Komentarze
2018.12.03 15:35

Bush senior i wudu

Polityczna droga zmarłego w sobotę George’a H.W. Busha była na tyle długa, że można by w tym jednym życiorysie prześledzić ewolucję amerykańskiej prawicy, w dodatku na przestrzeni ponad pół wieku (a w pewnych aspektach prawicy zachodniej w ogóle).

Gdy w 1980 roku Bush ubiegał się o nominację partii republikańskiej na kandydata w wyborach prezydenckich, reprezentował ówczesny prawicowy establishment, w gruncie rzeczy pogodzony z podstawowym założeniem New Dealu Franklina Delano Roosevelta. Chodzi o stymulowanie popytu wewnętrznego poprzez progresywne podatki i inwestycje państwowe jako główne narzędzie wzmacniania wzrostu gospodarczego, a więc także rozprzestrzeniania się powszechnego dobrobytu.

Ten, jak to określali Brytyjczycy, „post war consensus” zaczął zanikać w latach siedemdziesiątych w obliczu kryzysu naftowego. Oto mimo państwowych stymulacji produkcja zaczęła spadać, bezrobocie rosnąć, zaś ogół zachodnich społeczeństw po raz pierwszy od czasów wojny przestał się bogacić. Odpowiedzią na tę recesję miało być nowe podejście do ekonomii. Ratunku upatrywano w deregulacji prywatnego biznesu i pobudzaniu jego rozwoju poprzez obniżenie podatków. Amerykański ekonomista Arthur Laffer przekonywał nawet, że obniżenie podatków w dłuższej perspektywie czasowej doprowadzi do wzrostu dochodów podatkowych. Innymi słowy, przedsiębiorstwa będą przynosić więcej dochodów, a część uczestników rynku wychodzić z szarej strefy.

Politycznymi twarzami przedstawionego tu nowego podejścia byli: Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii i Ronald Reagan w Stanach Zjednoczonych. George H.W. Bush w trakcie prawyborów w 1980 roku głównym ostrzem swoich ataków na Reagana uczynił jego podejście do gospodarki. W przemówieniu wygłoszonym na  Carnegie Mellon University w Pittsburghu wprost zaatakował Laffera i jego słynną „krzywą” mającą ilustrować, jak obniżenie podatków (dodajmy uczciwie: do pewnego poziomu) wpłynie na wzrost dochodów do budżetu. Teorię tę nazwał ekonomicznym wudu (voodoo economics). „To po prostu nie będzie działać” – powiedział.

Bush prawybory przegrał, przyjął funkcję wiceprezydenta u boku Ronalda Reagana i tak mocno utożsamił się z jego programem, że w 1982 roku wręcz publicznie zaprzeczył, by kiedykolwiek użył słynnego określenia. W 1988 roku zdobył nominację republikanów na prezydenta, zapowiadając uroczyście: „Czytajcie z moich ust: żadnych, nowych podatków”. W 1990 roku zgodził się jednak na podwyższenie podatków, i to niezależnie od oceny „teorii skapywania”, jak w skrócie nazywano neoliberalne podejście do gospodarki, w krótkiej perspektywie Laffer po prostu się pomylił (cięcia podatków doprowadzały do serii gigantycznych deficytów budżetowych). W 1992 roku rozczarowani republikańscy wyborcy zostali jednak w domu.

Czy ekonomiczne wudu zaczarowało gospodarkę? To temat do dyskusji. Jednakowoż kryzys roku 2008 wniósł do tej dyskusji nowe argumenty.

Z całą pewnością zaczarowano zachodnią prawicę (a przez imitację także i polską). Nawet wybór Donalda Trumpa, który kwestionował wiele prawicowych dogmatów ekonomicznych, jak np. wolny handel, ograniczenie roli państwa w inwestycjach, zwłaszcza w infrastrukturę itp., nie zdołał naruszyć tego jednego dogmatu. Jedyną spośród postulowanych przez niego reform, którą udało mu się wcielić w życie była (jakże by inaczej!) obniżka podatków.

Wudu żyje.

Michał Barcikowski


Michał Barcikowski

(1980), historyk, redaktor "Christianitas", mieszka w Warszawie.