Felietony
2016.05.16 12:53

Czy teoria ewolucji może być kwestionowana?

Felieton ukazał się pierwotnie na portalu pch24.pl.

 

Zanim spróbujemy odpowiedzieć na pytanie tytułowe, dobrze jest zapytać czy jest ono właściwie postawione lub nawet – czemu ono służy. Oczywiście, jako pytanie naukowe jest ono zupełnie właściwe – na tym polega natura teorii naukowych. Nie odwołuję się tu do żadnego skrajnego ujęcia – każda teoria naukowa powinna być kwestionowalna, a jeśli nie jest to możliwe, to trzeba się wtedy pytać czy oby na pewno jest teorią naukową. Karl Popper, jeden z mistrzów scjentyzmu, myśląc wewnątrz dyskursu naukowego, widział trzy punkty właściwego postępowania naukowego.

 

Po pierwsze powinniśmy postawić ogólną hipotezę, po drugie wydedukować z niej szczegółowe zdania empiryczne, tzw. zdania bazowe i po trzecie doświadczalnie sprawdzić, czy zdania pokrywają się z rzeczywistością. Nie jest tu naszym zadaniem rozstrzygać czy tak musi przebiegać droga do rozpoznania prawdy, z pewnością możemy powiedzieć, że ten schemat dość dobrze reprezentuje ścieżki odkrycia naukowego. W tym też sensie teoria ewolucji powinna podlegać sprawdzaniu tam gdzie deklaruje ona związek z rzeczywistością. Problem polega być może głównie na tym, że teoria ewolucji chce wyjaśniać procesy czy też wydarzenia, które miały miejsce w przeszłości i których nie da się udowodnić poprzez doświadczenie czy eksperyment. A o takich sytuacjach myślał Popper konstruując swoją filozoficzną koncepcję dobrej nauki.

 

Owszem, możemy laboratoryjnie obserwować mikroewolucję zachodzącą w ramach pojedynczych gatunków – szczególnie drobnoustrojów, których pokolenia wymieniają się i zmieniają w ciągu godzin, a w ciągu tygodni możemy mieć całe dziesiątki, setki a nawet tysiące pokoleń. Nic nam to jednak nie mówi o tym jak powstawały nowe funkcje, nowe gatunki, ani też o tym jak powstał człowiek – tego nigdy w laboratorium nie zaobserwowano. Pozostaje nam badanie pozostałości przeszłości, okoliczności z historii naturalnej pomagających zrozumieć kontekst przyrodniczy w jakich istniały te pozostałości, a wreszcie dobudowywanie teorii do tego co mamy w rękach z minionych wieków.

 

Słabość tak przeprowadzonego dowodzenia polega między inni na tym, że historia, szczególnie naturalna daje nam tylko statyczne świadectwa nie mówiąc nic o sposobach jej „dziania się”. Pozostajemy zatem w kręgu analogii, prawdopodobieństwa, a także przekonań uprzednich wobec działania w ramach pracy naukowej kiedy dokonujemy oceny materiału historycznego i nadajemy im wtórnie dynamikę.

 

Powtórzmy zatem pytanie – czy teoria ewolucji może być kwestionowana? Jeśli nie może – z takich czy innych względów – trudno ją nazwać teorią naukową. Wtedy bowiem trzeba ją określić jako światopogląd lub rodzaj filozofii tłumaczącej całość świata. Dobrze to widać w swoistej ekspansji ewolucji jako „klucza do świata”. Oto bowiem ewolucję biologiczną poprzedza w rozmaitych narracjach tajemnicza ewolucja chemiczna, zaś w czasach człowieka ewolucję biologiczną zastąpiła ewolucja społeczna znana pod mianem historii ludzkości. Nie chodzi tu rzecz jasne o ewolucję jako zmianę – rzeczy się zmieniają i trudno temu zaprzeczyć, chodzi raczej o powszechną zasadę sprawczą, wytwarzającą formy istnienia. Zasadę opartą na przypadkowym doborze elementów, który to dobór spowodował powstanie coraz bardziej skomplikowanych i przystosowanych istnień.

 

Czy zatem pytanie o możliwość kwestionowania ewolucjonizmu jest pytaniem źle postawionym? Nie, kwestionowanie ewolucjonizmu jest konieczne jeśli ma on być katalizatorem a nie hamulcem rozwoju nauki. A jednak to pytanie jest przeważnie źle stawiane, ponieważ nie służy rozpatrzeniu stosunku ewolucjonizmu do racjonalnie – filozoficznie i naukowo – poszukiwanej prawdy o przeszłości, ale społecznemu rozgraniczeniu za pomocą najzwyczajniejszej przemocy symbolicznej tego kto jest człowiekiem rozumnym i godnym szacunku, a kto takim człowiekiem nie jest, kto ma prawo należeć do socjety dobrze wykształconych, a kto wyklucza się z niej samodzielnie. To nakładanie dynamiki „politycznej” na etos naukowości stawia niestety samych naukowców poza ideałem, który chcieliby reprezentować – świata umysłów kierowanych prerogatywą jedynie intelektualnego ogląd świata bez tworzenia stojących w sprzeczności z tym ideałem hierarchii.

 

Porzucenie uniwersum świata, w którym każde pytanie jest warte uwagi i pozostaje aktualne tak długo, aż nie znajdzie zadowalającej odpowiedzi, stawia nas wobec trudnej do zniesienia opozycji, biorącej w nawias wszelkie argumenty, pomiędzy ewolucjonistami i kreacjonistami. Tak jakbyśmy mieli do czynienia ze starciem plemion zwolenników młodej ziemi z Księgi Rodzaju i zwolennikami równie cudownego zdarzenia jakim jest powstanie nieskończenie złożonego świata mocą przypadkowych zderzeń martwej, a potem ożywionej – choć bezdusznej i bezrozumnej – materii. W tym zderzeniu nie ma nic pomiędzy, nie bierze się tez jeńców.

 

Bardzo trafnie trudności z dyskusją o historii naturalnej (jeśli oczywiście jest ona po prostu „naturalna”) streścili autorzy niedawno książki „Zbadaj ewolucję” w słowie wstępnym:

O co właściwie chodzi w tym sporze? Nie łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Debata w sferze publicznej często generuje więcej gorąca niż światła. Po obu stronach nie brakuje łowców gazetowych nagłówków, którzy pragną zaistnieć, ferując kontrowersyjne sądy. Media jeszcze czasem pogarszają sytuację. Zwłaszcza telewizyjne serwisy informacyjne preferują pikantne wypowiedzi lub ostro zarysowane opinie, które łatwo zaprezentować. […] Owo skupienie się na wykreowanych przez media „dobrych” i „złych” zupełnie pomija niektóre realne (i ciekawsze) naukowe kontrowersje wokół ewolucji.

 

To prawda, pytania o ewolucję są nieskończenie ciekawsze od zaciśniętych warg i wrogich spojrzeń tych, którzy bronią jej niczym własnego sensu życia. Ewolucja potrzebuje by ją kwestionować, ponieważ nie jest warte uwagi bronienie jakiejś naukowej teorii tylko dlatego, że jest ona nadbudową czyjego światopoglądu, natomiast jest ogromnie ciekawe jak się sprawy mają lub miały w świecie, w którym żyjemy. Medialny i popkulturowy podział na ewolucjonistów i kreacjonistów jest anachroniczny, podtrzymują go ci, którzy w gruncie rzeczy są chcą obrony jakiegoś rodzaju „dawnego porządku”, petryfikującego pozytywistyczny paradygmat nauk. Teorie-rówieśniczki z innych nauk szczegółowych – jak choćby w fizyce – dawno przestały odgrywać tak dominującą rolę w swoich dziedzinach. Wcale nie zniknęły zupełnie jako całkowicie bezsensowne, ale stały się teoriami mniejszego zasięgu, ponieważ okazały się niezdolne do całościowego opisu zjawisk lub ich funkcjonalność jest lokalna.

 

Ci którzy poważnie zajmują się badaniem naukowym ewolucji są dziś bardzo zróżnicowani, nie tworzą obozów, reprezentują różne obszary krytyki lub obrony, wzajemnie się nie zgadzają, ponieważ temat ten w żadnym zakresie nie jest zerojedynkowy, a oferuje liczne szczegółowe kontrowersje – czasem tak skomplikowane, że rozumieją je tylko mikrobiolodzy. A jednak ewolucja to nie działka biologów, którzy jeśli nie filozofują nie będą potrafili dać nam dobrych odpowiedzi tylko na podstawie aktualnych badań nad swoimi preparatami. Tam ich po prostu nie ma. Ewolucjonizm, którego radykalni obrońcy bronią jak teorii ścisłej, jest w rzeczywistości elementem poszukiwań z zakresu filozofii, nauk historycznych, etyki i wreszcie nauk biologicznych. Pełzający kryzys ewolucjonizmu, jest kryzysem nowoczesności jaką znamy – z jej totalitarną władzą, przemocą państwa i korporacji. Z jej pogarda dla człowieka, który staje się tylko materiałem biologicznym bądź zawodnikiem w wyścigu szczurów. Stawianie pytań może skruszyć korporację, odpornej na argumenty, wieży z kości słoniowej zbudowanej w imię ortodoksji będącej jedynie ciekawą hipotezą z coraz dłuższą brodą.

 

Oddajmy jeszcze głos autorom „Zbadaj ewolucję”:

No właśnie, krytycy. Kim są ci ludzie? […] Musisz przede wszystkim wiedzieć, że „krytycy” są niekoniecznie [zawsze] ci sami […]. Naukowiec cytowany […] w jednym rozdziale może równie dobrze występować jako krytyk dwa rozdziały dalej. […] Dwaj z nas są profesorami biologii prowadzącymi badania na tematy związane z ewolucją. Dwaj kolejni to filozofowie nauki, którzy specjalizują się w badaniu logiki argumentów ewolucyjnych. […] Tak się składa, że mamy zastrzeżenia względem różnych aspektów współczesnej teorii ewolucji.

 

Właśnie w różnorodności jest ukryta wolność nauki – czy nie powtarza się tego frazesu we wszystkich środowiskach akademickich? Co więcej dopiero dzięki różnorodności widzimy, że nie chodzi o żaden antyewolucjonizm ale o rzeczywistą swobodę poszukiwań prawdy o świecie.

 

Jak na razie teoria ewolucji nie może być kwestionowana. Taki jest mój praktyczny wniosek.  

  

Tomasz Rowiński

 


Tomasz Rowiński

(1981), senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.