Polemiki
2014.07.04 12:24

Czytelniczka do Redakcji: "Mieszkanie ze sobą mężczyzny i kobiety (którzy pozostają w sakramentalnym związku małżeńskim z innymi osobami) jest zawsze grzechem"

Publikujemy list z uwagami do fragmentu artykułu wstępnego z najnowszego numeru naszego pisma (55, "Jarmark światowości"). Jutro opublikujemy naszą odpowiedź na ten list:

 

Redakcja "Christianitas", Pan Michał Barcikowski.

 

Przeczytałam z uwagą Pana interesujący artykuł pt. Jarmark światowości. Zasadniczo mam podobne przemyślenia na poruszone przez Pana tematy, jednakże z jednym fragmentem nie mogę się zgodzić. Chodzi o ten zapis:

Prawdą jest również, że wspólne mieszkanie ze sobą mężczyzny i kobiety nie jest grzechem samo w sobie, ale ze względu na okoliczności. Te okoliczności to publiczne zgorszenie i bliska okazja do grzechu, której nieunikanie świadczyć może o braku postanowienia poprawy. Jeśli jednak okazji tej nie da się uniknąć bez spowodowania czyjejś krzywdy, to wówczas dbać trzeba o czystość intencji. Publiczne zgorszenie zaś trzeba naprawić publiczną deklaracją czystości.

Otóż wspólne mieszkanie ze sobą mężczyzny i kobiety (którzy pozostają w sakramentalnym związku małżeńskim z innymi osobami) jest zawsze grzechem, także w sytuacji, gdy te osoby żyją w tak zwanej czystości - czyli bez współżycia seksualnego.

Nie chodzi tu tylko o grzech zgorszenia, ani o bliską okazję do grzechu, ale o życie na sposób małżeński osób nie będących małżonkami. Osoby żyjące razem w jednym domu tworzą wspólnotę całego życia, czyli łączą się węzłem psychicznym, emocjonalnym, ekonomiczym, jednym słowem wspierają się w każdym zakresie tak, jak to się dzieje w każdym małżeństwie.

Jeśliby przyjąć - tak jak Pan to sugeruje - że życie takich osób nie jest grzechem, gdy nie ma w nim współżycia seksualnego, to trzeba by również dojść do wniosku, że małżeństwo istnieje tylko wtedy, gdy małżonkowie współżyją seksualnie, a przecież to nieprawda. Seks jest tylko jednym z elementów małżeństwa, a nie wyłącznym działaniem małżonków. Ponadto proszę przypomnieć sobie co zawiera treść przysięgi małżeńskiej: ślubuje się miłość, wierność, uczciwość i dozgonne wspólne życie aż do śmierci.

Żyjąc (mieszkając) z inną osobą niż małżonek, łamie się wszystkie punkty przysięgi małżeńskiej - a to też jest grzech ciężki, prawda? Małżonków obowiązuje nie tylko Dekalog, ale również to, co sobie ślubowali (w tym dozgonne wspólne życie). Ten ślub jest w sposób oczywisty złamany, gdy małżonek mieszka z inną osobą niż ta, której ślubował dozgonne wspólne życie i żaden publiczny ślub czystości nie rozgrzesza za złamanie ślubów małżeńskich. (…)

Dogłębnie sprawę przysięgi małżeńskiej wyjaśnia też ks. Dziewiecki.

 

PS. Zdaję sobie sprawę, że o tzw. "białym związku", jako warunku wystarczającym do uzyskania rozgrzeszenia, mówi adhortacja Familiaris Consortio, ale moim zdaniem jest to zbyt daleko idące ustępstwo względem osób, które żyją z innymi partnerami, nie uwzględniające faktu, że przysięga małżeńska jest cały czas łamana przez te osoby. Wiem (z Internetu), że niektórzy księża nie dają rozgrzeszenia w takich sytuacjach i wymagają rozstania się partnerów, czyli zamieszkania osobno. 

 

Anna Lasek

 


Redakcja

Christianitas - pismo na rzecz ortodoksji