Polska chrześcijańska
2018.11.10 17:08

Katolickie jednanie Wschodu z Zachodem. Unia Brzeska (1596)

W roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości publikujemy kolejne rozdziały książki Pawła Milcarka "Polska chrześcijańska. Kamienie milowe". Książkę można kupić w księgarni Wydawnictwa Dębogóra.

 

Wymieniając kamienie milowe chrześcijaństwa w Polsce nie sposób nie wspomnieć o fenomenie, który co prawda nie przyniósł większości ze spodziewanych owoców, a przecież na kilka wieków stał się ważną rzeczywistością życia polskiego ma wschodnich obszarach Rzeczypospolitej. Chodzi o Unię Brzeską, czyli dokonane w Brześciu Litewskim w roku 1596 połączenie Kościoła prawosławnego na terenie Rzeczypospolitej z Kościołem katolickim. W ten sposób mieszkający w Rzeczypospolitej prawosławni mieli uznać zwierzchność Papieża i przyjąć dogmaty katolickie, zachowując równocześnie swój obrządek bizantyński, kalendarz juliański i swoją organizację kościelną.

Zawieranie unii było procesem, w którym nastąpiła w latach 1595 i 1596 cała seria interakcji biskupów wschodnich Rzeczypospolitej z papieżem, nuncjuszem, biskupami łacińskimi i królem. Momentem przełomowym było ogłoszenie przez biskupów ruskich deklaracji przystąpienia do unii, w której pisali m.in.:

My w Bogu tu na synodzie porządnym w Brześciu Litewskim roku Pańskiego 1596 dnia 9 miesiąca Oktobra wedle starego kalendarza w Cerkwi św. Mikołaja zebrani, metropolit i władykowie obrzędu Greckiego, niżej podpisani, oznajmujem na wieczną pamiątkę, iż my bacząc, jako monarchia Kościoła Bożego w Ewangelii i usty Pana i Boga naszego Jezusa Chrystusa fundowana jest, aby na jednym Pietrze, jako opoce, Kościół Chrystusów mocno stojąc od jednego rządzony i sprawowany był; […]

Niemniej też carogrodzcy patriarchowie, od których ta strona Ruska swą wiarę wzięła, tę zwierzchność Stolicy Rzymskiej Piotra długo znali i jej podlegali i od niej błogosławieństwo brali. Od której wielokroć odstępowali, ale się zaś z nią jednali i do posłuszeństwa jej wracali…

My […] roku przeszłego wyprawiliśmy do Ojca św. Klemensa VIII papy rzymskiego posły nasze […] prosząc, aby nas do swego posłuszeństwa, jako najwyższy pasterz Kościoła powszechnego katolickiego przyjął i od zwierzchności patriarchów carogrodzkich wyzwolił i rozgrzeszył, zachowując nam obrządki i ceremonie Kościołów wschodnich greckich, a żadnej odmiany w Cerkwiach naszych nie czyniąc. Co iż uczynił…[1]

W praktyce unia ta, choć przyjęta przez większość hierarchii wschodniej w Rzeczypospolitej, nie objęła wszystkich prawosławnych, w związku z czym chrześcijanie wschodni podzielili się na unitów i odrzucających zjednoczenie dyzunitów. Ci drudzy występowali gwałtownie przeciw unii, a z czasem zaczęli się łączyć sympatiami z Moskwą.

Unia Brzeska spowodowała, że na terenach Rzeczypospolitej zaistniała jedność Kościoła w dwóch mocno różniących się obrządkach: łacińskim i greckim[2]. Kościół unicki był jednym z największych związków wyznaniowych w Rzeczypospolitej.

Niestety postanowienia Unii zostały wykonane połowicznie, niekonsekwentnie. Hierarchia łacińska dawała wielokrotnie odczuć biskupom unickim, że nie traktuje ich na równi. Potwierdzeniem tej nierówności było to, że wbrew zapisom unijnym hierarchowie uniccy nie zostali dopuszczeni do zajęcia miejsca w senacie Rzeczypospolitej.

Mimo tego bolesnego niedopełnienia Unii życie katolickie na ziemiach wschodnich zyskało niepowtarzalną różnorodność:

Kościoły dzieliły się między sobą bogactwem wiary, sposobem modlitwy, przychodziły sobie nawzajem z pomocą. Na uroczystości do kościołów rzymskokatolickich przychodziły procesje z kapłanami i ludzie z sąsiednich parafii unickich, uniccy księża w kościołach rzymskokatolickich głosili kazania, słuchali spowiedzi, jak również w czasie świąt unickich z parafii rzymskokatolickich przychodziły procesje ludu i księża nieśli pomoc religijną. Rzymskokatolicy i unici bez względu na to, w jakim kościele się znaleźli, czuli się zawsze we własnym domu[3].

Ten stan rzeczy miał się zmienić dopiero wraz z rozbiorami, na drodze stopniowego likwidowania Unii przez władców Rosji, stojących zwykle na stanowisku, że unici to w rzeczywistości prawosławni, których należy uwolnić od podległości papieżowi. W roku 1839 oficjalnie zniesiono Unię na Litwie i Białorusi. Ostatnią diecezję unicką – chełmską – zlikwidowano w roku 1874/1875, co przy zastosowaniu metod siłowego „nawracania” ludności unickiej doprowadziło do ofiar śmiertelnych.

W roku 1999 papież Jan Paweł II mówił w Siedlcach o wadze sprawy, za którą oddali życie w Pratulinie męczennicy podlascy, beatyfikowani przez tegoż papieża trzy lata wcześniej:

Oni dali swój wielki wkład w budowę jedności. Chrystusowe wołanie do Boga Ojca «zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno» wypełnili do końca poprzez wielkoduszną ofiarę z własnego życia. Swoją śmiercią potwierdzili oddanie Chrystusowi w Kościele katolickim tradycji wschodniej. Taki sam duch ożywiał rzesze wiernych obrządku bizantyńsko-ukraińskiego, biskupów, kapłanów i świeckich, którzy w ciągu 45-ciu lat prześladowań na swojej ojczystej ziemi dochowali wierności Chrystusowi, zachowując swoją kościelną tożsamość[4].

Nie był to zupełny koniec Unii na ziemiach polskich, chociaż nigdy nie wróciła ona do takich rozmiarów jak w I Rzeczypospolitej. Niektórzy „oporni” – lub w ogóle dawni unici przymusem wcieleni do prawosławia – dotrwali do dekretu tolerancyjnego cara z roku 1905, który pozwalał im na oficjalny powrót do katolicyzmu (chociaż nie w obrządku wschodnim, który restytuowano na ziemiach polskich dopiero po 1918 roku).

Unia Brzeska jest więc kamieniem milowym, który zaznacza pewną wielką wizję katolickiej jedności – wizję bliską realizacji, lecz niedokończoną. Z goryczą mówiła o tym, w roku 1938, pisarka Zofia Kossak w przemówieniu szkicującym „chrześcijańskie posłannictwo Polski”:

Unia nie stała się tym, czym powinna była się stać. Polska nie wypełniła swego powołania. Punkt, na którym wówczas stała, był najszczytniejszy w jej rozwoju, najbardziej doniosły. Nie zrozumiała go. Cofnęła się. Poświęciła idee dla względów nacjonalistyczno-politycznych. Zapłaciła za to gorzko. Szereg późniejszych klęsk, wojny kozackie, wojny moskiewskie, utrata Kresów nie byłyby nastąpiły, gdyby wówczas unię brzeską potraktowano z tą samą wielkodusznością, co niegdyś horodelską.

Polska nie sprostała swemu powołaniu. Nie dojrzała go. Ta jest różnica między zadaniem a posłannictwem, że pierwsze się widzi, drugie można tylko wyczuć[5].

W wieku XX Unia stała się duchową podporą dla narodowego ruchu ukraińskiego. Fakt ten wniósł wiele dalszych trudności do relacji między „łacinnikami” i „rusinami”, a także do polskiej oceny działania hierarchii ukraińskokatolickiej w czasie II wojny światowej.

W roku 1946 na rozkaz Stalina Cerkiew unicka miała zostać w całości zlikwidowana. W przeddzień tej likwidacji papież Pius XII pisał w specjalnej encyklice do unitów:

Zwracamy się, w końcu, i do Was, katolicy Kościoła ruskiego, których cierpienia i uciski nosimy i odczuwamy w ojcowskim sercu na równi z Wami. Jesteśmy świadomi jaki zamach przygotowuje się na Waszą wiarę. Co więcej, należy się obawiać, że w najbliższym czasie jeszcze większe ciosy spadną na tych, którzy nie zdradzą obowiązków wobec świętej religii. Dlatego już teraz, umiłowane dzieci, zachęcamy Was usilnie, byście nie dali się nastraszyć żadnymi groźbami i szkodami, by Was nie wytrąciło ze stanowiska nawet niebezpieczeństwo wygnania z Waszych siedzib lub śmierci; nie wyrzeknijcie się Waszej wiary i wierności wobec Matki-Kościoła nigdy i pod żadnym warunkiem. Albowiem, jak dobrze wiecie, chodzi tu o skarb ukryty w roli, który gdy człowiek znajdzie „kryje, a pełen radości z niego odchodzi, i wszystko, co ma sprzedaje, a ona rolę kupuje” (Mt 13, 44) [6].

Zlikwidowana na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej, w granicach Związku Sowieckiego, Unia przetrwała w granicach powojennych Polski, oddana pod opiekę Prymasa Polski.

Gdy w roku 2001 Papież-Polak przybył do niepodległej Ukrainy, przemawiając na Mszy we Lwowie wyraził następujące życzenie:

…odczuwamy głęboką wewnętrzną potrzebę uznania różnych przejawów niewierności ewangelicznym zasadom, jakich nierzadko dopuszczali się chrześcijanie pochodzenia zarówno polskiego, jak i ukraińskiego, zamieszkujący te ziemie. Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości! Chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa, ku jedynemu Ojcu, prowadzeni przez tego samego Ducha, który jest źródłem i zasadą jedności. Niech przebaczenie — udzielone i uzyskane — rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności[7].

Paweł Milcarek

[1] Cyt. Bp Edward Likowski, Unia Brzeska, Warszawa 1907, ss. 154n.

[2] Nie licząc obrządku ormiańskiego.

[3] Ks. Józef Pruszkowski, Martyrologium, czyli męczeństwo Unii świętej na Podlasiu, Lublin 1921, s. 6.

[4] Jan Paweł II, homilia w Siedlcach, 10 czerwca 1999.

[5] Zofia Kossak, Chrześcijańskie posłannictwo Polski, cyt. „Niedziela” 18/2004.

[6] Pius XII, encyklika Orientales omnes Ecclesias, 23 grudnia 1945.

[7] Jan Paweł II, homilia we Lwowie, 26 czerwca 2001.


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.