Komentarze
2016.05.04 12:15

Nie wylać dziecka z kąpielą

materiały ONR

materiały ONR

Nie gasną spory wokół kazania ks. Jacka Międlara w białostockiej katedrze, z manifestacyjną obecnością młodzieży pod znakami ONR w tle.

Ksiądz Międlar wyrósł na nieformalnego kapelana młodych narodowców, tych, których kojarzymy z tłumami na Marszu Niepodległości, a ostatnio także z bojowymi kampaniami antyimigranckimi. Na mnie ksiądz Jacek robi wrażenie kapłana trochę z tego porządku co skądinąd podziwiani duszpasterze różnych subkultur (tacy księża od hipisów, skinów, harleyowców, gitowców etc.). Pracują wśród „wiary”, która ma swój język i swoje skłonności do grzechu, niepokojącej, irytującej. Myślę jednak, że w swoim środowisku pracy ksiądz Międlar przesuwał pogańskie wrażliwości w stronę Ewangelii. Ta ewangelizacyjna akcja tego duszpasterza ginie w krzykach i rykach jego owieczek, a on sam być może też daje się czasami ponosić środowiskowej retoryce. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że także duszpasterstwa hipisowskie były i są mocno kontrowersyjne – a kursujące tam razem z marihuaną i dopalaczami hasła o „robieniu miłości” tylko dla kogoś ślepego mogą być bliższe Ewangelii od emocji nacjonalistów.

Ta subkultura „narodowo-radykalna”, którą się ks. Międlar zajął, jest o tyle szczególna, że zbiera pewien popularny, emocjonalny, młodzieżowy sposób pojmowania patriotyzmu narodowego. Nie jest to wartość do kasacji, raczej wymaga opieki, kuracji, prostowania, poprzez zestawianie tego np. z nauczaniem kardynała Wyszyńskiego, który przeciwstawiał chrześcijańską miłość ojczyzny „nacjonalizmowi pogańskiemu”. Takim językiem trzeba mówić i ktoś musi tę pracę prowadzić - o ile nie chcemy mieć za chwilę środowiska radykalnego o już naprawdę pogańskim pojęciu wspólnoty, bez szans na ewangelizację.

Są więc dziś w Polsce tłumy ludzi potrzebujące takiego duszpasterstwa, które dobrze by się czuło w klimacie morza biało-czerwonych flag, ale nie poprzestawałoby na klimacie wspólnoty – żądałoby w środku tej wspólnoty ciągłego nawrócenia! Takiego duszpasterstwa, którego „robotnicy” potrafiliby wchodzić w ten dziwny tłum i robić tam dyktanda z Ewangelii, konfrontować się z tym, co w tym środowisku jest niemądre czy szkodliwe czy grzeszne – ale nie w imię krytyki ramię w ramię z „Gazetą Wyborczą”, lecz w imię chrześcijańskiego rozumienia miłości ojczyzny i w imię chrześcijańskiego uniwersalizmu miłości bliźniego. Niestety na moje oko, takiego duszpasterstwa nie ma lub jest go dramatycznie mało. Mamy natomiast coraz więcej duszpasterzy dwóch różnych opcji, którzy wyrażają swój wstyd lub zachwyt. Jedni dopilnują, żeby "się nie ubrudzić", a drudzy "dadzą się ponieść". Na nic jedni i drudzy.

 

Paweł Milcarek

 

Komentarze Pawła Milcarka ukazują się na łamach Przewodnika Katolickiego.


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.