumiem przez to nawet Jej śmiertelne życie[6].

 

Maryja została jednak nazwana Mistycznym Księżycem nie tylko dlatego, że odbijała promienie swojego Syna, prawdziwego duchowego Słońca (zob. Łk 1, 78), ale również dlatego, że kiedy nastąpił pełen światłości rok łaski, czyli rozpoczęcie Jego publicznej działalności (zob. Łk 4, 17-21), Ona skryła się za Nim. „Maryja była bardzo dyskretna w swoim życiu – pisał św. Ludwik Maria Grignion de Montfort – dlatego nazwana jest przez Ducha Świętego i Kościół: Alma Mater – Matką ukrytą i sekretną”[7]. I dalej: „Jej pokora była tak głęboka, że nie żywiła upodobania w niczym innym na ziemi jak tylko w ustawicznym pozostawaniu nieznaną wobec całego stworzenia, aby być znaną jedynie Bogu”[8]. Podobnie w ciągu dnia księżyc pozostaje skryty za słońcem, aby znowu zajaśnieć na niebie, kiedy nadejdzie noc. W katolickiej tradycji pobożnościowej stosunkowo często można zresztą zetknąć się z uwagą, że Maryja była cichą bohaterką tak publicznej działalności, jak i męki Jezusa Chrystusa: pozornie nieobecna (ewangeliści rzadko o Niej wspominają), w rzeczywistości szła krok w krok za swoim Synem jako najwierniejsza spośród Jego uczniów. Ujawniła się ponownie dopiero pod krzyżem, kiedy „od godziny szóstej ciemność zapanowała nad całą ziemią aż do godziny dziewiątej” (Mt 27, 45), oświetlając to miejsce duchowej nocy blaskiem czystej wiary. Wtedy to Jezus, „zawoławszy donośnym głosem, skonał” (Mk 15, 37): słońce jak gdyby zgasło, cienie zasnuły ziemię, rozległa się cisza. Pod krzyżem zajaśniała jedynie Ona, nazwana Mistycznym Księżycem.

 

Maryja z jednej strony pozostała ukryta i schowana za swoim Synem, z drugiej natomiast – okazała się w sferze duchowej „największą świętą pośród świętych”[9], „wszechpotężną w sprawie zbawienia grzeszników” (co wciąż jeszcze może zdumiewać)[10], „godną wszelkiej pochwały”[11], „najbardziej naglącą, aktywną i żarliwą ze wszystkich”[12]. Jak księżyc góruje nad gwiazdami, tak Ona przewyższyła błogosławieństwem wszelkie stworzenie (por. Ap 12, 1: „na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”). Wedle powiedzenia św. Augustyna, stopnie do chwały wybrukowane są bowiem pokorą[13]. Im głębsza pokora w wymiarze ziemskim, tym wyższa chwała w wymiarze wiecznym i niebiańskim. I dalej: skoro łaska buduje na naturze i udoskonala ją, to również chwała udoskonala łaskę. Tak też pomiędzy Maryją służącą Panu, pokornie przyjmującą wyroki Opatrzności, a Maryją królującą nad niebem i ziemią nie zachodzi sprzeczność. Są to jak gdyby dwa sposoby funkcjonowania księżyca. W ciągu dnia ukrywa się on, ustępując słońcu, aby właśnie dzięki temu wstąpić na nocne niebo i roztoczyć swój blask. Znamienne, że jeden z czołowych poetów polskiego baroku, Józef Bartłomiej Zimorowic, chcąc uczcić Maryję, napisał dla Niej hymn, który jest w rzeczywistością parafrazą utworu Jana Kochanowskiego, Czego chcesz od nas, Panie: „Nieba kołowrotami nie zamkną jej swemu – Pełno twojej zacności w niebie i na ziemi”[14]. Ten poetycki chwyt niesie za sobą ważną intuicję teologiczną. Najświętsza Panna była mianowicie służebnicą najbardziej podobną do swojego Pana; zupełnie tak jak księżyc niemal w każdej cesze przypomina słońce (oczywiście biorąc pod uwagę ówczesne przekonania astronomiczne). On – wszechpotężny z samej natury, Ona – wszechpotężna za sprawą pełni Jego łask. Na gruncie tej właśnie prawdy św. Grignion de Montfort ganił skrupulantów, wzbraniających się przed oddawaniem Matce Najświętszej należnej Jej czci:

 

Obawiają się, że przez wywyższenie Maryi poniżają Jezusa. Nie mogą znieść, gdy ludzie zanoszą do Matki Bożej pochwały ze względu na Nią, wszystkie te, których nie szczędzili Ojcowie Kościoła. Denerwuje ich, kiedy widzą, jak więcej ludzi klęczy przed ołtarzem Matki Boskiej niż przed Najświętszym Sakramentem, jak gdyby czyny te były sprzeczne ze sobą lub jakby w przypadku tych, którzy modlili się do Matki Bożej, nie modlili się oni do Jezusa przez Nią (…). Jest trochę prawdy w tym, co mówią, jednak jest to bardzo podstępna argumentacja, której celem jest zwalczanie nabożeństwa do Matki Bożej. Jest to subtelna pułapka złego pod pretekstem promowania większego dobra. Albowiem nie oddajemy więcej czci Jezusowi, niż wtedy kiedy oddajemy cześć Jego Matce, a przez Nią tylko i wyłącznie mamy zaszczyt oddawać Jemu cześć o wiele doskonalej (…). Nie w takim znaczeniu, że Maryja jest większa niż Jezus lub równa Jemu, co byłoby herezją nie do zniesienia. Lecz aby o wiele doskonalej wychwalać Jezusa, powinniśmy najpierw błogosławić Maryję[15].

 

Maryja była nasycona Chrystusem, podobnie jak księżyc nasycony jest światłem słońca. Można więc powiedzieć, że – w chrześcijańskim, głęboko personalistycznym sensie – żyła już nie Ona, ale żył w Niej Bóg (por. Ga 2, 20). Dlatego też każde słowo tej oddanej służebnicy Pańskiej, najmniejszy Jej gest i uczynek poświęcone zostały nie Jej samej, ale zamieszkującemu w Niej Jezusowi. Zawarta w tym została również głęboka mądrość duchowa, w pewien sposób powiązania z zaleceniem Pawła Apostoła: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1Kor 10, 31). Zdaniem wielu pisarzy ascetycznych wolność ducha rodzi się właśnie tam, gdzie następuje śmierć dla samego siebie; tak, aby Bóg stał się Wszystkim w tym wszystkim, co stanowi element ludzkiej codzienności (por. 1 Kor 15, 28). Jeżeli dusza chce doświadczać wolności, powinna każdą sferę życia poddać nie tyle własnej woli, co raczej uwielbieniu Tego, który jest samym Życiem. A więc spożywać posiłek nie tylko dla samego siebie, ale przede wszystkim dla rozradowania się w Stwórcy, autorze wszystkich smaków i ciała; spać nie dla siebie, lecz dla Boga dającego spoczynek i wzywającego do działania; doświadczać zarówno przykrości, jak i choroby, radości i smutków na cześć Opatrzności, która wszystkim kieruje wedle mądrości przewyższającej ludzkie myśli (por. Iz 55, 6-9); tracić i zyskiwać nie tyle dla samego siebie, ile na większą chwałę Bożą (por. Hi 1, 21) – oto wprowadzanie niebiańskiego porządku rzeczy. „Umrzyjmy dla siebie i myślmy tylko o tym, by podobać się Bogu”[16] – pisał św. Alfons Maria de Liguori. Warunkiem pójścia tą drogą jest oderwanie się od siebie i całkowite zorientowanie na Boga. Pragnienia ludzkiego serca są dobrem, lecz również one mogą krępować i zniewalać duszę. Mistyczny Księżyc świadczy natomiast o tym, że wyjście z zamknięcia w swoim «ja», oderwanie się od siebie, właściwie rozumiane zapomnienie o sobie i zwrócenie się na Jezusa, jest tym stanem, w którym Bóg może skuteczniej obdarować duszę swoim światłem.

 

Maryja poddała Bogu całe swoje ciało i duszę, a On napełnił Ją pełnią darów nieba. Nic więc dziwnego, że duchowość przyrównała Jezusa i Maryję do dwóch ciał niebieskich regulujących rytm życia ludzkiego, z czego jedno jest podległe drugiemu. Pierwsze daje  życie i wzrost, drugie – przekazuje czuwającym po nocach światło słoneczne. Metafora ta obrazuje poniekąd także prawdę o Niepokalanym Poczęciu. Najświętsza Panna wyróżniała się wśród córek i synów Adama bezgrzesznością, dlatego wyrosła niczym lilia pośród cierni (por. Pnp 2, 2). Idąc tym tropem, poeci i mistycy pisali, że zajaśniała również doskonałą czystością i cnotami niczym księżyc pośród nocy upadłego świata. Dzięki temu szczególnemu wybraniu może Ona wskazywać drogę całemu Kościołowi. Stała się też Pośredniczką wszelkich łask: Słońce Chrystusa nasyciło Ją wszakże swoim światłem, aby z kolei Ona otoczyła nim pielgrzymów zabłąkanych w mroku nocy. Liczne teksty średniowieczne i nowożytne bezpośrednio nawiązują do tej intuicji. Wszystkie one podkreślają zarazem ogrom duchowego powabu, jakim cechuje się Oblubienica Słońca sprawiedliwości (por. Ml 3, 20; Ps 84, 12). Godzinki o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny mówią na przykład, że Najświętsza Panna „piękna jak w pełni księżyc, świeci człowiekowi”[17]. Choć ukryta przed światem, jaśnieje „słońca tego promieńmi”, a „w poczęciu swym jak złota zorza światłem sieje”[18]. Również siedemnastowieczna mistyczka, María z Ágredy, pisała:

 

Tak więc ten najpiękniejszy Księżyc osiągnął swą pełnię, będąc przez blisko trzydzieści lat zwrócony twarzą w twarz ku Słońcu sprawiedliwości. Ta niebiańska Jutrzenka osiągnęła swój najwyższy blask i dojrzała do pełni żaru miłości najjaśniejszego dnia łaski. Maryja poprzez swą miłość zamieniła się całkiem w swego ukochanego Syna, a On odwzajemniał Jej tę miłość, obdarzał łaskami i dobrodziejstwami[19].

 

Dla św. Tarazjusza z Konstantynopola Maryja była kandelabrem, który rozbłyska światłem przed ludźmi pozostającymi w cieniu śmierci[20]; tym samym wskazuje im bezpieczną i niezawodną drogę do nieba (podobnie słup ognisty prowadził Izraelitów wychodzących z niewoli egipskiej; zob. Wj 13, 21-22). Z kolei św. German z Konstantynopola wołał do swej duchowej Matki jako do lampy płonącej w mrokach jego duszy[21]. Ona wydobywa z grzechu w życiu doczesnym, a w przyszłym – wyrywa z ognia czyśćcowego. Nieco później, bo w XIV wieku, Francesco Petrarka pisał w jednym ze swoich poematów na cześć Niepokalanej Dziewicy: „ziemię ozdabiasz i jaśniejesz w niebie”, a dalej: „Tyś oknem Jego światłości się stała”[22]. Żyjący w tym samym czasie anonimowy autor Pieśni o Dziewicy zapisał pochwałę Niepokalanej jako Jutrzenki, która zapowiada dzień zbawienia oraz prowadzi wiernych przez mroki świata. W utworze tym jest Ona również Księżycem nasyconym światłem Bożego Macierzyństwa; jaśniejąc na niebie pełnią łask i dziewiczą czystością, cieszy się towarzystwem gwiazd symbolizujących zastęp świętych Pańskich:

 

Łaski

Pełną

Czystą

Chwali Cię stworzenie wszelkie,

Króla Królów Rodzicielkę,

Panienkę Świetlistą.

 

Wszystkich

Świętych

Zastępy

Nieustannie chwalą Ciebie,

Boś Królową jest na niebie

Słodko panującą.

 

Tyś jest jasna jak jutrzenka,

Twoja nas prowadzi ręka

Na drodze zbawienia,

Panno, niechże złe ciemności

Nie przyćmią Twojej światłości,

Co Twe sługi wiedzie[23].

 

W ostatniej księdze Boskiej komedii Dantego Alighieri poeta spotyka Maryję otoczoną niezliczonym gronem zbawionych. „W najwyższym rzędzie obaczysz Panią, którą za królowę uznają święci po niebios krawędzie”[24]. Cały fragment przepełniony jest jasnością. Pojawia się blask świtu, biel, złoto promieni słonecznych… Piękno obleczonej w błękit Niewiasty zdaje się rozweselać mieszkańców nieba. Wszystkie błogosławione duchy adorują Ją i rozkoszują się duchową słodyczą, jaka z Niej emanuje. Wkrótce poeta dochodzi do zrozumienia, że jasność twarzy Maryi jest spośród całej stworzonej rzeczywistości najbardziej podobna do oblicza Chrystusowego. „Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja – można w tym miejscu powtórzyć wołanie Oblubieńca z Pieśni nad pieśniami – i nie ma w tobie skazy” (Pnp 4, 7). Tota pulchra es, amica mea, et macula non est in te… Inny poeta, tym razem przedstawiciel późnorenesansowej liryki medytacyjnej, Mikołaj Sęp Szarzyński, zwracał się do Najświętszej Panny słowami: „Tyś jest dusz naszych jak Księżyc prawdziwy”. W dalszej części sonetu wyznawał, że w Niej „wiecznego baczymy promienie Miłosierdzia”, kiedy grzech snuje w duszy „smutnej nocy ciężkie cienie”. Utwór kończy się wezwaniem: „Ale Ty zarzą już nam nastań raną, pokaż twego Słońca światłość żądaną”[25]. Na podstawie tych literackich świadectw można by sądzić, że skoro Lucyfer, anioł niosący światłość, został zepchnięty do otchłani, to rolę, jaką pełnił on w niebie przejęła Oblubienica Ducha Świętego. Wreszcie papież Pius XII, jeden z najwybitniejszych teologów maryjnych w dziejach Kościoła, modlił się do Najświętszej Panny:

 

Dziewico piękna jak księżyc, niebiańska rozkoszy, Ciebie błogosławieni oglądają twarzą w twarz, a aniołowie przeglądają się w Twoim obliczu; spraw, byśmy my, jako Twe dzieci, byli do Ciebie podobni i by nasze dusze otrzymały choć promyk Twego piękna, co nie przemija z biegiem lat, lecz olśniewa na wieczność[26].

 

W modlitwie tej zawiera się pochwała wspaniałości Panny nad pannami, Jej zdumiewającej nieskazitelności serca oraz blasku cnót, zwłaszcza zaś takich jak czysta wiara, wytrwałość, pełnia radości w Panu czy dziewiczość serca. Wszystkie one budują Jej wdzięk, stanowiący prawdziwą epifanię doskonałości stworzenia, jak również jego eschatologicznej chwały. Symbolem tych budzących podziw cech był oczywiście księżyc,  czyli – jak już zostało powiedziane – ciało niebieskie najbardziej podobne do słońca, rozsiewające po osnutej cieniem ziemi czyste, srebrzyste światło. W podobnym tonie opiewali Maryję średniowieczni pieśniarze i trubadurzy, a w raz z nimi cały zastęp wiernych, o których mówią Godzinki: „Słudzy Twoi zakochali się bardzo w Tobie”[27]. Co więcej, trzynastowieczni teologowie na sposób alegoryczny i maryjny interpretowali również prowansalskie świeckie pieśni miłosne, jak chociażby serenadę autorstwa Bernarda de Ventadour: „Cóż, Pani ze mną będzie, gdy kocham prawdziwie, a tak źle mi się wiedzie, że już ledwo żywię. Łaskawa, Miłościwa, jedno twe spojrzenie, a łaską twą ożywam, tknięty jej promieniem”[28]. Maryja stała się zatem wybraną panią serca. Potwierdza to piśmiennictwo dewocyjne z epoki. Litania Dominikańska zawiera na przykład wezwania: „Najpiękniejsza Pani” (pulcherrima Domina), blisko sąsiadujące z obrazami: „nad księżyc światlejsza, blaskiem słońce przyćmiewająca” (praeclarior luna, solem lumine vincens)[29], zaś wspomniana już czternastowieczna Pieśń o Dziewicy określa Maryję mianem „wszelkiej Śliczności”[30]. Dość wspomnieć, że sam Duch Święty – zdaniem dawnych teologów – poddał natchnionemu autorowi wyznanie miłości, jaką rozpaliła w Nim bezgrzeszność Maryi: „Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico, oczarowałaś me serce jednym spojrzeniem twych oczu, jednym paciorkiem twych naszyjników” (Pnp 4, 9). Czy nie przypomina to wielu wyrażeń spośród zacytowanych już dzieł duchowych? Papież Pius XII zauważa konsekwentnie, że aniołowie i święci podczas Liturgii niebiańskiej przez całą wieczność zachwycają się cudowną postacią Maryi. Jej oblicze jest jakby zwierciadłem, w którym odbija się wszelkie piękno. Przywodzi to na myśl teksty Mszy świętej na dzień wspomnienia objawień maryjnych w Lourdes, wzywające Kościół pielgrzymujący do radosnego śpiewu: „Ukaż mi oblicze twoje, niechaj głos twój zabrzmi w uszach moich: albowiem głos twój jest wdzięczny, a oblicze twoje piękne” (Ostende mihi faciem tuam, sonet vox tua in auribus meis: vox enim tua dulcis, et facies tua decora)[31]. Dalej papież zwraca się do Najświętszej Panny jako Tej, która wedle widzenia z dwunastego rozdziału Apokalipsy św. Jana (zob. Ap 12, 1) obleczona została światłem Chrystusa:

 

O Maryjo, słońce niebios, wzbudź życie tam, gdzie panuje śmierć, rozjaśnij umysłu, gdzie panują ciemności. Przejrzyj się w duszach swych dzieci niczym w zwierciadle i pozostaw w nich odbicie swego blasku i żaru[32].

 

W zakończeniu modlitwy Pius XII odwołuje się do wersetu Pieśni nad pieśniami: „Kimże jest ta, która świeci z wysoka jak zorza, piękna jak księżyc, jaśniejąca jak słońce, groźna jak zbrojne zastępy?” (Pnp 6, 10). Użycie tego rodzaju metaforyki pokazuje, że Maryja została z jednej strony całkowicie uwielbiona i szczególnie umiłowana przez Oblubieńca[33], a z drugiej – że przed Jej czystością oraz pięknem, tak porażającym dla wszystkiego, co brudne, pierzcha wszelkie zło, grzech, brzydota (doskonale uwydatnia to zestawienie na jakim oparty został werset Pnp 6, 10 w przekładzie Wulgaty: pulchraterribilis):

 

O Maryjo, potężna jak zbrojne zastępy, prowadź nas do zwycięstwa. Jesteśmy słabi, a nieprzyjaciel naciera z impetem. Lecz mamy pewność, że pod Twoim sztandarem pokonamy go i zwyciężymy. On wie, jaką moc ma Twoja stopa, lęka się władczego spojrzenia Twych oczu. Ratuj nas, Maryjo, piękna jak księżyc, wyniosła jak słońce, potężna jak armia w szyku, nie nienawiścią silna, lecz żarem miłości. Niech się tak stanie. Amen[34].

 

Michał Gołębiowski 

 

[1] A.M. de Liguori, Nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, Kraków 2012, s. 35 [modlitwa św. Bernarda z Clairvaux].

[2] Rajmund Lull, Z „Księgi o Matce Bożej”, tłum. I. Laskowska [w:] Teksty o Matce Bożej. Franciszkanie średniowieczni, oprac. M.S. Wszołek OFMConv, Niepokalanów 1992, s. 103.

[3] Zob. L.M. Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, tłum. M. Czekański, Kraków 2014, s. 78-79.

[4] Bernardyn ze Sieny, Z Kazania 52 o Pozdrowieniu Anielskim, tłum. M.S. Wszołek OFMConv [w:] Teksty o Matce Bożej. Franciszkanie średniowieczni, jw., s. 141.

[5] A.M. de Liguori, Nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, jw., s. 35

[6] Franciszek Salezy, Traktat o Miłości Bożej. Wybór, tłum. P. Napiwodzki, Kraków 2016, s. 131-132.

[7] L.M. Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, tłum. M. Czekański, Kraków 2014, s. 9.

[8] L.M. Grignion de Montfort, Traktat, jw., s. 9.

[9] Zob. Roman Melodos, Witaj, przybytku Boga [w:] Te Deum Laudamus. Modlitewnik katolicki, Warszawa 2001, s. 181.

[10] A.M. de Liguori, Nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, jw., 33.

[11] Roman Melodos, Witaj, przybytku Boga, jw., s. 181.

[12] Franciszek Salezy, Traktat, jw., s. 133.

[13] Augustyn z Hippony, Kazanie 96.

[14] J.B. Zimorowic, Hymny na uroczyste święta Bogarodzice Maryjej, oprac. R. Grześkowiak, Warszawa 2017, s. 56.

[15] L.M. Grignion de Montfort, Traktat, jw., s. 78-79.

[16] A.M. de Liguori, Duchowe drogowskazy, za którymi powinna postępować dusza pragnąca świętości [w:] tegoż, Droga do świętości. W stronę doskonałości, Kraków 2016, s. 317.

[17] Godzinki do Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny [w:] Te Deum laudamus. Modlitewnik katolicki, Warszawa 2001, s. 115.

[18] Godzinki do Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny [w:] Te Deum laudamus, jw., s. 115.

[19] María z Ágredy, Mistyczne Miasto Boże, czyli żywot Matki Boskiej, oprac. E. Odachowska-Zielińska i A.R. Zieliński, Warszawa 2013, s. 189-190.

[20] Zob. Tarazjusz, A więc jakim imieniem nazwiemy Maryję [w:] Modlitewnik zawierzenia Maryi, oprac. E. Myrcha-Jachimczuk, Kraków 2017, s. 104.

[21] Zob. German z Konstantynopola, Boska roso [w:] Sto modlitw do Maryi, Warszawa 2012, s. 30.

[22] F. Petrarka, Dziewico piękna [w:] tegoż, Wybór sonetów, tłum. A. Lewandowski, Toruń 2004, s. 93.

[23] Anonim, Pieśń o Dziewicy, tłum. Z. Romanowiczowa [w:] Muza łacińska. Antologia poezji wczesnochrześcijańskiej i średniowiecznej, oprac. M. Starowieyski, Wrocław 2007, s. 563.

[24] Dante Alighieri, Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Kraków 2009, s. 362.

[25] M. Sęp Szarzyński, Poezje, oprac. J.S. Gruchała, Kraków 2003, s. 11.

[26] Sto modlitw do Maryi, jw., s. 147-148.

[27] Godzinki do Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny [w:] Te Deum laudamus, jw., s. 115.

[28] Bernard de Ventadour, Quan La Douss Aura Venta, tłum. Z. Romanowiczowa [w:] Brewiarz Miłości. Antologia liryki staroprowansalskiej, oprac. Z. Romanowiczowa, Wrocław 1963, s. 40.

[29] Litania Dominikańska [w:] Modlitewnik zawierzenia Maryi, jw., s. 357-358.

[30] Anonim, Pieśń o Dziewicy, jw., s. 564.

[31] Mszał Rzymski, Poznań 1963, s. 787.

[32] Sto modlitw do Maryi, jw., s. 148.

[33] Por. G. Ravasi, Pieśń nad pieśniami, tłum. K. Stopa, Kraków 2005, s. 112-126.

[34] Sto modlitw do Maryi, jw., s. 148-149.


Michał Gołębiowski

(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.